Radni z Razem dla Raciborza kontrolowali wysypisko śmieci. Od dwóch miesięcy czekają na wyjaśnienia
Jeszcze przed sesją absolutoryjną, ale po czerwcowym spotkaniu mieszkańców z prezydentem, grupa rajców opozycyjnych wybrała się na teren wysypiska śmieci na Dębiczu. Złożyła tam na ręce prezesa Jana Makowskiego zapytania o smród wydobywający się z terenu składowania odpadów. Odpowiedzi nie ma do dziś.
Kontroli radnych przewodził szef klubu radnych Razem – Henryk Mainusz. – Tak jak to ostatnio w naszym urzędzie bywa, nie dowiedzieliśmy się w spółce niczego konkretnego, tylko wskazano nam drogę pisemną. Zadaliśmy więc w tej formie interesujące nas pytania i czekamy, aż otrzymamy odpowiedź. Prezes Makowski poinformował, że te odpowiedzi powinny być gotowe do 30 sierpnia. Wytłumaczył nam, że trwa sezon urlopowy, co powoduje wydłużenie zebrania informacji, ludzie mają urlopy – przekazał nam były przewodniczący rady miasta. W międzyczasie w spółce doszło do istotnej zmiany kadrowej, bo szef zwolnił główną księgową.
Lakoniczny styl odpowiedzi
Rajcy obejrzeli składowisko, widzieli m.in. nową maszynę, która służy do ugniatania przywożonych śmieci, dzięki czemu będzie więcej miejsca na kolejne. Wizytacja odbyła się w dzień roboczy, ale po 15.00, kiedy w spółce zakończono pracę. Jak przyznał H. Mainusz, wtedy nie było czuć odoru. – Jednak ja znam te „zapachy”, bo je czuję, kiedy przywożę na kompostownię zielone odpady – usłyszeliśmy od pana Henryka.
Mainusz obawia się, że radni niewiele dowiedzą się o problemie, z jakim borykają się mieszkańcy dzielnicy. Zaznacza, że styl odpowiedzi, jakie są ostatnio udzielane opozycji w radzie miasta, jest lakoniczny a często pouczający względem autorów zapytań.
Grupie radnych miejskich towarzyszył rajca Powiatu Raciborskiego – Tomasz Cofała. Na sesji absolutoryjnej przemawiał w imieniu protestujących mieszkańców Brzezia i Dębicza. Spytaliśmy go o komentarz do działań kontrolnych z czerwca. Prezentujemy go poniżej.
Fetor przekroczył granice
– Przed moim wystąpieniem podczas czerwcowej sesji Rady Miasta miałem okazję spotkać się z mieszkańcami Brzezia i osobiście zetknąć się ze „śmierdzącym problemem Raciborza”. Mówiłem o tym w imieniu mieszkańców i z własnym przekonaniem powagi sprawy. Mieszkańcy Brzezia skarżyli się, że wcześniej rozmawiali z prezydent Polowym, który bagatelizuje istniejący problem. Miało dochodzić do groteskowych sytuacji, gdzie prezydent telefonicznie dzwonił do nich, przekonując, że już nie śmierdzi. Natomiast mieszkańcy odpowiadali, że problem smrodu nie zniknął. Niestety w ostatnich upalnych dniach fetor dociera także poza granice Raciborza. Na moje zapytanie o wysypisko podczas sesji Rady Miasta do dziś nie dostałem od prezydenta Polowego żadnej odpowiedzi. Podobnie było w przypadku mojego wcześniejszego zapytania o inwestycje drogowe w Raciborzu, gdzie prezydent odmówił odpowiedzi – stwierdził Tomasz Cofała.
Obawa przed katastrofą śmieciową
– Jeśli spojrzymy na problem wysypiska i zgłaszane przez mieszkańców składowane tam śmieci z innych rejonów Polski to naturalnie człowiek myśli o katastrofie śmieciowej, jaką doznali np. mieszkańcy Zielonej Góry lub Wołowa. Uważam, że kluczowe dla mieszkańców całego Raciborza są odpowiedzi na pytania: dlaczego mimo wprowadzonych obostrzeń różnych organów kontrolnych nadal smród utrudnia życie mieszkańcom? Jak również, dlaczego i na czyje pozwolenie zwożone są do Raciborza śmieci z innych rejonów Polski, wypełniając obecne składowisko, szybciej niż pierwotnie zakładano? Nadal zamierzam w tym temacie zadawać pytania, a po zgłoszeniu tematu w Starostwie Powiatowym wiem, że wszczęta została kontrola raciborskiego wysypiska śmieci – przekazał Nowinom T. Cofała.
(ma.w)