Szpital postawił wszystko na jedną kartę. Wykonuje tyle świadczeń ile tylko może
Dyrektor naczelny szpitala rejonowego w Raciborzu omówił na sierpniowym posiedzeniu komisji zdrowia bieżącą działalność lecznicy. Radni powiatowi byli ciekawi jak funkcjonuje szpital z Gamowskiej.
W podległym Powiatowi szpitalu dyrekcja uznała, że trzeba udzielać jak najwięcej świadczeń. Te dzielą się na dwa zakresy. Jednym z nich jest ryczałt, który jest finansowo sztywny, jak szpital przekroczy wyznaczony budżet, to w Narodowym Funduszu Zdrowia dopiero później przeliczają, czy wykonane świadczenia zostaną zrefundowane. Inne zakresy są nielimitowane, przynajmniej w założeniu i na Gamowskiej chcą ich wykonywać jak najwięcej, bo to zwiększa przychody lecznicy. – Tak próbujemy zyskać więcej pieniędzy i wykorzystać potencjał, tym bardziej, że po pandemii mamy pewien dług zdrowotny wobec społeczeństwa. Robimy tyle, ile możemy. Notujemy dość znaczne przekroczenia, ale mamy nadzieję na zwrot tych wydatków. Jeśli zostaną pokryte, wtedy nasza sytuacja finansowa będzie całkiem niezła – zaznaczył w swoim raporcie przed komisją zdrowia dyrektor Ryszard Rudnik.
Z płatnościami z NFZ teraz jest gorzej
Szef szpitala wypowiedział się na temat przekroczeń budżetu szpitala, które aktualnie wynoszą 5,7 mln zł. Około 1,5 mln zł to świadczenia wykonane w samych poradniach specjalistycznych. – Nie blokujemy niczego, bo gdyby kreskę postawić, to teraz musielibyśmy już poradnie pozamykać, bo limit został wyczerpany, a my na odwrót, udzielamy, ile się da, żeby nasz wynik finansowy poprawić – oznajmił radnym R. Rudnik.
Jeśli chodzi o ryczałt szpitalny, to został on przekroczony na poziomie 1,4 mln zł. Jak wyjaśnił dyrektor, do końca roku będzie się starał go już bardziej nie przekroczyć. Z doświadczenia wie, że zimowe okresy nie wymagają tak dużych nakładów jak wcześniejsze miesiące.
Wynik finansowy szpitala rejonowego za 7 miesięcy wynosi, na minus – 7,6 mln zł, z czego ponad 7 mln zł to pieniądze wydane na świadczenia medyczne.
Przewodniczący komisji zdrowia Franciszek Marcol (klub PiS) zapytał Rudnika, kiedy ten będzie miał pewność, że NFZ pokryje dziurę budżetową szpitala. Dyrektor objaśnił, że rozliczenia z funduszem dokonują się kwartalnie. – Wcześniej nam do miesiąca płacili, ale w tym roku jest gorzej. Za pierwszy kwartał dopiero niedawno nam zapłacili – poinformował na sierpniowym posiedzeniu komisji.
Limit roczny wykorzystano w wakacje
Rudnik jest pewny tylko, że pozyska pieniądze na oddział z noworodkami, na położnictwo, a inne zakresy będą analizowane w NFZ. Jednak przeważnie wydatki są pokrywane w 100%.
Największe przekroczenia wydatków dotyczą wykonywania zabiegów z endoprotezami (staw biodrowy i kolana) – to 2,5 mln zł. – Cały limit roczny wykorzystaliśmy – zauważył Rudnik. Jest optymistą, bo patrzy na szpitale z innych województw. Tam oddziały NFZ płacą na bieżąco. Na Śląsku prawdopodobnie pieniądze dotrą na Gamowską z końcem roku.
– Mamy pacjentów, jest cały czas kolejka, a wszyscy nas zachęcają, żeby przyjmować, dlatego idziemy tym tropem. Zwróciliśmy się o zgodę na więcej łóżek internistycznych i NFZ zwiększył nam tę pulę, dostaliśmy o 470 tys. zł więcej i w ten sposób rocznie 6 mln zł wejdzie nam do kontraktu. Widać, że to właściwa droga na pozyskanie środków – podkreślił R. Rudnik.
Gamowska zyskuje na zamykanych gdzie indziej oddziałach
Radny powiatowy z Kornowaca, członek zarządu Józef Stukator pytał dyrektora o zamykanie oddziałów w innych lecznicach, czy to wpływa na przyrost liczby pacjentów w Raciborzu. Rudnik potwierdził, że na Gamowską trafiają ci pacjenci i NFZ koryguje ryczałt. – Te środki, z których rezygnują inne szpitale, są dla nas do pozyskania. Tak było w pierwszym kwartale. Dostaliśmy pieniądze z oszczędności niewykorzystanych gdzie indziej – przyznał szef lecznicy.
Szef klubu radnych Razem dla Ziemi Raciborskiej Tomasz Cofała przypomniał, że Powiat wystąpił z pismem do NFZ, gdzie opisano brak środków na leczenie w powiatowym szpitalu. Nadeszła odpowiedź, w której wskazano, że na bieżąco odbywa się weryfikacja zabiegów ponadplanowych i jest perspektywa, że Racibórz dostanie refundacje poniesionych nakładów. – Patrząc na sytuację finansową, dyrekcja obrała właściwą drogę. Pan dyrektor mówił, że nie będzie podkupywać specjalistów w innych lecznicach, tylko będzie się trzymał ustalonych stawek. Na dziś to wygląda tak, że mamy właściwą kadrę, a gdzie indziej są nieczynne oddziały z takiego powodu, że tam nie podpisali kontraktu lekarze. Jestem członkiem rady społecznej, nie robię tu laurki dyrektorowi, ale jego polityka wynagrodzeń, zwiększenie zabiegów ponad te zakontraktowane to właściwa droga. Nasz szpital staje się czołową lecznicą w regionie – ocenił Tomasz Cofała.
Pytają o pieniądze na migracje
Ryszard Rudnik przyznał, że w Raciborzu przyjmowani są pacjenci z województwa opolskiego. – Kiedyś były środki finansowe z tzw. migracji, fundusz je nam przelewał, ale teraz nie wiemy czy i kiedy nam zapłaci. NFZ odebrał tą możliwość, te pieniądze zostają u nich. My jako szpital na granicy województw mamy dużo takich pacjentów – zauważył dyrektor.
Andrzej Chroboczek z zarządu powiatu podał, że postawiono wniosek do NFZ związany z zamkniętymi oddziałami w okolicznych szpitalach i migracją pacjentów, żeby poszły za tym środki do Raciborza, bo w tamtych szpitalach nie wykonują planowych zadań, które przejęła Gamowska.
(ma.w)