Spór o ziemię. Rolnicy protestowali przy polach w Brzeźnicy
– Kto sieje, ten zbiera – uważa Łukasz Mura, radny powiatowy z Owsiszcz, który w sobotę 19 sierpnia skrzyknął rolników do Brzeźnicy (gm. Rudnik), kiedy Agromax rozpoczął obsiewanie pola. Gospodarze obawiają się, że firma będzie dłużej gospodarzyła na terenie, co do którego skończyła się jej umowa. – W myśl prawa jesteśmy posiadaczem ziemi – odpiera prezes spółki Bogusław Berka.
Ziemi chcą wszyscy
Temat związany jest z głodem ziemi, który niejednokrotnie podejmowaliśmy na łamach naszych mediów. Przypomnijmy, do podziału będzie 2480 ha na terenie trzech gmin powiatu raciborskiego: Krzanowic, Krzyżanowic i Rudnika. To obszar, który w całości dzierżawił Agromax, ale w 2012 roku spółka z Raciborza nie wykupiła działek (musiałaby wówczas wyłączyć ze swej dzierżawy 30% stanu posiadania, czyli z 2482 ha zostałoby jej 1737 ha). Grunty należące do Skarbu Państwa po 30 latach mają być więc podzielone na nowo. A apetyt na areały ma wielu, jak i Agromax, tak i indywidualni rolnicy. Wszyscy podnoszą, że potrzebują ziemi, aby gospodarzenie było dla nich opłacalne.
W efekcie do przeprowadzenia będzie 106 przetargów dla rolników indywidualnych. Oprócz tego będzie można dzierżawić dwa ośrodki produkcji rolniczej (OPR): w Bojanowie – 266 ha i Tworkowie – 116 ha. W tych drugich przetargach będą mogli wystartować zarówno rolnicy, jak i firmy. OPR-y stanowią razem 382 ha gruntów rolnych, 15,4% z całości ziem przeznaczonych do dzierżawy. To propozycja, którą przygotował Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR).
O co poszło?
Rolników oburzyło, że firma przystąpiła do obsiewania ziemi, co do której skończyła się jej umowa dzierżawy. Mura skrzyknął zainteresowanych do Brzeźnicy, aby w ten sposób wyrazili swój sprzeciw. – Rolnicy sprzeciwiają się temu, co się dzieje, a dzieje się to, co widzą. Widzą, że bezumownie spółka weszła na grunty, a sami czekają na przetargi, które miały się odbyć – mówi.
Do Brzeźnicy przyjechał m.in. Konrad Jarzyński, dyrektor częstochowskiego oddziału Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. W wypowiedzi dla mediów (katowickiej TVP i portalu naszraciborz.pl) podkreślał, że sytuacja jest skomplikowana. – Dotychczasowy dzierżawca, czyli firma Agromax od czerwca tego roku nie jest już dzierżawcą i nie ma tytułu prawnego dla posiadania tych ziem – powiedział. Przyznał, że zna zasadę czyj zasiew tego plony, ale wyjaśniał, że można skorzystać z pewnych rozwiązań. – Czy je użyjemy? Jak to będzie wyglądało? W tym momencie będzie najważniejsza decyzja sądu – powiedział.
Decyzja, o której wspomniał dyrektor Jarzyński, wiąże się z postanowieniem wydanym przez sąd, po tym jak Agromax wniósł powództwo do sądu. Spółce przyznano roczne zabezpieczenie dzierżawy państwowych gruntów, ale później decyzję zaskarżył KOWR.
– Może być sytuacja, że jeśli sąd cofnie postanowienie odnośnie zabezpieczenia tych gruntów, to rolnicy mogą wydzierżawić te grunty mimo zasiewów. Czekamy na rozstrzygnięcie tej apelacji – dodaje Łukasz Mura.
Co na to spółka?
O komentarz pytamy Bogusława Berkę. – W myśl prawa jesteśmy posiadaczem ziemi – mówi prezes spółki, wskazując na postanowienie o zabezpieczeniu wydane przez Sąd Okręgowy w Rybniku, obowiązujące do 14 czerwca 2024 r. – W tym czasie KOWR zaskarżył postanowienie, ale kolejnego, prawomocnego nie ma. Zażalenie KOWR-u rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Katowicach. Obowiązuje więc to nieprawomocne, co oznacza, że możemy władać ziemią – tłumaczy.
Prezes nadmienia, że Agromax od właściciela gruntów, czyli KOWR-u, dostał pismo, z którego wynika, że na dotychczasowych zasadach spółka musi płacić czynsz dzierżawy i wszystkie opłaty cywilno-prawne. Dotyczy to również ubezpieczenia i remontów budynków i budowli KOWR. – Skoro mamy koszty, to musimy mieć pożytki. Dlatego siejemy – puentuje.
(mad)