40 kilometrów w siodle i umundurowaniu
Ludwik Gorczyca jako chorąży III. Śląskiego Pułku Ochotniczego Ułanów Śląskich jechał na czele rajdu ułanów na trasie Racibórz-Głubczyce-Królowe. Wraz z nim wyruszyło 5. jeźdźców, w tym nastolatka. Na Zamku spotkali się z wiceprezydentem Raciborza Dawidem Wacławczykiem. – Wszystkiego dobrego, niech się jedzie dobrze. Ku chwale Ojczyzny i Panem Bogiem! – przekazał im pierwszy zastępca prezydenta miasta.
-Ten rajd organizujemy ku czci majora „Łupaszki”. Wieńczy go uroczysta msza we wsi Królowe w 72. rocznicę zamordowania majora – wyjaśniał L. Gorczyca. Jeźdźcy mieli do pokonania 40 km, może trochę mniej, kiedy można było skorzystać ze skrótu. Jechali w umundurowaniu polowym, ale na część uroczystą przyodziali się w garnizonowe mundury i wyposażyli w ozdobne szable oraz oznaczenia pułku. Konie, których dosiedli to: szlachetnej półkrwi, polski koń sportowy i tinker.
Na trasie dołączyli doń rotmistrzowie Gadowski i Galara. – W 10. jeźdźców w barwach ułanów kończymy rajd – dodał Gorczyca. – Zsiąść tu nie problem, ale wejść na wysokiego konia niełatwo – żartowali konni, gdy pytano ich o zdjęcie przy wierzchowcu. Dla nich takie wielokilometrowe dystanse to nie pierwszyzna. Udali się z Raciborza na Żerdziny, Pietrowice Wielkie, Kietrz, Kozłówki i do Głubczyc.
Oprócz Gorczycy z Raciborza wyjechali: chorąży kawalerii ochotniczej Stanisław Dyrda Szczejkowice, wachmistrz Gala z Żor, Dominik Wilhelm – Wodzisław Śląski i Dawid Sokołowicz – Rybnik. Jedynym cywilem była w tym gronie Lena Majer. Wiceprezydent Wacławczyk przyznał, że po raz pierwszy uczestniczył w takim odbiorze meldunków oddziału konnego. – A kto tu jest Hubal? – pytała raciborzanka obecna na dziedzińcu Zamkowym. Za odpowiednika słynnej postaci historycznej wskazano chorążego Dyrdę. Przyjazdowi jeźdźców na Zamek przyglądała się wycieczka turystów z Czech.
(ma.w)