Wschodnia obwodnica z Płoni do Sudołu powinna biec korytem Psiny. Tego oczekują rolnicy, bo nie chcą stracić upraw
W urzędzie miasta w Raciborzu doszło do spotkania na temat przebiegu planowanej obwodnicy. Prace nad nią trwają od kilku lat. 18 października zainteresowani mieli spotkać się z projektantem. Ten jednak nie przyjechał, a przybyłym do magistratu pozostało rozmawiać jedynie z urzędnikiem z Batorego.
Kiedy ta droga powstanie? Jeszcze nie wiadomo. W magistracie przyznają, że prognoz na jej sfinansowanie na razie nie ma. – Liczymy na to, że te pieniądze się znajdą – poinformował zebranych w sali błękitnej Paweł Sosnowski z wydziału dróg, który prowadził spotkanie. Nagrywał jego przebieg, bo taki jest wymóg na etapie projektowania obwodnicy.
Wiadukt albo skrzyżowanie na drodze do Zbiornika
Dokumentacja jest wciąż w opracowaniu. Gdy będzie gotowa, zaczną się starania o uzyskanie decyzji środowiskowej dla budowy drogi. Jeśli skończą się pomyślnie, nastąpi etap tworzenia dokumentacji projektowej, już pod wykonanie inwestycji.
Przebieg drogi przygotowano w trzech wariantach. Każdy z nich ma swój kolor – pomarańczowy, zielony i niebieski. Na spotkaniu przypomniano, jak wytyczono te trasy. Droga biegłaby od Piaskowej, przez Płonię, obok wałów, obok PRD i PK, nowym mostem przez Odrę, nad linią kolejową z wiaduktem przez Sudół do witacza z orłem na końcu miasta.
Pierwsze, o co spytali uczestnicy, to zetknięcie się obwodnicy z istniejącą ulicą w Sudole – Topolową (prowadzi od DK 45 do Zbiornika Racibórz). W jednej koncepcji nad tą drogą ma być zbudowany wiadukt, bo wschodnia obwodnica będzie biegła po wysokim nasypie. Wedle drugiego pomysłu znajdowałby się tam przejazd gospodarczy, w formie skrzyżowania na jednym poziomie, ale bez sygnalizacji świetlnej. Według projektantów natężenie ruchu na Topolowej jest nieduże. – Inwestowanie w światła byłoby tam ekonomicznie nieuzasadnione – oznajmił P. Sosnowski. Na Topolowej boją się, że powtórzy się sytuacja z czasu budowy Zbiornika Racibórz, kiedy wąską drogę przy małym osiedlu rozjeżdżały ciężarówki – wanny. Jeździły tamtędy mimo zakazu, pędziły wbrew ograniczeniu prędkości do 20 km/h. – Dopilnujemy, żeby tamtędy nie było dojazdu na budowę – obiecał urzędnik.
Mało zabrać, nie przecinać
Mieszkaniec Sudołu, były szef tamtejszych strażaków, Krzysztof Seidler przypomniał, że na kilku spotkaniach dzielnicowych z prezydentem mówił, by drogę tak zaprojektować, aby była możliwość jej przedłużenia o 3 – 4 km i utworzenia w ten sposób obwodnicy DK45 dla Bieńkowic i Tworkowa.
Seidler żałuje, że o tym się nie rozmawia na szczeblu włodarzy Raciborza i Krzyżanowic.
Z postulatem, który zdominował dalszą dyskusję wyszedł Eugeniusz Wyglenda, radny ze Studziennej. Jego zdaniem należy poprowadzić tzw. ślad pomarańczowy po pustym korycie rzeki Psiny. – Wtedy gospodarze nie będą mieli strat na gruntach. Miasto i tak musi z Psiną zrobić porządek, bo wszystko się tam teraz wali. Zabierze się wtedy rolnikom po 10 m pola, a nie trzeba będzie przecinać pól rolnikom – zauważył E. Wyglenda.
Tu włączył się szef klubu radnych, do którego należy Wyglenda – Henryk Mainusz. Stwierdził: to już było powiedziane, Gienuś”. – Ale trzeba do tego wrócić i pomyśleć – przekonywał rajca z dzielnicy.
P. Sosnowski przyznał, że te uwagi nie są złe, bo w grę wchodzi wykup pól pod urządzenia drogowe, a w tych wydatkach szuka się oszczędności.
Apel płynący od mieszkańca Płoni dotyczył oddalenia obwodnicy od terenów mieszkalnych. – Tymczasem ta droga jest projektowana przez Płonię, dzielnicę mieszkaniową, a newralgiczny punkt stanowi ulica Sudecka – mówił raciborzanin. Uważa, że po wybudowaniu drogi miejscowi stracą widok na niebo, będą żyli w cieniu, w hałasie, wśród spalin. – O drganiach nie wspomnę – stwierdził. Usłyszał, że ekrany akustyczne nie są planowane w jednej z przygotowanych wersji nowej trasy. Poziom hałasu na poziomie 56 decybeli nocą, będzie „ślizgał się po linii zabudowy”.
Urzędnik miejski pocieszał zgłaszającego problemy, że można zaprojektować drogę tak, aby po Sudeckiej nie było przejazdu w ogóle. – To jest dorobek pokoleń, żeby jedną kreską go przekreślić? Inaczej nie da się tam mieszkać, budynki będą zero warte, kto takie kupi? Ani mieszkać, ani sprzedać – ostrzegał mieszkaniec Płoni.
Do Markowic jak do Opola
Padło pytanie, czy planowana obwodnica rozwiąże jakiś problem komunikacyjny Raciborza. – Lepiej zainwestować w nowy most na Uldze – rzucił kolejny z rozmówców.
Obwodnicy bronił radny Marcin Fica. Mówił, że ludzie z kilku dzielnic czekają na obwodnicę, bo już nie wytrzymują natężenia ruchu zdominowanego przez tiry.
– Jeśli nowa droga ma powstać, to po to, żeby ułatwić poruszanie się po mieście. Dziś problemem jest przejechać przez Racibórz. Mamy kawałek obwodnicy w stronę Rudnika. Zjeżdża się z niej do Piaskowej, a po zbudowaniu nowej obwodnicy na Piaskową z dwóch stron będą się pchały ciężarówki – przestrzegał mężczyzna. Polemizował z nim Wyglenda. Według niego, tiry nie pojadą na Racibórz, bo większość z nich jedzie z Eko-Okien i potrzebuje trasy na Modzurów i Opole. Rajca ze Studziennej przypomniał, że na DK45 przez Sudół i Studzienną zdarzają się wypadki z tirami, w tym śmiertelne. – My mamy teraz drgania, pękanie domów – ubolewał.
– A z Raciborza do Markowic jedzie się w godzinę 15 minut, czyli tyle, co do Opola – skomentował adwersarz. Od radnego usłyszał, że trzeba dążyć do jak najszybszego zbudowania obwodnicy, żeby w 20 minut można było dotrzeć do Rybnika.
Obwodnica zamiast rekultywacji
Marcin Fica dopytywał o rondo koło Rafako i łącznik obwodnicy z ulicą Łąkową. Pytał o ewentualną likwidację tamtejszych garaży i boiska piłkarskiego. Paweł Sosnowski wyjaśnił, że ślad takiej drogi pobiegnie terenami za boiskiem i potrzebny będzie kolejny most. Henryk Mainusz zauważył, że takie pomysły podniosą koszt obwodnicy o kolejne 30 mln zł.
Uczestnicy nie byli zadowoleni, że nie pojawił się projektant, którego tu się spodziewali. – Bo gada się, a wy nic nie wiecie – ustyskiwał jeden z przybyłych. W urzędzie obiecali ściągnąć oczekiwanego gościa w niedługim terminie, bo jest to wskazane z uwagi na liczne uwagi zgłoszone na spotkaniu. – Pańskie wiadomości nas nie satysfakcjonują – skwitowano w sali błękitnej.
Za wykorzystaniem koryta Psiny pod ślad nowej obwodnicy był także Józef Gurk ze Studziennej, kiedyś członek zarządu miasta. Podkreślił, że teren i tak wymaga rekultywacji, a to niemałe koszty. Dlatego budowa obwodnicy rozwiąże Miastu ten problem. – Droga z poboczem może mieć 16 metrów szerokości, a Psina jest szeroka na 8 metrów. Aż się prosi. Proszę nad tym pomyśleć. Wszyscy będą zadowoleni. Bo ludzie do Psiny zwozili gruz, stare ziemniaki i to trzeba w końcu uporządkować – mówił Gurk. Narzekał, że tak długo mówi się o obwodnicy, bo pamięta rozmowy sprzed 20 lat, od których niewiele się zmieniło. – Debatuje się, żongluje, władza się zmienia ale obwodnicy nie ma – podsumował Gurk.
Według P. Sosnowskiego do końca roku dokumentacja niezbędna do złożenia wniosku o decyzję środowiskową powinna być gotowa.
(ma.w)