Pojedziesz za darmo autobusem, jeśli nie zalegasz z opłatą śmieciową
Do wprowadzenia darmowej komunikacji autobusowej w Raciborzu zostały 2 miesiące. Prezydent Polowy ogłasza ją na spotkaniach dzielnicowych, ale nie ma jeszcze akceptacji radnych. Ci usłyszeli od prezesa Przedsiębiorstwa Komunalnego, że spółka potrzebuje więcej pieniędzy niż te planowane przez włodarza na 2024 rok.
Z prezydentem miasta Dariuszem Polowym i szefem PK Bogdanem Gawliczkiem 26 października spotkali się liderzy klubów radnych – Anna Szukalska z Niezależnych, Henryk Mainusz z Razem dla Raciborza i Leon Fiołka z NaM-u. Był też Marcin Fica najbardziej dociekliwy z rajców, pasjonat gospodarki komunalnej.
Pandemia wstrzymała ten pomysł
Na spotkaniu od razu padło, że nowy przywilej – jazda bez biletu raciborskimi autobusami – będzie przysługiwał tylko osobom zameldowanym w Raciborzu, opłacającym tu czynsz, płacącym tu podatki, ponoszącym w mieście opłatę śmieciową.
Za przykład darmowej komunikacji prezydent Polowy wskazuje Żory, bo tam takie rozwiązanie obowiązuje od kilkunastu lat. Włodarz mówi, że wdrożyłby takie kursowanie autobusów wcześniej, gdyby nie pandemia. Mówił, że wtedy ludzie nie jeździli, pasażerów ubyło i nie było wiadomo, czym to się zakończy. Do tego PK potrzebowało pozyskania taboru autobusowego odpowiedniej jakości – co się dokonało w tym roku.
Darmowy kurs skusi pasażerów
Polowy przekazał rajcom, że na dziś udało się w PK odbudować to, co było w okresie pandemicznym. W 2019 roku w autobusach sprzedano biletów za 815 000 zł. Przez 3 kolejne lata wpływy były niższe nawet o 50%. Dopiero w tym roku mają sięgnąć 860 000 zł. – Przekroczymy to, co było przed pandemią – prognozuje D. Polowy. Dodał, że z puli 600 000 sprzedanych biletów aż 70% to ulgowe. Pasażerów z ulgami jest dwa razy więcej niż tych bez nich. Dominują starsi mieszkańcy oraz dzieci z kartami „Rodzina plus”.
Ideą towarzyszącą planowaniu darmowych przejazdów jest przyzwyczajenie do poruszania się autobusami. – Jak ktoś ma za darmo, to się skusi – uważa włodarz Raciborza.
7 autobusów jeździ po mieście z liczarkami podającymi liczbę pasażerów. Pokazały, że w największym autobusie, w szczytowym momencie było zajętych 70% miejsc. Codziennie w trasę wyrusza 18 pojazdów. Stan taboru to 22 sztuki. W ostatnim czasie PK kupiło 4 używane i 4 nowe. Ogółem miało 26, ale te najbardziej awaryjne służą teraz innym jako „dawcy organów”.
Nowy rozkład, odnowiony tabor
W 2023 roku z budżetu miasta przekazano PK 6,5 mln zł. W nowym roku ma być to kwota 7,5 mln zł.
Na spotkaniu wyjaśniano, dlaczego decyzja o darmowej komunikacji zapada właśnie teraz, choć była w kampanii wyborczej z 2018 roku.
Po pierwsze potrzebny był taki rozkład jazdy po mieście, żeby pasażerowie zeń korzystali. Od dwóch lat PK taki rozkład ma i „to działa” jak zapewnił radnych prezes Gawliczek. 6 listopada dojdą nowe kursy, m.in. w kierunku ZUS i Gamowskiej. Szef spółki zaznaczył, że prognozy na niewiele się zdają, dopóki nie sprawdzi się, czy ludzie chcą jeździć daną linią. Podał przykład z ulicą Gospodarczą na Ostrogu. Póki istniała tam Rameta, to autobusy jeździły z pasażerami. Po likwidacji zakładu pracy pojazd woził jedną pasażerkę i trzech uczniów. Trzeba było zlikwidować te „rundy honorowe”. Na narzekanie, że autobusy powinny dowozić pracowników do Rafako, prezes Gawliczek ma prostą odpowiedź: od dawna firma milczy, w odpowiedzi na ofertę PK by zadeklarowała, że linią będzie jeździć do pracy co najmniej 20 osób z biletami miesięcznymi.
Polowy chce przycisnąć
Ważne jest, że dopiero w 2022 roku PK zawarło nową, pięcioletnią umowę z Miastem na zapewnienie komunikacji miejskiej. Teraz ma łatwiej w dostępie do kredytów i leasingów. Wcześniej takie produkty finansowe były dla niej droższe, a obecnie jest silnym graczem na rynku, bo przez 5 lat na pewno będzie zarabiała.
Na miejskie plany budżetowe, wedle których PK starczy w 2024 roku 7,5 mln zł prezes pokazuje potrzeby na 9 mln zł. Zdaniem prezydenta Polowego, spółka poradzi sobie w tej kwocie, którą on planuje. – Jak przyciśniemy, to się uda. Jeździć można używanymi pojazdami – przekonuje. Od Gawliczka rajcy usłyszeli, że po 9 mln zł płacą inne miasta podobne do Raciborza. Mówił o żywotności autobusów na 12 – 13 lat. Niektóre są tak awaryjne, że codziennie wymagają napraw. Tymczasem nowy autobus kosztuje 1,2 mln zł i trzeba na niego długo czekać od zamówienia.
(ma.w)