Polowy ma być sojusznikiem mieszkańców w walce ze smrodem. W Brzeziu będą się bronić przed rozbudową Empolu
Prezydent potwierdził, że na wysypisko trafiają śmieci spoza Raciborza, ale zaprzeczał, by któreś z nich były odpadem niebezpiecznym. Dariusz Polowy zaprosił raciborzan z Brzezia i Dębicza na siedmiodniowe rozmowy do urzędu, w trakcie których zapozna ich z całym zgromadzonym materiałem na temat współpracy Miasto – Empol. – Z ostrożności procesowej przy mediach pewnych spraw nie można omówić – zastrzegł na spotkaniu z 31 października w brzeskiej remizie.
Na dyskusję o śmieciach i odorze przyszło uczestnikom spotkania dzielnicowego w Brzeziu poczekać. Wpierw prezydent ponad godzinę opowiadał o sprawach ogólnomiejskich i omawiał tematy zanotowane przed rokiem. Na koniec zostawiono temat najważniejszy w tej chwili nie tylko dla Brzezia.
Pytania o wstyd, kryminał i zatruwanie mieszkańców
– Mamy tu ogólnopolski śmietnik, a może i międzynarodowy – zaczął Adam Witecki lider protestujących. I wbrew temu co powtarza przy każdej okazji Polowy – miejscowi sądzą, że śmierdzi nie tylko Empol, ale i Raciborskie Centrum Recyklingu (RCR). – Na tej sali wszyscy to panu potwierdzą – dodał.
Jedna z mieszkanek mówiła, że towarzyszyła trójkom urzędników kontrolujących smród i nawet oni nie stwierdzali jednoznacznie, że odór dociera wyłącznie od strony Empolu.
– Podpisał pan umowę na sprowadzanie śmieci spoza Raciborza i to, co się dzieje na wysypisku to kryminał. Czy wam nie wstyd? Trujecie tych ludzi. Opamiętajcie się – apelował mężczyzna, który jest obecny na wszystkich spotkaniach w sprawie odoru.
Pytał o tiry, które omijają wagę i o tiry z odpadami w ruchu transgranicznym. – Pan omija udzielenie odpowiedzi na te pytania – zaznaczył raciborzanin.
Polowy odparł, że każdy pojazd jest rejestrowany na składowisku i nagrywany oraz widoczny w kamerach on-line, skierowanych na wagę, nieckę wysypiska i bramę.
Roman Majnusz machnął na to ręką, mówiąc, że co najwyżej 10. samochód jest sprawdzany.
– Po co to w ogóle nam zwozicie? – dziwili się uczestnicy spotkania dzielnicowego w remizie.
Roman Majnusz oznajmił, że mieszkańcy Dębicza „doświadczają odoru codziennie, co wieczór, aż rzygać się chce”.
Miejscowi prosili, żeby powstrzymać cwaniaków
Wytknięto włodarzowi, że nie odpowiada na zadawane mu pytania. – W sierpniu do pana pisaliśmy, do dziś pan nie odpowiedział. Blokuje pan nam dostęp do informacji publicznej – żalili się mieszkańcy.
Wiesław Jacheć przypomniał Polowemu, że jest on wybrany przez mieszkańców i zatrudniony przez nich. – Jako opłacany przez nas, powinien nas pan reprezentować, szanować i nie robić niczego wbrew naszemu zdrowiu i życiu – zaznaczył znany przedsiębiorca z Raciborza.
– 30 lat płacę tu podatki, one też budują to miasto. Sam przez dwie kadencje byłem radnym i to nie do pomyślenia, że radni teraz tylko siedzą i nie interesuje ich to, co się tutaj dzieje – dziwił się W. Jacheć. Później obecnego przy prezydentach radnego z Brzezia – Leona Fiołkę nazwano bezradnym.
Jacheć boi się, że „ta chemia, ten syf, na tirach wjedzie do Raciborza, bo jaka jest gwarancja, że nie?”.
– Będą konsekwencje, bo nie pozwolimy, żebyście truli nas i nasze dzieci – zastrzegł jeden z protestujących.
Uczestnicy spotkania wciąż żądali od Polowego, żeby udzielił im odpowiedzi na pytania: czy na raciborskie składowisko wjeżdżają śmieci z zewnątrz, na RCR, z pominięciem Empolu? Co jest tam wwożone?
– Nie pozwolę, żeby ktoś przez 3 lata nawrzucał nam tu tyle syfu, że się nie da już tego zneutralizować – mówił W. Jacheć.
Majnusz przypomniał, że w magistracie jest pismo mieszkańców z 12. pytaniami, które pozostają bez odpowiedzi. 12 października ponowiono ten zestaw pytań, tym razem w trybie dostępu do informacji publicznej. – Zrobimy wszystko, żeby pan odpowiedział – podkreślił dębiczanin.
– Prosimy o zatrzymanie procederu, albo zatrzymanie tych cwaniaków co to robią – rzucił Jacheć.
Polowy twierdzi, że chemii na wysypisko nie zwożą
Polowy mówił, że dużo czasu spędził nad dokumentami o gospodarce odpadami, sięgnął nawet po źródła z lat 90. ubiegłego wieku. Zaznaczył, że w biznesplanie rozwoju spółki miejskiej z 2017 roku wpisano, że należy szukać odpadów z zewnątrz. Dlatego spółka wciąż realizuje jego zapisy, przyjmując odpady z Raciborza i spoza Raciborza – to co jest przerabiane przez Empol i dodatkowo, tak samo jak to się działo w latach poprzednich – te co nie przechodzą przez Empol.
– Należy bardzo szybko sprawdzić, jakie to są śmieci. Żeby nie było chemii, bo na zachodzie to się utylizuje za miliony euro, a u nas za 2 miliony (nawiązanie do ceny zakupu ubijarki na składowisku – przyp. red.)? Panie prezydencie szanuję pana jako biznesmena, jako człowieka rozumnego, proszę tak nie robić – apelował Wiesław Jacheć.
Prezydent Polowy oświadczył, że takie rzeczy się nie dzieją.
– Mówił pan, likwidując otaczarnię na Płoni, że dla paru groszy miejska spółka nie będzie truła mieszkańców. To niech pan nie truje naszych dzieci – to kolejny apel skierowany do włodarza.
Prezydent przekazał, że jeśli jest jakiekolwiek podejrzenie, że składowanie śmieci miałoby być szkodliwe, niezgodne z przepisami, „to takie coś nie może być”.
– Samochody nieoznakowane z odpadami pokazywaliśmy na sesji. Gdybyśmy nie widzieli czegoś nieprawidłowego, to byśmy się tym nie zajmowali – mówili zgromadzeni.
Prokuratura już wie. Zła działalność na składowisku niemożliwa?
Majnusz poinformował, że podejrzenia mieszkańców są już przedmiotem postępowania prokuratury i policji. Jego sąsiedzi pokazali dziennikarzom filmik, na którym kierowca ciężarówki przed wjazdem na teren RCR ukrywa zawieszoną na niej tabliczkę, która oznacza, że wiezie odpady z zagranicy.
– Ciężarówki wanny wożą nam osady, a te śmierdzą jak cholera – oznajmił Roman Majnusz.
Prezydent odparł, że jeśli jest prowadzone postępowanie odpowiednich służb w tej sprawie, to jego to cieszy, bo rozwieje ono wszelkie wątpliwości.
Jacheć zadeklarował, że jest gotów jeździć po mieście i tłumaczyć mieszkańcom, dlaczego opłata śmieciowa jest wysoka, byleby prezydent zatrzymał zwożenie cudzych śmieci do Raciborza.
– Nie ma możliwości, żeby były szkodliwe substancje, żeby były wwożone, bo każdy z transportów jest opisany, oznakowany, ma dokumenty BDO i musi być podane źródło – wyjaśniał włodarz. – Bzdura i kłamstwo – skomentował Roman Majnusz.
Prezydent mówił, że niedawno była kontrola inspektoratu z Katowic i pobierano próbki. Nie wykazano nieprawidłowości.
– Nie da się ukryć na wysypisku jakiejś złej działalności – przekonywał Polowy.
Wróciło pytanie: czy zatrzyma pan ten proceder? Podparto się działaniem rady miasta, która wezwała prezydenta do zaprzestania przyjmowania śmieci spoza Raciborza. Polowy odparł, że uchwała została zakwestionowana prawnie przez nadzór wojewody.
6 dni składowisko było zamknięte, a zgłaszano, że stamtąd śmierdzi
– Mamy pana wsparcie czy jest pan przeciwko nam? – zapytano go, podejrzewając, że to prezydent wnioskował do wojewody o blokowanie uchwały rady miasta. Ten wyjaśnił, że już na sesji prawnicy urzędu ostrzegali, żeby takiej uchwały, ze względu na wadę prawną, nie podejmowano, ale radni to zlekceważyli.
Miejscowi przypomnieli, że nie po to zbudowano w Raciborzu składowisko śmieci, żeby śmieci sprowadzać tu z innych miast. Prezydent reagował: sprowadzamy je poprzez Empol, taką Miasto zawarło z nimi umowę.
– Firma prywatna ma preferencyjne warunki składowania. Dwukrotnie więcej zarabia na tej umowie niż to, jaki mamy z niej bonus w składowaniu naszych śmieci – mówił Polowy. Dziwił się, że protestujący wskazują na jakieś wadliwe umowy z RCR, a te z Empolu uważają za prawidłowe.
Polowy poinformował, że od 28 września do 5 października przez 6 dni składowisko było nieczynne, a potem nie przyjmowało nic. Bo – jak powiedział – robiono nowy podjazd, żeby śmieciarka nie tonęła w śmieciach. – W tym czasie było 7 zgłoszeń, że śmierdzi ze składowiska. Jedno od pana Majnusza, ja pamiętam – powiedział wiceprezydent Konieczny. – My mówimy, że śmierdzi i z Empolu i z RCR – reagował R. Majnusz.
Tu prezydent złożył protestującym ofertę.
– Ze swojej grupy znajdźcie 3 – 4 osoby, ja deklaruję sam siebie. Od 14 listopada cały tydzień przez 24 godziny będę do waszej dyspozycji. Żadnych innych spraw nie będę załatwiał, zlecę to zastępcom. Przyjrzymy się całej procedurze, zerkniemy do każdego zakamarka, jeśli są jakieś umowy RCR też sprawdzimy – oznajmił Dariusz Polowy.
Dodał, że nie ma wiedzy o umowach RCR na sprowadzanie obcych śmieci. Majnusz skomentował to jednym słowem: bzdura. Dodał, że dzień przed spotkaniem 5 samochodów wjechało na składowisko z pominięciem Empolu.
– Jak się okaże, że nie mam racji, to podejmę wszelkie możliwe działania, żeby doprowadzić do tego, że jeśli jest smród ze składowiska… – tu włodarz nie skończył, bo został zakrzyczany przez uczestników, którzy znów podkreślili, „żeby świństwo zaprzestać przywozić”.
Czatujące tiry i umowa dżentelmeńska
– Od kwietnia jak zaczęło śmierdzieć podwójnie, nic się w tej sprawie nie zmieniło. Pod naszymi oknami tiry się chowają, czatują, ściągają tabliczki i pan o tym nie wie? Nie wierzę – usłyszał prezydent od mieszkańca.
Majnusz przypomniał, że 34 lata temu władze Raciborza zawarły umowę społeczną w Brzeziu, że zbudują tu wysypisko. 26 lat temu dodatkowo mieszkańcy zgodzili się na jego rozbudowę, ale pod warunkiem, że będzie służyło tylko raciborzanom.
– Pan pozwolił złamać tę umowę, bo prezes Makowski podpisał umowy na przywożenie śmieci z całej Polski i widzimy samochody z ruchu transgranicznego – mówił R. Majnusz.
– Jeśli taka umowa istniała, bo nie natrafiłem na taką w archiwum urzędu – zauważył Polowy. Majnusz pokazał mu dokument „Polityka środowiskowa dla Raciborza” z 2000 r. – Tu nie ma tego, co pan mówi – skomentował Polowy po przejrzeniu paru stron z oznaczeniami Majnusza. – Umowa została zawarta na nasze nieszczęście – nie na piśmie, tylko na zasadzie porozumienia dżentelmenów – dodał Majnusz.
Polowy odparł, że umowa musi być na piśmie, zgodnie z prawem, a nie że ktoś się z kimś umawia, a już na pewno organ władzy. Jacheć bronił tamtej formy zawarcia umowy, bo według niego inaczej się rozmawiało 20 lat temu niż dziś.
Radosław Łazarczyk zaproponował, żeby sporządzić nową, aktualną umowę społeczną. Usłyszał, że można spróbować, ale musi odbyć się ogólnomiejskie referendum w tej sprawie i decydować będzie rada miasta.
– Sprawę trzeba zacząć załatwiać, z ministrem Jabłońskim deklarowaliście w kampanii, że sprawę załatwicie – przypomniał. – To co jest w mojej gestii, to robię, nawet więcej. Organem nadzoru nad Empolem, nad składowiskiem jest marszałek województwa, do którego zgłaszałem się o przegląd ekologiczny – stwierdził Polowy.
– Odnosimy wrażenie, że nie jesteśmy dla was partnerem, tylko problemem. Czujcie się państwo współodpowiedzialni za tę sytuację. Macie pewne mechanizmy w swojej gestii, których my nie mamy. Poczujcie się naszymi sojusznikami – apelował Radosław Łazarczyk.
Właściciel radiowej Vanessy podał, że Empol wystąpił o zgodę na rozbudowę instalacji i ma dokonać hermetyzacji przetwarzania odpadów, żeby było mniej odoru, ale chce przerabiać więcej śmieci niż do tej pory.
– Sytuacja staje się coraz trudniejsza. My się skupiamy czy śmierdzi z prawej, czy lewej, zamiast rozwiązać problem. Kto ma załatwić tę sprawę jak nie wy? – zwrócił się do trójki prezydentów.
Powstał Zielony Dębicz. Prezydenci pomogą w blokowaniu planów Empolu
Polowy poinformował, że mieszkańcy założyli stowarzyszenie Zielony Dębicz i są stroną sprawy. Zdaniem prezydenta podjęli jedną z ważnych decyzji w całym swoim życiu. – Powstał Zielony Dębicz, bo nie chcemy czekać bezskutecznie na odpowiedzi. Dwaj partnerzy się gryzą, walczą ze sobą, a my mamy dosyć zwykłego gadania. Czekamy na efekty, bo nam wciąż śmierdzi – tlumaczył Łazarczyk.
Prezydent wyjaśnił, że po rozbudowie Empol będzie mógł dwa razy więcej śmieci przerobić, ale musi uzyskać zgodę Miasta. Może jej dochodzić w sądzie, co będzie procesem wieloletnim.
Na wniesienie zastrzeżeń w procedurze zainicjowanej przez Empol jest czas do 10 listopada. Może je wnieść stowarzyszenie, jak i inni mieszkańcy. Polowy i Wacławczyk obiecali, że wzory takich dokumentów opublikują na swoich profilach FB. Prezydent dodał, że można też wnioskować o zmianę lub ustanowienie planu zagospodarowania przestrzennego uniemożliwiające wprowadzenie zmian na działce, na której ma się dokonać rozbudowa. Dodał, że to specjalna procedura w dość szybkim tempie – potrwa w przypadku celu publicznego do 63 dni.
Wiesław Jacheć przedstawił 3 żądania mieszkańców
1. Ograniczenie odpadów z zewnątrz na raciborskim wysypisku.
2. Niedopuszczenie do rozbudowy Empolu.
3. Spowodowanie, by firma prowadziła przetwarzanie zgodnie z nowymi wymogami na wysokim standardzie.
– Kiedy będzie decyzja o nieprzywożeniu śmieci? – pytał Majnusz. – Takiej odpowiedzi udzielę po naszych rozmowach, które zaczną się od 14 listopada – obiecał Polowy. – Nie wierzymy panu, bo 6 miesięcy pan się miga przed naszymi pytaniami – odparł dębiczanin.
– Nieprawda, bo wiele godzin poświęciłem tej sprawie w rozmowach z częścią z tego grona. Zęby zjadłem na tej sprawie, a liczba dokumentów, które zgromadziłem w tej sprawie, jest kosmiczna. Wiem, jak to wszystko powstało, dlaczego niektóre rzeczy tak się dzieją, ale spotkanie jest publiczne i nie wszystko tu można powiedzieć z ostrożności procesowej – zaznaczył Polowy.
Wspomniał, że zgodnie z deklaracją ze spotkania z 19 czerwca w urzędzie trwają prace, żeby zainstalować na terenie wysypiska sieć sensorów. To spory wydatek, około miliona złotych. Stosowny wniosek jest przygotowany. Może być procedowany nawet na sesji listopadowej. Realizacja zajmie pół roku, może rok.
Dębiczanie stwierdzili, że zamiast montować czujniki, milion złotych na ten cel przeznaczyć na zaprzestanie przyjmowania śmieci z zewnątrz.
– Jak będziecie mieli pełną wiedzę, to podejmiecie decyzję – obiecał Polowy.
Ile potrzeba czasu, by spłacono żółtą maszynę?
– Odkąd przejęliśmy wożenie odpadów, to ich ilość radykalnie spadła. Na tę samą wagę z tego samego miasta przyjeżdża ich mniej. Ze względu na obecność mediów nie mogę powiedzieć więcej. Wszystkich odpadów nie przywozi się w jednym dniu, naraz. Jak można 20 000 ton przywieźć, to co tydzień 400 ton może trafić na składowisko. Przez 50 tygodni, przez 5 dni roboczych to 80 ton dziennie. Nasze stanowisko jest takie, że jeśli danego dnia Empol nie przywiózł to firma traci swoje „okienko”. My w to miejsce możemy przyjąć inne odpady – opowiadał zebranym Polowy.
Słuchacze przyjęli to z oburzeniem. – Nie ma potrzeby zastępowania śmieci. Będzie więcej miejsca, będzie dłużej służyć – mówili. Łazarczyk spytał, jak długo trzeba spłacać „żółtą maszynę”, czyli kompaktor do ubijania odpadów.
– I to jest podejście, jakie należy do tego zastosować. Trzeba zobaczyć wszystkie aspekty, ale nie o każdym aspekcie tu można powiedzieć, bo jesteśmy w określonej sytuacji prawnej – odpowiedział mu prezydent.
Podał też, że raciborskich śmieci jest na składowisku 6 – 7 tys. ton. Wcześniej Empol przywoził 18, 20, 26 tys. ton, czyli 3 razy więcej niż to, co zwozi teraz raciborskie PK. Majnusz tu dodał, że RCR dodatkowo przyjęło 20 000 ton poza Empolem.
– To Empol jest godny zaufania, a ja nie? – spytał Polowy. – Nikt tak nie powiedział – padło w odpowiedzi. Dopytywano jednak, dlaczego Polowy nie był na sesji nadzwyczajnej. Ten się nie odniósł. (D. Polowy pojechał wtedy do szefa GIOŚ, ale w ostatniej chwili, na 10 minut przed spotkaniem, już w Warszawie odwołano te rozmowy – przyp. red.).
– Pokusą dla Miasta jest 20 000 ton śmieci, po 500 zł za tonę, bo Miasto zazdrości Empolowi w umowie PPP i samo, ale naszym kosztem, zarabia na tych tonach. Dzięki temu spółkę miejską stać na kompaktor i samochody służbowe od zarąbania. Ta spółka powinna się kierować tylko interesem mieszkańców – mówił Majnusz.
– Lepiej, żeby zysk osiągał Empol niż nasza spółka? – dziwił się Dawid Wacławczyk. – Pan mówi o zysku naszym kosztem! Wożenie odpadów z Warszawy to cel działania spółki miejskiej, gminy? – odpalił mu Majnusz.
Wiesław Jacheć zaznaczył, że każda tona śmieci mniej na wysypisko to nasz sukces. – Nie wrzucajmy w miejsce Empolu innych śmieci, żeby wysypisko zarobiło – podkreślił.
Kto chce dołączyć do sztabu wyborczego Polowego?
Prezydent obiecał, że wszelkie dywagacje zostaną rozwiane, kiedy pokaże uczestnikom rozmów po 14 listopada zgromadzone wyliczenia i prognozy.
Majnusz ostatecznie przeprosił za „samochody służbowe od zarąbania”, bo Polowy prosił, żeby wyjaśnił mu, co miał na myśli. Majnusz oznajmił, że to będzie przedmiotem dochodzenia. Spytał ile służbowych, osobowych jest na RCR. Polowy odparł, że nie umie odpowiedzieć. Wspomniał o citroenach berlingo, wykorzystywanych do celów służbowych, np. utrzymania ogrodów.
Prezydent dodał jeszcze, że kompaktor na wysypisku umożliwia pojemność składowiska do 2043 – 45 roku, a po zmianach, które wejdą w 2035 roku aż do 2060 – 70 roku. Według niego bez tego kompaktora wypełniłoby się do 2035 roku.
Łazarczyk deklarował w imieniu stowarzyszenia pomoc przy próbie zatrzymania procesu rozbudowy Empolu, ale wskazał, że to duża spółka i członkowie Zielonego Dębicza obawiają się pozwów ze strony firmy. Znów apelował, żeby niwelować przyjmowanie śmieci spoza Raciborza. Deklarował nawet pracę społeczną w sztabie wyborczym Polowego, jeśli ten przypilnuje ograniczenia przyjmowania śmieci spoza miasta, jako jednego z punktów nowej 10 kandydata. – Niech pan to zadeklaruje, zyska pan mnóstwo poparcia – obiecał.
– Jak mamy taką deklarację składać, to musimy uwzględnić wszystkie aspekty, jak się okaże, że możemy zapewnić miastu funkcjonowanie gospodarki odpadami przynajmniej na takim poziomie jak teraz z wyłączeniem kwestii smrodu – to nie ma problemu, ale jak się okaże, że trzeba coś rekompensować czymś, to jest do przegadania. Wyjaśnimy każdą wątpliwość. Żeby znaleźć możliwie najlepsze rozwiązanie lub wyśledzić gdzie jest problem – zapowiedział prezydent miasta.
– Dlaczego nas tak dużo chce, bo wszyscy chcemy, żeby nie śmierdziało i nic się nie zmienia? – zastanawiał się głośno Łazarczyk.
Krótka smycz i rotowanie składem
Padło pytanie do Polowego: co pan konkretnie zrobił w tym czasie? – Złożyłem wniosek do marszałka województwa o przegląd ekologiczny firmy Empol.
Spotkanie podsumował Wiesław Jacheć. – Dlaczego Empol nie wywozi tej ilości, jaką by chciał na składowisko? Bo technologia mu na to nie pozwala. Dlaczego nie robią tego wbrew technologii? Bo Miasto ich pilnuje. Dlaczego pilnuje? Bo samo chce wozić tam śmieci i na tym zarabiać. To jest wasz sukces, że złapaliście Empol na krótkiej smyczy. Wykorzystajcie to dla naszego dobra – prosił prezydent.
– Po 7 dniach intensywnego tłumaczenia powiem, co z tym zrobimy i to nie będzie tylko moja odpowiedź, tylko wszystkich, którzy ze mną będą współpracowali – zadeklarował włodarz. Powiedział, że jest gotów spotykać się codziennie z 4. osobami naraz, skład można rotować.
– Mam nadzieję na konkluzję w ciągu najbliższych tygodni. Bo śmierdzi tak, że nie możemy dłużej wytrzymać – powiedział Roman Majnusz na koniec dwugodzinnej dyskusji w Brzeziu.
(ma.w)