Opozycja w radzie Raciborza burzy się na uwagi, że to z jej winy ucierpią dzieci z klubu „Strefa”
Radny Mirosław Lenk wskazuje na przepisy, które umożliwiają Miastu ogłoszenie konkursu na dotacje m.in. dla „Strefy” już w połowie listopada. Wiceprzewodniczący rady Michał Szukalski pod transmisją z konferencji prezydenckiej napisał: kłamstwo! Jego siostra Anna Szukalska wskazała przykład rozstrzygnięcia konkursu przed uchwaleniem budżetu – chodzi o działającą zimą ogrzewalnię dla bezdomnych.
Przypomnijmy, że prezydenci Raciborza poinformowali w poniedziałek na konferencji prasowej, że to nie oni i urząd miasta, ale rada miasta jest winna sytuacji, że stowarzyszenie Pomocna Dłoń nie dostało jeszcze pieniędzy na działalność w nowym roku. Rada bowiem przesunęła o miesiąc głosowanie nad projektem budżetu 2024 przygotowanym przez prezydenta Dariusza Polowego.
Konkurs bez budżetu? To możliwe
Najbardziej doświadczony samorządowiec obecnej kadencji – radny Mirosław Lenk (były prezydent miasta, sekretarz Powiatu i naczelnik wydziału) twierdzi, że można ogłaszać i rozstrzygać konkursy miejskie na podstawie projektu uchwały budżetowej. Według niego pozwala na to ustawa o działalności pożytku publicznego i wolontariatu (art. 13 pkt 5). – Można to zrobić przed uchwaleniem budżetu, przecież dzisiaj prezydent Polowy płaci faktury i realizuje wydatki na 2024 rok. Termin na uchwalenie budżetu mija 31 marca i nie hamuje działalności gminy również w tym zakresie – nadmienił M. Lenk.
Zapytaliśmy go, czy na terminy mogły mieć wpływ zmiany organizacyjne i kadrowe w wydziale spraw społecznych (opozycja je skrytykowała)? Dział społeczny połączono z lokalówką i stanowisko straciła długoletnia szefowa Iwona Trzeciakowska. Nową naczelniczkę Joannę Poloczek wyłoniono dopiero w październiku, wydział borykał się z absencjami chorobowymi pracowników.
– Tego nie wiem, za realizację zadań odpowiada wiceprezydent Wacławczyk i nowy naczelnik – zauważył radny Lenk.
Rada może narobić prezydentowi problemów
Na konferencji pytaliśmy prezydenta Polowego o działanie w oparciu o prowizorium budżetowe. Włodarz odparł, że później rada miasta może zmienić zapis prowizorium, a Miasto będzie już miało podpisaną umowę na wyższą kwotę, niż ta z późniejszego zapisu rady. – Będzie problem i będzie to problem prezydenta, a nie rady – odparł D. Polowy. Otwarcie krytykuje postawę rajców Raciborza, z którymi „co roku ma problem”. Przypomniał, że przesuwanie uchwalenia budżetu przed rokiem spowodowało, że mieszkańcy nie mogli zakupić dotowanego przez Miasto, tańszego węgla, a miał miejsce kryzys energetyczny i na rynku opał był nawet 100% droższy.
Zauważyliśmy, że radni tłumaczyli się przy przesunięciu głosowania, że jest już późno, a program sesji jest przeładowany.
– Nowa była tylko autopoprawka do budżetu licząca 7 punktów, wynikających z uchwał podjętych na sesji listopadowej. Nie dało się tego przeczytać? – dziwił się radnym Polowy.
Przed rokiem węgiel, w tym roku „Strefa”
Prezydent wskazał, że ta sama rada ustaliła sposób procedowania budżetu. Wedle tych zasad prezydent miasta po zapoznaniu się z opinią komisji rady miasta i opinią Regionalnej Izby Obrachunkowej może w ciągu 7 dni dokonać autopoprawek. Swoje stanowisko przedkłada na sesji budżetowej. – Ostatnia komisja budżetowa obradowała w poniedziałek, a sesja odbyła się w środę, czyli 2 dni później. Tam przygotowano autopoprawki. Także radny Szukalski ustalał te zasady dla prezydenta i teraz nie miał czasu zapoznać się z kilkoma punktami? – zaznaczył na poniedziałkowej konferencji D. Polowy.
Dodał, że co roku są jakieś problemy z radnymi. – Teraz będziemy czekali, aż jakiś nazwijmy go pisarzem, napisze jakieś doniesienie i tak jak w 2021 roku konkursy, wtedy dla klubów sportowych, będziemy rozstrzygali dopiero w czerwcu? – nie krył irytacji włodarz Raciborza.
Skarbnik nie pozwoli a radni są wytrzymali
Wiceprezydent Dawid Wacławczyk zwrócił uwagę, że przepisy w zakresie finansów publicznych wciąż się zmieniają i urzędnicy przechodzą liczne szkolenia w tej tematyce. – Stanowisko Regionalnej Izby Obrachunkowej jest takie, że nie można rozstrzygać konkursów na dotacje przed uchwaleniem budżetu miasta. Nowa pani skarbnik wpisała ten warunek w ogłoszeniu konkursowym. To przepisy, a nie nasze chciejstwo czy niechciejstwo – podkreślił pierwszy zastępca prezydenta Raciborza.
Swoją opinię wygłosił także drugi zastępca – Dominik Konieczny. – Nie można się zgodzić, że program sesji został przeładowany, bo od początku roku wiadomo kiedy jest sesja budżetowa. Program tej sesji ustalił przewodniczący Marian Czerner. Jeśli czuł, że będzie jakiś problem, to mógł ją zacząć wcześniej niż o 15.00. A że o 20.00 to już było za późno? Przecież sesje trwały nawet do 2.00 w nocy. Urząd był przygotowany do pracy nad budżetem. Głosowanie przesunięto z przyczyn czysto obstrukcyjnych, politycznych. Na wniosek radnego Szukalskiego opozycja wykreśliła projekt z porządku (głosami 13:6) – mówił D. Konieczny.
Czy pieniądze na „Strefę” trafią do kogoś innego?
Interesowało nas również, czy Miasto jest w stanie zaoferować dzieciom i młodzieży ze „Strefy” coś w zamian w czasie, gdy klub będzie zamknięty. Takie propozycje można byłoby zorganizować w oparciu o ofertę biblioteki, RCK, czy OSiR. Prezydent Polowy odpowiedział tak: bywa, że z kryzysów wyciąga się też dobre wnioski i może pojawi się inna organizacja i złoży lepszą ofertę i ktoś bardziej zaufany weźmie to na swoje barki? Nasze placówki są zawsze otwarte i można do nich przychodzić. Dodał, że 16 stycznia będą gotowe umowy dla wykonawców zleconych w konkursie zadań, ale na finansowanie trzeba zaczekać do uchwały rady miasta.
Dawid Wacławczyk zauważył jeszcze, że umowy z Pomocną Dłonią w przeszłości podpisywano w późniejszych terminach niż na początku stycznia i nigdy nie było z tym problemu. Zastępca oznajmił też, że ograniczenie działalności „Strefy” dotyczy tylko 3. godzin dziennie. – Dostawali dotąd 350 tys. zł rocznie i nie są w stanie przez tydzień finansować tego z własnych środków? – dziwił się. W tym roku Miasto szykuje na zadania realizowane przez Pomocną Dłoń i Strefę prawie pół miliona złotych.
(ma.w)
Wróćmy do sesji przed gwiazdką
Głosowanie nad budżetem 2024 przesunięto na wniosek wiceprzewodniczącego rady Michała Szukalskiego – na sesję styczniową. Zapytany na sesji dlaczego, odparł wpierw, że taki składa wniosek. – Po prostu – stwierdził. Siedzący obok Marian Czerner szepnął koledze z klubu: trzeba to uargumentować. Uzasadnienia żądała też Anna Ronin, bo nie od dziś wiadomo, że w grudniu jest sesja budżetowa. Szukalski powiedział, że materiały na sesję nie dotarły w terminie. – Nie byliśmy w stanie przeanalizować wszystkich punktów i wprowadzić zmian w budżecie na czas – powiedział. Wspierał go Mirosław Lenk mówiąc, że materiały dostarczano w różnym terminie i część nie dotarła na czas, do tego nie było spotkań klubowych, a problemów do dyskusji jest wiele. – Wiele zadań nie umieszczono w budżecie i być może dyskusja z panem prezydentem, jeśli pan prezydent nas zaszczyci na komisjach, spowoduje, że część wydatków, które miały być realizowane w tym roku, a nie wróciły do projektu na 2024 rok, będzie miało szansę powrócić do planu finansowego. Budżet nie jest zły, można go przyjąć z niewielkimi zmianami, ale dzisiejsza sesja jest wyjątkowo przeładowana. O tej późnej porze go rozpatrywać jest przesadą – stwierdził.
Radna Magdalena Kusy uznała, że wszystkie dokumenty wymagane prawem jej dostarczono, a terminów dochowano.
Głos zabrała jeszcze skarbniczka Maria Wieczorek-Juzwiszyn. Przypomniała, że autopoprawka była zapowiedziana na posiedzeniu komisji budżetowej, a na piśmie była gotowa dzień przed sesją. Stało się tak dlatego, że jednostki miejskie dopiero przekazały jej swoje plany finansowe, na co mają czas do 22 grudnia (sesja odbyła się 20 grudnia). – Nie ma tam dużych zmian, są tylko przesunięcia w środkach – podsumowała.