Czy miejska dotacja dla klubu Strefa musi czekać na uchwalenie budżetu?
Takie pytanie sformułował ostatnio radny Mirosław Lenk. Neguje tłumaczenia prezydenta Polowego i zastępców. Ci utrzymują, że bez budżetu, wypłat dla Strefy zrobić nie można. – A na bilbordy z prezydentem pieniądze można wydawać? – ironizuje były włodarz Raciborza.
Na Strefę nie ma, na bilbordy jest
Lenk, który szefuje komisji budżetowej zwrócił się do skarbniczki Marii Wieczorek-Juzwiszyn. Nawiązał do sporu publicznego, jaki toczy się między urzędnikami a społecznikami ze stowarzyszenia prowadzącego klub dla młodzieży Strefa na tzw. osiedlu hetmańskim. Chodzi o finansowanie zadań wykonywanych przez organizacje. Zdaniem Lenka dla Miasta to wydatki bieżące, które na bieżąco są realizowane, choć wciąż nie uchwalono budżetu na 2024 rok. – Konkurs na te dotacje można było ogłosić już 16 listopada, tuż po złożeniu projektu budżetu, a teraz mówi się w urzędzie, że nie możemy realizować tych zadań, że nie mamy umów, bo nie mamy rozstrzygnięć konkursowych. To jak to się ma do wydatków na bilbordy o dobrym roku z panem prezydentem? Ja uważam, że to jest polityka informacyjna gminy, tylko autopromocja pana Polowego – mówił Lenk na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej.
Żeby RIO nie miało wątpliwości
Skarbniczka powołała się na przepisy prawa. Dopiero kiedy budżet jest przyjęty przez radę, to sprawa jest czysta i wtedy można podpisywać umowy. Wydatków na te cele nie ma przecież nigdzie wpisanych, także w prognozie finansowej Miasta. – Choć w projekcie budżetu te wydatki są zapisane, to prezydent nie ma pewności ich uchwalenia. Mówimy o sytuacji, gdyby rada nie uchwaliła budżetu do końca stycznia. Regionalna Izba Obrachunkowa nie pozwoli na wydatki fakultatywne, a należą do nich dotacje, pieniądze na kluby. Dopuszczalne są tylko podstawowe wydatki, jakieś niezbędne naprawy – tłumaczyła Maria Wieczorek-Juzwiszyn. Lenk zauważył, że bilbordy się pod to nie kwalifikują. – Tylko pan pyta o umowy na cały rok – odparła pani skarbnik.
Ogrzewalnię uruchamia się zimą
Lenk argumentował, że np. stowarzyszenie Tęcza od ponad 20. lat prowadzi program wychodzenia z bezdomności, więc dla niego to nie jest zadanie fakultatywne, ale obowiązkowe. Jego zdaniem, podobnie jest z pewnymi aspektami nakładów na sport, opiekę społeczną, czy kulturą.
Były prezydent nie znajduje formalnych przeszkód, by przekazać Strefie pieniądze wcześniej, niż dopiero po uchwaleniu budżetu 2024. – Chodzi o opiekę nad dziećmi wymagającymi wsparcia. Tak jak chodzi o węgiel do ogrzewalni na czas mrozów. Zgodzę się, że RIO by to badało, ale moim zdaniem ostatecznie nie miałoby wątpliwości. Takowe miałoby za to przy wydatkach na autopromocję prezydenta na bilbordach – podsumował Mirosław Lenk.
(ma.w)