Piórem naczelnego: Moc jest w głosie
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Znam wielu, którzy lekceważą swoją sprawczość w wyborach. Mówią: niech inni decydują, ja zostanę w domu. Tymczasem najnowsza historia Raciborza i powiatu dowodzi, że każdy oddany głos się liczy, że jeden głos może być na wagę mandatu. Przypomnę najsłynniejszy przypadek, który dał początek największej karierze politycznych ostatnich dekad. Chodzi o Michała Wosia, wtedy ambitnego młodzieńca z Ostroga, który konkurował wtedy z najsłynniejszym sportowcem Raciborza – Ryszardem Wolnym (Justyna Święty-Ersetic nie była jeszcze „złotą Justyną”). Woś wygrał w wyborach z przewagą jednego głosu. Udało się, bo Wolny senior i jego syn byli akurat na zawodach, bodaj za granicą i nie byli w stanie zagłosować. Wiadomo, że oba ich głosy padłyby na słynnego zapaśnika. Wtedy o głos wygrałby z Wosiem pan Ryszard. Jak potoczyłyby się losy przyszłego ministra środowiska, wiceministra sprawiedliwości, posła Suwerennej Polski? Kto wie, czy byłby tu, gdzie jest dziś, gdyby wówczas nie porwała go polityka. Dziś można gdybać, a w niedzielę trzeba głosować. Kto chce by wygrał jego kandydat, musi podejść do głosowania jako obowiązku, a nie tylko przywileju.