Justyna Święty-Ersetic przeżyła wielką gorycz w Miami. Chciała rzucić bieganie
Przegląd Sportowy napisał, że podczas zgrupowania przygotowawczego w Miami raciborska sprinterka miała sprawdzian, na którym niestety nie wypadła najlepiej. – Nie wiem do tej pory, jak to się stało. Czy chodziło o niedyspozycję dnia? Nie mam pojęcia. Inne dziewczyny miały pierwszeństwo i ja wystartowałam dopiero w finale. Cieszę się, że mogłam wesprzeć drużynę – powiedziała na łamach sportowej gazety.
Było jej przykro, to był kryzys
Po starcie na MŚ sztafet, który zakończył się zdobyciem srebrnego medalu w wywiadzie dla PZLA Święty-Ersetic przyznała, że w pewnym momencie chciała powiedzieć: „Rzucam to!”. Jej psycholożka zapytała: „Czy naprawdę tego chce?”. To działo się podczas obozu w Miami, po nieudanym sprawdzianie. – Treningi wskazywały na coś innego, więc nawet nie wiem, jak usprawiedliwić tamten słaby bieg. Było mi po prostu piekielnie przykro. Kolejne treningi były już w porządku, próbowałam znaleźć wytłumaczenie, jak do tego doszło. Jestem osobą, która stawia sobie wysokie cele i pewnie dlatego pojawił się ten chwilowy kryzys. Dobrze, że został szybko zażegnany – oznajmiła w PS raciborzanka.
Jest z psycholożką w stałym kontakcie. – To dużo mi daje. Mam spokojną głowę. Mogę skupić się tylko na bieganiu i nie przejmować sprawami, które są na zewnątrz. Jako sportowcy chcielibyśmy ciągle szybko biegać, wysoko skakać czy daleko rzucać, ale nie zawsze się to udaje. Myślę jednak, że dzięki naszym charakterom osiągamy w sporcie tak wiele. Czasami kubeł zimnej wody też jest potrzebny – kontynuowała w rozmowie z Przeglądem. Dodała też, że wbrew pozorom takie sytuacje jeszcze podbudowują wyczynowców. – Uświadamiają, że w gruncie rzeczy nadal chcemy trenować, wciąż mamy głód biegania i chcemy udowadniać – przede wszystkim sobie – że stać nas na dużo więcej – padło w wywiadzie.
Ostatni wynik uważa za porządny
Justyna Święty-Ersetic przyznała, że bieganie wciąż jest tym, co chce robić i co przede wszystkim sprawia jej ogromną przyjemność. – Wychodząc na stadion, powtarzałam sobie: „Baw się dobrze, wtedy na pewno będzie okej, bieg dobrze się potoczy”. I tak też było – wyznała w PS biegaczka. O swoim wyniku – 51.52 (życiówka to 50.41) mówi, że jak na porę roku i okoliczności – jest w porządku. Ma nadzieję, że będzie się rozpędzać ze startu na start.
31-latka wierzy w medal olimpijski w Paryżu. Chce poprawiać się indywidualnie, ale nie zdradza konkretnych celów wynikowych. – Na pewno chodzi mi o bieganie w granicach rekordu życiowego – wyjawia.
18 maja zaprezentuje się przed polską publicznością na Stadionie Śląskim w Memoriale Janusza Kusocińskiego w Chorzowie.
Multimedalistka z Tokio nie chce niedomówień
Święty-Ersetic zarówno w klubie jak i w kadrze trenuje pod opieką trenera Adama Matusińskiego. – Zawsze mam poczucie, że muszę dać z siebie więcej niż pozostałe zawodniczki. Żeby nie było niedomówień przy ustalaniu składu. Bo ktoś może pomyśleć, że biegam, bo jestem zawodniczką trenera. To oznacza jeszcze większą presję na mnie, że nie jest to jakiś układ. To obciąża psychicznie – przyznała w sportowej prasie lekkoatletka z Raciborza. Nie chce doprowadzić do niejednoznacznej sytuacji, bo źle by się z tym czuła.
(opr. m)
70. Memoriał Janusza Kusocińskiego przyciąga na start gwiazdy
– Wystartuje u nas wielu świetnych zawodników światowego formatu. Oni są gwarantem znakomitego poziomu sportowego. Oczywiście nie zabraknie polskich gwiazd. Będzie Piotrek Lisek w skoku o tyczce, na 100 metrów pobiegnie ulubienica kibiców Ewa Swoboda, na 400 metrów wystartuje Justyna Święty-Ersetic – zapowiada dyrektor wydarzenia Sebastian Chmara. Termin tegorocznego ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego został dostosowany do kalendarza międzynarodowego. Start na Stadionie Śląskim umożliwi walkę o minima na najważniejsze imprezy sezonu 2024.
Nigdy w historii Memoriał Kusocińskiego nie był organizowany na tak wczesnym etapie sezonu. Ten rok jest jednak specyficzny, w czerwcu są mistrzostwa Europy. Zawodnicy szukają zatem startów już w połowie maja.