Prezydent Wojciechowicz rezygnuje z centrów przesiadkowych w Markowicach i Ostrogu
Nowy włodarz Raciborza zmienił plan przygotowany przez poprzedników i skupił się na jednym centrum przesiadkowym na dawnym Świńskim Rynku (plac Konstytucji 3 Maja).
Zmieniony projekt nazywa się: Rozwój zrównoważonej, multimodalnej mobilności miejskiej w Mieście Racibórz – Poprawa bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego. Jest wart 15,6 mln zł i ma być zrealizowany do 2027 roku, jeśli Miasto pozyska nań środki pozabudżetowe.
Wydatki przewidziano na lata 2024-2027 i chodzi o kwotę 15 678 236 mln zł.
W Wieloletniej Prognozie Finansowej przewidziano je w podziale na kolejne lata: 2024– 50 000 zł, 2025– 150 000 zł; 2026– 7 739 118 zł i 2027 – 7 739 118 zł
Łatwiej będzie uzyskać pieniądze na jedno centrum
Szczegóły zmian wobec planów poprzedniej władzy chciał poznać na posiedzeniu komisji budżetowej były wiceprezydent Dominik Konieczny, aktualnie radny klubu Silny Racibórz. – Skąd ten pomysł? Jaka jest wartość tych działań? Dlaczego to skomasowano? – dopytywał D. Konieczny.
Na te kwestie odpowiedział Wojciech Hipnarowicz szef referatu przedsiębiorczości. Miasto przewiduje teraz centrum przesiadkowe na dawnym Świńskim Rynku, wraz z wprowadzeniem na przystankach dynamicznej informacji o kursach autobusów. – Dlaczego połączyliśmy te projekty? Bo łatwiej będzie przygotować dokumentację pod nabór. Zwiększymy szansę na lepszą punktację wniosku. Dysponentem sprawy jest teraz wydział dróg wyjaśnił Hipnarowicz.
Prezydent Wojciechowicz przypomniał, że w propozycji pierwotnej były przewidziane centra w Markowicach i Ostrogu. – Postanowiliśmy, biorąc pod uwagę dofinansowanie, stworzyć realny projekt do realizacji – powiedział.
Według niego trudno jest namówić kogoś, by przesiadał się na Ostrogu w drodze do centrum, gdy odległość wynosi tylko kilkaset metrów. – Jak kogoś namówić i do czego ma być ta przesiadka? Komu się chce wysiadać z ciepłego samochodu, do czego się przesiąść? W Raciborzu nie mamy ani kilometra bus– pasu. Jak nie siłą, to inaczej by się nie dało wyciągnąć człowieka z samochodu. Dlatego z tych pomysłów postanowiliśmy zrealizować jeden realny wniosek – oznajmił Jacek Wojciechowicz.
Pokłady optymizmu a łopatologia
Konieczny skomentował, że prezydent nie ma całej wiedzy na ten temat i warto ją uzupełnić. Dodał, że w Raciborzu nie działa się siłą, a dobrowolnością. – Może w Warszawie tak było – rzucił były wiceprezydent.
Jacek Wojciechowicz odparł, że nie wie, jakie Konieczny miał pokłady optymizmu co do pomysłu z trzema centrami przesiadkowymi, ale spróbuje mu, jak podkreślił, wytłumaczyć łopatologicznie, że w centrach przesiada się z samochodów na kolej, lub na inne środki transportu, żeby podróż była wygodniejsza i szybsza, a jak to nie zachodzi, to trzeba być cudotwórcą, żeby pomysł zrealizować. Przyznał, że w Markowicach jest chociaż kolej, ale po słynnym remoncie Rybnickiej, dojazd z dzielnicy do centrum zajmuje mniej niż potencjalne oczekiwanie na pociąg. – Gratuluję optymizmu i fachowego podejścia z planowaniem – kpiącym tonem skwitował J. Wojciechowicz.
Dodał, że co do uzupełniania wiedzy, to dlatego nie popiera pomysłu z trzema centrami, bo miał okazję budować takowe w stolicy. – Nie trzeba specjalnej wiedzy i wyobraźni, żeby zrozumieć, że nie sprawdzą się one w naszych warunkach, w myśl idei, żeby mniej samochodów przyjeżdżało – powiedział Koniecznemu.
Prezydent nie krył, ze nie jest też zwolennikiem budowania centrum przy dworcu PKP, bo nie widzi korzyści w rozwiązaniu, w którym, żeby wsiąść w pociąg i tak będzie trzeba po mieście jeździć starym dieslem.
(ma.w)