Miesiąc bez zastępców. Nowy prezydent rządzi miastem w pojedynkę
7 maja, gdy Jacek Wojciechowicz objął w Raciborzu urząd głowy miasta, pytaliśmy go o wiceprezydentów. Zapowiedział, że w ciągu tygodnia ogłosi nazwiska na konferencji prasowej. Minął pierwszy miesiąc jego pracy w magistracie, ale stanowiska nie zostały obsadzone.
Jacek Wojciechowicz był swego czasu najmłodszym wiceprezydentem miasta w Polsce. Teraz zdaje się śrubować nowy rekord – najdłuższy w Polsce okres prezydentury bez zastępców. – Minął miesiąc bez nich i miasto się nie zawaliło – słyszymy od jednego z urzędników średniego szczebla.
Z typowania nic nie wyszło
W trakcie kampanii parokrotnie pytaliśmy ówczesnego kandydata Wojciechowicza, kogo widzi w fotelach „wicków”. Powtarzał wtedy jak mantrę, w pierwszej i drugiej turze: na niedźwiedziu skóry się nie dzieli.
Krążyły pogłoski, że zastępcą może być Alan Wolny jako koalicjant Razem dla Raciborza. Jego kampania była iście prezydencka, wywiesił mnóstwo bilbordów i banerów. Ostatecznie został wiceprzewodniczącym rady miasta. Na konferencjach u boku przyszłego prezydenta stawała dr Ludmiła Nowacka – doświadczony samorządowiec, ekspert w działce oświatowej, w sam raz na trudną kadencję, w której trzeba znaleźć sposób na okiełznanie puchnącego budżetu szkół i przedszkoli. Wybrała pracę w komisji oświatowej.
Zanim kandydatem na prezydenta Raciborza został Jacek Wojciechowicz wydawało się, że o ten urząd starał się będzie Tomasz Cofała. On był także wśród osób wskazywanych za potencjalnego wiceprezydenta. Postanowił kontynuować karierę samorządową w radzie powiatu – stoi na czele tego gremium.
Nie poszedł w ślady ojca
Wszelkie takie prognozy rozwiała sesja inaugurująca z 7 maja. Faworyci do obsadzenia gabinetów na pierwszym piętrze urzędu zostali funkcyjnymi członkami rady miasta i nie wydaje się, by mieli rezygnować. Takim faworytem wydawał się Michał Kuliga – radny z ogromnym poparciem wyborców, wierny towarzysz działań kampanijnych Wojciechowicza. Na sesję przyszli jego rodzice. Tato – Jan był w zarządzie miasta jako szef Wojciechowicza w latach 90. Syn Michał jawił się jako murowany wiceprezydent, choć sam twardo dementował takie przymiarki). Na sesji objął tekę przewodniczącego komisji gospodarki miejskiej. W kuluarach wymieniano też nazwisko Pawła Rycki, który też mocno angażował się w poparcie dla kandydatury Wojciechowicza. Również on stanął na czele komisji – skarg i wniosków.
Od tamtej sesji ciekawość, kto zostanie zatrudniony przez Jacka Wojciechowicza, tylko wzrasta. Sam włodarz zapytany o zastępców na Dniu Strażaka 24 maja żartobliwie odparł, że dobrze się czuje w pojedynkę i nie narzeka na braki w kadrach.
W pojedynkę się nie uda
Przewodniczący rady Mirosław Lenk, który trzy kadencje pracował jako prezydent Raciborza, mówił nam, że w długiej połowie maja zastępcy będą znani. Podkreślił, że nie da się sprawować funkcji prezydenta bez zastępców. Pracy jest za dużo na barki jednego zarządcy miasta.
Kobiece spojrzenie
Mówi się, że mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta szyją, która nią kręci. W urzędzie zatrudniano już wiceprezydentki (Ludmiła Nowacka, Irena Żylak). Gdyby tylko się zgodziła, to byłaby nią Ewa Lewandowska. Oferta była, Wojciechowicz zna ją od dziecka, chodzili razem do szkoły. Wicestarościna została na placu Okrzei, gdzie już okrzepła w zarządzie powiatu.
Z początkiem czerwca na giełdzie nazwisk pojawiła się inna ważna postać w Powiecie Raciborskim – Krystyna Niklewicz, której pożegnanie z Zamkiem Piastowskim niejednego zaskoczyło. Pani dyrektor tylko się śmieje, gdy słyszy pytanie o pracę w urzędzie miasta. Kwalifikacjami pasowałaby do działki oświatowo-społecznej. Wypowiedzenie złożone w Powiecie ma paromiesięczne, kończy się dopiero ostatniego sierpnia. Niklewicz mogłaby być zaufanym łącznikiem między samorządami Miasta i Powiatu, które deklarują w tej kadencji daleko idącą współpracę.
Słyszeliśmy też z kilku źródeł, że oferta zastępczyni prezydenta mogłaby trafić do Anny Kobierskiej-Mróz naczelniczki wydziału rozwoju w raciborskim urzędzie. To urzędniczka, która odpowiada za pozyskiwanie środków europejskich dla Miasta Racibórz. Takiego fachowca przyjmą z otwartymi ramionami w każdym samorządzie. Ta kadencja nastawiona jest na maksymalną absorpcję unijnych euro z KPO. Kobierska-Mróz zdobyła niedawno mandat radnej Powiatu Głubczyckiego. Tam w czerwcu ma się dokonać wybór zarządu powiatu. Niewykluczone, że i raciborska naczelniczka jest brana pod uwagę do funkcji wicestarościny, więc przy Batorego tym bardziej warto ją zatrzymać. Dla niej objęcie gabinetu wiceprezydenta byłoby zasłużonym awansem, a urząd nie poniósłby dotkliwej straty w swoich kadrach. Doświadczenie lat ubiegłych dowodzi, że o fachowca na stanowiska kierownicze nie jest łatwo na samorządowym rynku pracy.
Woś jest zaniepokojony
Na czerwcowej sesji rady miasta o wiceprezydentów nie zapytał nikt z radnych. Najwięcej emocji wzbudziła impreza koncertowa Lata z Radiem, na którą Miasto z Powiatem mają wydać 400 tys. zł. Więcej odwagi miał prawicowy poseł Michał Woś, którego spytaliśmy o samotne rządzenie Raciborzem przez Wojciechowicza. – Żrą się między sobą, nie są dogadani – komentuje były raciborski rajca. Jego zdaniem decyzje o nowych wiceprezydentach zapadną na Wileńskiej, czyli u prezesa SM Nowoczesna Tadeusza Wojnara, lidera środowiska, które przejęło władzę w Mieście i Powiecie. Wojnar towarzyszy Wojciechowiczowi na oficjalnych imprezach, gdzie zapraszany jest prezydent. – Choć na instalację w urzędzie nowa władza dostaje te symboliczne 100 dni, to jednak niepokoi, że przez miesiąc prezydent nie jest w stanie dobrać sobie współpracowników – podkreśla Woś.
Sekretarz zasiadł po prawicy
Na ostatnim posiedzeniu rady przy miejscu dla prezydenta ustawiono tabliczkę z informacją, że siedzi tam on i jego zastępcy. Wojeiechowicz żachnął się: kto tu położył? Schował przedmiot pod ławę. W trakcie obrad zasiadł przy nim sekretarz miasta Tomasz Kaliciak, do którego Wojciechowicz ma zaufanie wypracowane jeszcze z lat, gdy był wiceprezydentem w Raciborzu (1990-1994). Urzędników o tak bogatym stażu, których włodarz zna w gmachu przy Batorego, jest już niewielu. Kaliciak przy nowej głowie miasta odzyskał swoją dawną pozycję w urzędzie. Prezydent Dariusz Polowy odebrał mu szereg uprawnień, marginalizując do tego stopnia, że przeniósł z okazałego gabinetu na piętrze, do pokoiku z widokiem na zaplecze.
Jak nie do Brukseli, to do Raciborza?
Popularna niegdyś piosenka „Entliczek, pentliczek, co zrobi Piechniczek, tego nie wie nikt” śpiewana przed piłkarskim mundialem w 1982 roku pasuje do sytuacji w Raciborza jak ulał, tylko nazwisko legendarnego selekcjonera wystarczy wymienić z nazwiskiem lubiącego futbol Jacka Wojciechowicza. Być może w raciborskim urzędzie zobaczymy jako jego zastępców osoby spoza miasta, z którymi włodarz zna się z pracy w Warszawie? Wszak zakończyły się wybory europejskie i do wzięcia będą politycy, którym nie powiódł się podbój Brukseli?
Mariusz Weidner