Trener kadry nie martwi się o Święty-Ersetic. Cieszy go jej ostatni wynik ze sztafety 50.92 sek
Raciborzanka zdobyła na ostatnich MP w Bydgoszczy dwa medale.
Brąz wywalczyła indywidualnie z czasem 52.13 sek, a srebro w sztafecie w barwach katowickiego AWF. Na swojej zmianie uzyskała czas 50.92 sek. – To bardzo dobry wynik – ocenił trener Aleksander Matusiński na łamach Przeglądu Sportowego.
Liczy na lepsze bieganie
– W sztafecie Justyna zawsze pobiegnie sekundę albo półtorej sekundy szybciej niż bloków. Myślę jednak, że stać ją na dużo lepsze bieganie niż pokazała na mistrzostwach Polski – stwierdził w PS A. Matusiński.
Tydzień temu w Bydgoszczy pobiegła 51.60, ale w międzyczasie biegała też w Poznaniu. Cały czas podróżowała, bo tymi startami goniła ranking. Dlatego o Justynę się nie martwię – komentuje szkoleniowiec.
– Dziewczyny, które były na Bahamach miały bardzo trudny okres przygotowawczy, cykl przygotowań był zaburzony. To była zmiana stref klimatycznych, czasowych. W tej sytuacji trudno je porównywać z osobami, które szykują się na jeden start docelowy, na mistrzostwa Polski. Jest to dużo łatwiejsze – tłumaczy w Przeglądzie Sportowym Aleksander Matusiński.
Uważa, że jego „Aniołki” muszą się wyciszyć, potrenować, wyświeżyć, przetransferować pracę na wynik sportowy. – Powinno być dobrze – dodaje.
A. Matusiński zauważa, że walka o awans do finału igrzysk będzie trudniejsza niż rywalizacja o medale. W eliminacjach Polki prawdopodobnie pobiegną bez Natalii Kaczmarek, jeśli ta awansuje do finału indywidualnego.
Lepiej atakować z tyłu
Na ostatnich mistrzostwach Europy polska sztafeta zajęła dopiero szóste miejsce. – Natalia miała swoje bardzo duże problemy, ale robiła, co mogła i wykręciła świetny wynik. To miejsce nie jest satysfakcjonujące, bardziej czas. W Rzymie dokonywaliśmy zmian dość daleko i międzyczasy u poszczególnych zawodniczek nie były rewelacyjne. Dlatego mam nadzieję, że bieg na igrzyskach ułoży się lepiej – przyznaje trener i podkreśla w PS, że od tamtego czasu forma zawodniczek wzrosła.
– Może to i dobrze, że przed igrzyskami atakujemy bardziej z tyłu, że nikt na nas nie stawia i nie typuje do medalu. Jesteśmy troszeczkę w cieniu i w tym upatruję naszej szansy. Również i w tym, że dziewczyny są bardzo doświadczone i w jednym momencie potrafią naprawdę mocno zmobilizować się do walki o najwyższe cele. Dlatego liczę, że się zbiorą i pokażą to samo, co w Tokio. Zadanie na pewno będzie utrudnione, bo nie mamy Ani i Gosi, a dziewczyny są o trzy lata starsze — kończy Aleksander Matusiński.
Na podanie składu na igrzyska szkoleniowiec ma jeszcze czas. Na ten moment najprawdopodobniej do Paryża pojedzie osiem zawodniczek, spośród których już na miejscu trener dokona wyboru do sztafety żeńskiej i mieszanej.
(ma.w)