Co zrobić z ptakiem, który wypadł z gniazda?
– Mieszkańcy nie wiedzą za bardzo, co począć w takiej sytuacji, kiedy znajdą ptaka, który wypadł z gniazda. Albo znajdą na drodze potrącone dzikie zwierzę. Co wtedy robić? – spytał na sesji radny Michał Fita z Lepszego Raciborza.
Mikołów spieszy z pomocą
Obecny w trakcie obrad Powiatowy Lekarz Weterynarii Zbigniew Mazur przekazał, że generalnie każda gmina powinna mieć zatwierdzony program opieki nad zwierzętami, między innymi dziko żyjącymi. – Jeżeli jest wypadek, to powinno się wezwać lekarza, który ma podpisana umowę z gminą. On potem decyduje o tym, co dalej. Często zdarza się, że zwierzę jest w takim stanie, że nie da się nic zrobić i trzeba go uśpić. Jeżeli rokuje pozytywnie, to jest na przykład leśne pogotowie w Mikołowie i tam gminy powinny dostarczyć takie zwierzęta – tłumaczył weterynarz.
Przewodniczący rady Mirosław Lenk poprosił prezydenta Wojciechowicza, aby na miejskiej stronie internetowej znalazło się nazwisko lekarza, z którym gmina ma podpisaną umowę w takich sytuacjach. – Przeciętny raciborzanin tego nie wie – dodał.
Racibórz ma swój ośrodek
Fita zauważył, że Pogotowie Leśne z Mikołowa nie zawsze może zareagować bezpośrednio po zdarzeniu. Tymczasem w Raciborzu działa ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt. – Przedstawiono Miastu ofertę współpracy, ale nie było odpowiedzi, choć korzystano z jego pomocy. Czy Miasto będzie zmierzało w kierunku zawarcia porozumienia z ośrodkiem? – pytał Michał Fita.
Odpowiedź radnemu udzielono drogą pisemną. Zrobił to wiceprezydent Michał Kuliga, któremu podlega wydział ochrony środowiska.
Miasto Racibórz zawarło umowę z ośrodkiem rehabilitacyjnym dla dzikich zwierząt pod nazwą „Leśne Pogotowie Jacek Wąsiński”. Jego usługa polega na transporcie i przyjmowaniu do ośrodka zwierząt dziko żyjących. Dotyczy zwierząt egzotycznych, które uciekły z hodowli i zwierząt udomowionych z wyłączeniem trzody chlewnej, koni i krów. Dodatkowo na odrębne zalecenie pogotowie realizuje transport odłowionych tzw. inwazyjnych gatunków zwierząt do azyli mających siedzibę poza terenem województwa.
W przypadku Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Raciborzu prowadzonego przez Annę Banaszek-Wycisk oferta ogranicza się do określonych gatunków ptaków oraz nietoperzy, jeży i zajęcy. Ośrodek nie zapewnia pomocy w przypadku saren, jeleni, bobrów, borsuków, lisów itp. Nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb Miasta w zakresie obowiązującego prawa.
Konkurencja nie chce się dzielić
Zakres działania ośrodka dubluje ofertę pogotowia z Mikołowa. Miasto nie posiada środków finansowych na zawarcie kolejnej umowy na ten sam katalog usług. Kuliga podał, że można rozważyć podzielenie zakresu zalecenia pomiędzy ośrodki w kolejnym roku budżetowym.
Może to jednak skutkować faktem, że firma z Mikołowa nie złoży oferty i Miasto zostanie bez zabezpieczenia w zakresie opieki nad tzw. większymi zwierzętami.
Według urzędników magistratu nawiązanie współpracy z ośrodkiem Anny Banaszek-Wycisk jest możliwe, uwarunkowane uzupełnieniem i zaoferowaniem kompleksowej usługi lub alternatywnie znalezieniem podmiotu trzeciego, który będzie w stanie uzupełnić jego ofertę.
Trudno o weterynarza nocą
Przyjazd i odbiór małych ptaków i ssaków następuje do 24 godzin od zgłoszenia. Pozostałe zwierzęta odbiera się do 12 godzin. W Raciborzu nie ma odpowiedniej placówki, ośrodka lub miejsca na legalne przetrzymywanie takich zwierząt. Odbiór następuje bezpośrednio od osób, które znalazły zwierzę i podjęły się zaopiekowania nim do czasu odbioru. Ośrodki rehabilitacji zwierząt dzikich zapewniają opiekę i pomoc weterynaryjną wyłącznie zwierzętom dostarczonym do ośrodka. W przypadku konieczności udzielenia natychmiastowej pomocy rannemu czy choremu zwierzęciu na miejscu zdarzenia, czy znalezienia, pracownicy wydziału kontaktują się z miejscowymi lekarzami weterynarii. Jak zaznaczył Michał Kuliga, obecnie znalezienie weterynarza gotowego udzielić takiej pomocy dzikiemu zwierzęciu jest bardzo trudne, a w godzinach nocnych wręcz niemożliwe.
(oprac. m)