Fundusz Leśny jako źródło finansowania kampanii wyborczej? Były minister środowiska Michał Woś o niszczeniu opozycji
Minister klimatu zawiadomiła prokuraturę i Państwową Komisję Wyborczą w sprawie nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy publicznych z Funduszu Leśnego. W grę wchodzi zwrot partyjnej subwencji PiS-u. Politycy z obozu rządzącego wskazują na byłego szefa resortu środowiska – posła z Raciborza Michała Wosia.
Straty Funduszu Leśnego sięgają 20 mln zł
Za Lasy Państwowe odpowiadali w poprzedniej kadencji politycy ówczesnej Solidarnej (dziś Suwerennej) Polski. Dysponowali Funduszem Leśnym, którego środki mają służyć ochronie środowiska. Ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050-Trzecia Droga) powiedziała w TVN24, „że służyły ludziom Ziobry i szły na imprezy plenerowe, na których konkretni politycy się po prostu promowali”.
Imprezy organizowano tam, skąd kandydowali ziobryści. TVN24 podał, że straty Funduszu Leśnego sięgają 20 mln zł.
Europoseł z KO Dariusz Joński przekazał stacji, że z Funduszu Leśnego na ochronę przyrody szło zaledwie pół procenta.
– Reszta szła na znajomych, zatrudnionych i na kampanie, imprezy plenerowe polityków Suwerennej Polski – stwierdził w TVN24.
Woś: to nagonka na potrzeby elektoratu PO
W tym kontekście najczęściej politycy obecnej władzy wymieniają byłego ministra środowiska Michała Wosia – obecnie posła z Raciborza. Woś twierdzi, że wszelkie działania podejmowano prawidłowo, nie ma sobie nic do zarzucenia. Uważa, że to kolejna nagonka, żeby elektorat PO miał paliwo do jakichś rozliczeń. Michał Woś uważa, że chodzi o niszczenie polskiej opozycji wszelkimi metodami.
Posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic powiedziała w materiale TVN, że Lasy Państwowe, tak jak Fundusz Sprawiedliwości były studniami bez dna dla Solidarnej Polski.
Michał Woś ma usłyszeć zarzuty w związku z wydatkami z Funduszu Sprawiedliwości. Sejm uchylił mu immunitet. 22 lipca wieczorem mówił w TVTrwam, że żadnych zarzutów mu jeszcze nie postawiono.
(oprac. m)