Budżet obywatelski z zaciągniętym hamulcem
– Dochodzą do mnie informacje, że projekty naszego Budżetu Obywatelskiego są przekładane na kolejny rok. Czy wystąpiły jakieś zagrożenia dla realizacji tych przedsięwzięć? – spytała na sesji prezydenta Wojciechowicza radna Magdalena Kusy z Obory.
Kusy dodała, że mieszkańcy czekają na te realizacje, bo się angażowali i głosowali. – Wpierw Miasto tak zachęca, a teraz niefajna sytuacja się zadziała – stwierdziła radna z Silnego Raciborza.
Włodarz miasta przyznał, że projekty z Budżetu Obywatelskiego są niezwykle ważne. Chociaż są sprawdzane w gronie ekspertów, to i tak „wychodzą problemy”. – Ten podstawowy problem to stan budżetu Raciborza. Właśnie na sesji głosowaliśmy zmiany na wiele milionów. Widać nie robi to na państwu żadnego wrażenia, że w sierpniu musimy dokładać pieniądze, żeby w październiku były wypłaty w październiku. To nie jest normalne – zauważył Jacek Wojciechowicz.
Dodał również, że wydatki na realizację zadań z Budżetu Obywatelskiego mają być przełożone „nie z kaprysu, tylko z ważnych powodów finansowych”. – Taki odziedziczyliśmy budżet miasta – oznajmił na sesji Wojciechowicz.
Magdalena Kusy zauważyła, że kondycja budżetu miejskiego w pierwszej połowie roku zazwyczaj jest trudniejsza niż później. Zdaniem prezydenta jest ona inna, bo na oświatę zabrakło blisko 60 mln zł przy 300 mln zł całego budżetu. – Do tej pory każdego roku była nadwyżka. Teraz jej nie było. Tak prowadzono Miasto, że wydatki bieżące są wyższe niż dochody. To jest cecha bankrutów. Musimy ustabilizować budżet, bo nie będziemy mieli na wypłaty w oświacie. Nauczyciele do nas przyjdą po te pieniądze – podsumował Jacek Wojciechowicz.
(ma.w)