W Sudole korowód z didżejem Johanem i z seniorami z cygarami
Długi, zróżnicowany i rozśpiewany korowód przejechał przez dzielnicę Raciborza. Wystartował z ulicy między Sudołem a Studzienną i przejechał ulicami Hulczyńską, Czynu Społecznego i Korczaka. W rolę pilotów wcieliło się małżeństwo Franiców. Korowód zamykał wóz bojowy OSP Sudół.
Dożynki w Sudole urządzono dwudniowe, z festynami pod remizą strażacką. W niedzielę odprawiono mszę dożynkową, a korowód zaplanowano w niedzielne popołudnie. Prowadził go „Pilot dożynkowy” czyli małżonkowie pracujący w branży rolnej – Sylwia i Erhard Franicowie. Za ich pojazdem jechała grupa konnych. Nie zabrakło nestora środowiska „koniorzy” Wilibalda Kuczery oraz innego organizatora procesji konnej w Wielkanoc – Jana Płaczka.
Młodzież przygotowała wesołe scenki na przyczepach. Było m.in. sudolskie SPA dla rolników.
Jan Wyszkoń był w korowodzie didżejem Johanem. Zapraszał z naczepy obserwujących przejazd, aby dołączyli do dożynkowiczów i udali się na zabawę przy remizie.
Znany z publicznej działalności w radzie miasta i powiatu – Jerzy Parys zaprosił do swojej prezentacji sąsiadów i pokazali Klub Seniora. Palili cygara pokazując, że miejscowym dobrze żyje się na emeryturze. Ponieważ to rolnicy i ogrodnicy to mogli ocenić tegoroczne plony. Uznano je za całkiem dobre, ale dojrzali mieszkańcy Sudołu pamiętają, że kiedyś plonowało też lepiej.
W korowodzie nie mogło zabraknąć sudolskich przedszkolaków z placówki katolickiej, która działa w dzielnicy w jako społeczne przedsięwzięcie.
Pojawili się także młodzi miłośnicy motoryzacji, którzy poruszali się na skuterach.
Korony dożynkowej pilnowały młode gospodynie na jednej z przyczep.
W kabinach nowoczesnych ciągników towarzyszyły rolnikom ich najmłodsze pociechy i te ochoczo brały się do kierowania pojazdem. Korowód podziwiali mieszkańcy Sudołu i przybyli goście. Doceniali, że jadących „jest dość sporo”. Bo Sudół zaprezentował się jak na tylko dzielnicowe dożynki bardzo okazale.
(ma.w)