Piórem naczelnego: Między młotem a kowadłem
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Kiedy włodarze miasta i powiatu spotkali się z przedsiębiorcami, to pierwsze pytanie jakie usłyszeli dotyczyło budowy nowych mieszkań. Nowe osiedla, to nowi raciborzanie. Pamiętajmy, że jak Jacek Wojciechowicz wyjeżdżał z Raciborza za pracą do stolicy, w jego rodzinnym mieście mieszkało znacznie ponad 60 tys. mieszkańców. Dziś ich liczba oscyluje w granicach poniżej 50 tys. i prognozy są spadkowe. Raciborzan mniej się rodzi, niż umiera. Żłobki do niedawna oblegane, teraz powiększone - mają miejsce od ręki. Najnowsze przykłady inwestycji mieszkaniowych, ale prywatnych, wskazują, że osiedla mają powstać, choć nie te najtańsze, komunalne w dodatku w miejscach, w których bloków już się nie spodziewano. Takowy wyrósł naprzeciw uczelni, a kolejne zapowiadane są przy tężni i obok dawnego słoneczka. Starsi raciborzanie, którzy przybyli tu w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku za pracą i spędzili tu życie, buntują się przeciw takim budowlom. Jesień życia miała być złota, a rysuje się w barwach błota, pyłu i brudu z budowy. Trudny orzech do zgryzienia przed włodarzami. Z jednej strony oczekuje się od nich rozwojowych wizji, z drugiej - działań zupełnie w drugą stronę.