Czarujący Czarek
Sypał dowcipami jak z rękawa, co chwila pozując do zdjęć, to znów podpisując plakaty z własnym wizerunkiem. Ten wieczór, 18 stycznia, kiedy gościł w krzyżanowickiej dyskotece Manhattan, z pewnością należał dla Cezarego Pazury do bardzo pracowitych.
Godzina 19.00
Dzwoni do mnie Rafał Chudziński, uczestnik pierwszej edycji Wielkiego Brata. Obecnie, obok tysiąca innych zajęć jest również menedżerem dyskoteki Manhattan w Krzyżanowicach.
Umówiliśmy się, że skontaktuje się ze mną, jeśli uda mu się zaprosić do dyskoteki nową gwiazdę. Wcześniej sprowadził już do dyskoteki Gulczasa, Irka Grzegorczyka, zwycięzców polsatowskich „Amazonek", Norbiego, Stachurskiego, Agnieszkę Włodarczyk a nawet Przemysława Saletę. O przyjeździe Cezarego Pazury do Raciborza wiedziałam już od dawna. Jego telefon godzinę przed umówionym spotkaniem z Czarkiem trochę mnie zaniepokoił. Rafał oznajmił mi, że niestety, Czarek spóźni się i do Raciborza zawita ok. godz. 21.00. No, cóż, każdemu może się to zdarzyć, a znanym i lubianym szczególnie.
Godzina 21.00
Patrzę nerwowo na zegarek. Już dawno miał być. Rafał Chudziński co chwilę spogląda przez oszklone drzwi wejściowe hotelu Polonia na raciborski plac Dworcowy, czy nie pojawił się tam samochód na warszawskich rejestracjach. Znudzeni ochroniarze w holu hotelu Polonia przeglądają już kolejną gazetę. Nagle dzwoni komórka Rafała. Mężczyzna wzdycha z ulgą. Przed chwilą otrzymał telefon od menedżera Czarka. Ponoć aktor prawie się z nim nie rozstaje, kiedy jest w trasie. Rafał oznajmia, że już są. Ale pod Rybnikiem. Poczekamy.
Godzina 21.30
Nareszcie. Z samochodu wychodzi mężczyzna w czarnej kurtce i czapce uszatce. Wygląda niepozornie, ale po minie Rafała rozpoznaję, że to długo oczekiwany gość. Wiem, że na wywiad nie ma już czasu. Czarek wraz z menedżerem wchodzi do hotelu, wita się ze wszystkimi i już od progu tryska dobrym humorem. Wpisuje się do hotelowej kroniki, pozuje też do kilku zdjęć. Rafał decyduje, że nie ma na co czekać. Wychodzimy.
Godzina 21.45
W piątkę pakujemy się do niewielkiego samochodu. Musimy się spieszyć, bo w dyskotece już czekają na gościa. W trakcie jazdy Czarek wypytuje o dyskotekę. Głośno się zastanawia, czy dowcip związany z nazwą lokalu i atakami terrorystycznymi będzie odpowiedni. Wymyśla jeszcze kilka haseł, które zaprezentuje przed krzyżanowicką publiką. Chętnie opowiada przeróżne anegdoty. Prosi, by ich nie notować. A szkoda. Po chwili telefonuje do kolegi, by upewnić się, czy jego żona i Piotr Zelt - Arnie z 13 posterunku, dotarli do Szczyrku. Chwilę rozmawiamy. Słychać sygnał komórki. To sms z pozdrowieniami od Julka Machulskiego - mówi głośno. Po chwili dochodzi do wniosku, że odpowie na sms-a i przez jakiś czas jedzie w milczeniu stukając w klawiaturę swojej Nokii. Po chwili prosi o krótką charakterystykę „Nowin Wodzisławskich". Wypytuje o ich nakład i zasięg. Rozmowę przerywa telefon od żony, która pyta, czy szczęśliwie dojechał na miejsce. Akurat dojeżdżamy.
Po 22.00
Przed dyskoteką Manhattan czekają już na niego uczestnicy imprezy. Już od progu proszą go o autografy. Rafał obiecuje, że za chwilę Cezary będzie do ich dyspozycji, ale najpierw musi na chwilę wypocząć i napić się ciepłej kawy po kilkugodzinnej podróży. Usadawia się na fotelu w niewielkim kantorku. Rafał przynosi mu plik plakatów z jego wizerunkiem i czarny flamaster. Chwilę później rozdaje już autografy tym, którym udało się wejść do pokoju. Na plakatach zmieniają się jedynie imiona fanów, którym Czarek kolejno ofiarowuje autografy. Chętnie pozuje do zdjęcia z egzemplarzem „Nowin Wodzisławskich". Ogląda pierwszą stronę i wertuje każdą stronę po kolei.
Jakiś czas później, zapowiedziany przez didżeja, wchodzi na scenę. Oblega go tłum młodych ludzi, którzy chcą go zobaczyć z bliska i proszą o autograf. Jak to Cezary, opowiada dowcipy ze swojego szerokiego repertuaru. Pojawiają się nawet te, które wymyślił na poczekaniu podczas jazdy samochodem.
Po 23.00
Bez chwili wytchnienia podpisuje nadal autografy i pozuje do zdjęć. Wielu uczestników dyskoteki przychodzi tego wieczoru z aparatami fotograficznymi. Przepychają się, by zrobić sobie z aktorem zdjęcie. Czarek stoi w miejscu, na fotkach zmieniają się tylko jego pozujący partnerzy. Chętnie się uśmiecha i obejmuje dziewczęta.
Nareszcie chwila wolnego czasu. Pora na posiłek. Otrzymaną porcję kurczaka zjada w szybkim tempie, bo wie, że za chwilę czeka go kolejna sesja zdjęciowa i kolejne autografy. Teraz nareszcie mogę z nim spokojnie porozmawiać. Odpowiada na pytania krótko i zwięźle, od czasu do czasu popisując się dowcipem.
- Czy wciąż grywasz w piłkę nożną?
C. P.: Charytatywnie gram w piłkę. Moją pozycją jest atak. Atak astmy.
- Wyciszyłeś się w ostatnim czasie. Tak chciałeś, czy po prostu telefon przestał dzwonić?
C. P.: Przerwa była jak najbardziej zamierzona. Bo jak facet ma czterdziestkę, to musi sobie zrobić wolne. Szczególnie dla rodziny.
- Jaki jest Twój ulubiony zapach perfum?
C. P.: Jako alergik nie powinienem używać perfum. Bardzo lubię zapach ... Zapomniałem. Już wiem. Lubię Angel dla mężczyzn. Oczywiście, że dla mężczyzn.
- Zagrałeś już rolę swojego życia, czy dopiero ją zagrasz?
C. P.: Na razie trudno powiedzieć. Za 20 lat będę wiedział.
- Czego się boisz?
C. P.: Pijanych kierowców.
- Kogo spośród osób, z którymi pracowałeś cenisz sobie najbardziej?
C. P.: Dużo jest takich osób. Na przykład Julek Machulski, Marek Koterski i Maciek Ślesicki. Z niektórymi osobami się nawet przyjaźnię. Moja przyjaźń z Olafem Lubaszenką trwa do dziś. Poznaliśmy się 15 lat temu na planie filmu „Pogranicze ognia".
- Jaką nagrodę chciałbyś jeszcze zdobyć?
C. P.: Nie zamierzam zdobyć jakichś nagród. Liczy się dla mnie przede wszystkim uznanie publiczności. To sens istnienia mojego zawodu. Dlatego bardzo mnie radują badania opinii publicznej prowadzone przez OBOP, w których trzeci rok z rzędu cieszę się największą popularnością.
- Co najbardziej cenisz sobie w ludziach?
C. P.: Szczerość, prawdomówność, dobre wychowanie, skromność i to „coś". Lubię ludzi wykształconych, mądrych, od których mogę się czegoś dowiedzieć.
- Co teraz kręcisz?
C. P.: Komedię „Big Sister" ze Ślesickim.
- Jaki dowcip preferujesz - językowy czy sytuacyjny?
C. P.: Śmieszą mnie sytuacje pozornie ze sobą nie związane, kiedy bohater wchodzi w świat nie dla niego. Tak było w „Kilerze" i „Karierze Nikusia Dyzamy".
- Czy będziesz aktorem aż do emerytury?
C. P.: Czas pokaże. Jestem instynktownym aktorem.
Długa noc
Czarek nadal rozdaje autografy. A sesjom fotograficznym nie ma końca. Taka jest cena sławy.
Ewa Wawoczny