Taneczny bzik
Tańczą przy każdej okazji, czy to Dzień Matki, Barbórka, dożynki, czy festyn letni. Działają przy Wiejskim Domu Kultury w Syryni już od jedenastu lat. Zespół powstał z inicjatywy Ireny Koczwary, kierownika WDK, a pierwszą instruktorką była Joanna Kasparek, ale już od 1994 roku grupy taneczne prowadzi Wirginia Borkowska. Obecność na próbach jest obowiązkowa, ale ta dyscyplina nie zniechęca, ani nikogo nie dziwi, bo pracy jest aż nadto. Każdy występ wymaga specjalnej oprawy, trzeba nie tylko przećwiczyć układ taneczny, ale także przygotować scenografię, nauczyć się wierszyków, a czasem całych scenek. Instruktorka wybierając utwór, zawsze konsultuje swój wybór z tancerkami, dziewczyny także mogą coś zaproponować, one zaś najchętniej wybierają muzykę rozrywkową i dyskotekową. Zespół spotyka się dwa razy w tygodniu na godzinę ćwiczeń, a warto dodać, że są to zajęcia bezpłatne. Aby dobrze wyćwiczyć dany układ czasem potrzeba aż pół roku, a żeby dziewczyny tańczyły dobrze, układ musi im się podobać - mówi Wirginia Borkowska. Raz w roku prowadzony jest nabór do zespołu, jest to zawsze we wrześniu. Na ostatnie przesłuchanie przyszło aż 70 osób, niestety nie wszyscy mogli zostać przyjęci. Zajęcia prowadzone są w dwóch grupach, młodsza „Bzik", do której należy 25 dziewczynek od 7 do 11 lat i grupa starsza „Tańczące nutki", tutaj spotyka się 12 uczennic klas starszych, 12 - 16 lat. W zespole jest tylko jeden chłopak, choć z założenia miał to być zespół dziewczęcy, to jego pracowitość spowodowała, że prowadząca zajęcia złamała regułę. Swe umiejętności grupa prezentuje na okolicznościowych imprezach miejscowych, czasem wyjeżdża także do okolicznych gmin. Dużym sukcesem zakończyły się wyjazdy na Festiwal Kultury Młodzieży Szkolnej, gdzie zespół „Bzik" zaprezentował się cztery razy, w 1996 r. zajął II miejsce, a dwa lata później III. Obecnie zespoły działające przy Domach Kultury nie mogą już brać udziału w tych przeglądach, dlatego zespół nie ma możliwości zdobycia kolejnych trofeów. To jednak nie zniechęciło do pracy, czasem ważniejszą nagrodą są oklaski rodzimej publiczności, wśród której znajdują się rodzice, dziadkowie, pokazujący z dumą swe pociechy oraz szkolni koledzy i koleżanki. Po każdym występie zdjęcia są prezentowane w gablotce w WDK. Dla mnie sukcesem jest to, że dziewczyny chętnie przychodzą na próby, wiele z nich zaczyna w klasie drugiej, są wtedy nieśmiałe, mają problem z rytmiką, a potem jako uczennice klasy V, czy VI wzorowo poruszają się po scenie, nawet same pomagają młodszym koleżankom - mówi Irena Koczwara.
Beata Palpuchowska