Zabrakło szczęścia
Podczas turnieju półfinałowego w Iławie wodzisławianki wygrały 3:2 z Mazovią Rawa Mazowiecka i z Gedanią Gdańsk 3:1. Uległy gospodyniom turnieju z Iławy 3:1 i wywalczyły awans do finału z drugiego miejsca. Finał odbył się w Sulechowie w województwie lubuskim.
Jechaliśmy na turniej po medal, takie mieliśmy założenia - opowiada trener Andrzej Brzezinka. Jednak na dwa dni przed wyjazdem dwie zawodniczki doznały kontuzji - Sabina Wilczek i Iwona Waligóra. To osłabiło zespół, a w Sulechowie graliśmy w trudniejszej grupie.
Pierwszy mecz ze Spartą Złotów wodzisławianki powinny wygrać. W pierwszej partii miały już piłkę setową przy stanie 26:25, ale nie potrafiły wykorzystać tej szansy i przegrały 26:28. Drugiego seta wygrały bez problemów i w trzecim miały wysoką przewagę - nawet ośmiopunktową. Niestety w końcówce ją roztrwoniły przegrywając kolejnego seta. Czwartą partię wygrały bardzo gładko doprowadzając do tie-breaka. Niestety początek rozstrzygającego seta okazał się porażający. Najlepsza zawodniczka Złotowa ucząca się w Szkole Mistrzostwa Sportowego posłała 10 asów serwisowych pod rząd. Siatkarkom MKS-u udało się zdobyć w tie-breaku tylko 6 punktów. Po tej porażce zespół był załamany i niestety przegrał kolejny pojedynek z MKS Łańcut, który okazał się najlepszy w grupie. Mimo to sytuacja w tabeli tak się ułożyła, że był jeszcze cień szansy na awans do strefy medalowej. Trzeba było wygrać z Treflem Gdynia przynajmniej 3:1. I siatkarki MKS Wodzisław wykonały to zadanie. Po koncertowej grze pokonały gdynianki 3:0 i usiadły na trybunach, by dopingować swoje koleżanki z Łańcuta. Gdyby ten zespół wygrał ze Złotowem, dawało to szansę awansu naszemu zespołowi. Jednak trener Łańcuta zachował się w sposób niesportowy. Wypuścił do gry szóstkę młodziczek oddając mecz praktycznie za darmo. Wywołało to wielki niesmak wśród uczestników turnieju, sędziowie po meczu nie podali trenerowi ręki i był on ignorowany do końca zawodów.
W walce o miejsca 5-8 MKS Wodzisław spotkał się w pierwszym meczu z Wisłą Kraków. Dziewczęta przegrywały już 0:2 i trener Brzezinka szukał nowych rozwiązań dla odwrócenia losów tego pojedynku. Wpuścił do gry niewysoką Patrycję Setnik, która zagrała bardzo dobrze i okazała się najlepszą zawodniczką meczu. Wodzisławianki wygrały z Wisłą po tie-breaku. W pojedynku o piąte miejsce MKS spotkała się z Iławą, z którą przegrał w półfinale 3:1. Jednak udało się wziąć rewanż i wygrać 3:1, zajmując ostatecznie 5. miejsce w Polsce.
Zespół pozostawił po sobie dobre wrażenie - mówi Andrzej Brzezinka. Chwalono nas za dobrze ułożoną grę i silne zagrywki z wyskoku. Pierwszy mecz, który nam nie wyszedł zadecydował o tym, że potem byliśmy na cudzej łasce a trener z Łańcuta zachował się nie fair. Mimo to, jest to sukces drużyny MKS-u, po raz pierwszy w krótkiej historii klubu graliśmy w finale Mistrzostw Polski. Zabrakło nam trochę szczęścia. Mam nadzieję, że przez najbliższe lata będziemy częściej gościć w finale, a zebrane doświadczenia pozwolą grać coraz lepiej.
Zespół wystąpił w składzie: Krystyna Selwa (kapitan), Agnieszka Starzyk, Marta Malik, Natalia Tomaszewska, Sabina Wilczek, Agnieszka Mitręga, Katarzyna Bartlak, Patrycja Setnik, Łucja Lasota, Patrycja Jasińska, Karolina Matusik i Iwona Waligóra.
(jak)