Sąsiad silniejszy
Po miażdżącej wygranej Górnika Pszów na własnym stadionie w ubiegłym tygodniu z drużyną BKS Bielsko - Biała wynikiem 7:0 (o czym pisaliśmy w poprzednim numerze Nowin Wodzisławskich) teraz oczekiwano kolejnej niespodzianki w wykonaniu beniaminka IV ligi. I taka niespodzianka rzeczywiście była w zasięgu ręki. Od utraty gola w pierwszych kilkunastu minutach uchroniła Odrę tylko fatalna skuteczność snajperów Górnika.
W pierwszej połowie spotkania niespodziewanie to właśnie goście przejęli inicjatywę i kilka razy zagrozili bramce strzeżonej przez Grzegorza Tomalę. Szczególnie groźny był w środku pola grający trener Górnika Pszów Tomasz Gajewski. Kilka razy szczęścia próbowali Krzysztof Roesner i Tomasz Piela.
Ale wodzisławianie nie zamierzali być dłużni. Szybko przejęli inicjatywę i z wielkim zaangażowaniem zaczęli forsować obronę Górnika. Przyniosło to efekt w 40 minucie spotkania. Dawid Skrzypek mimo asysty jednego z obrońców Górnika zdołał dośrodkować w pole karne do niepilnowanego Łukasza Dzierżęgi, a ten pewnym strzałem umieścił futbolówkę w siatce Olczyka. 3 minuty później Petr Janecko dośrodkował w pole karne. Do piłki wychodził strzelec bramki sprzed kilku chwil, ale jej nie sięgnął.
W przerwie Tomasz Gajewski zdecydował się zmienić kontuzjowanego w pierwszej połowie bramkarza Tomasz Olczyka. Jego miejsce między słupkami zajął Michał Kobus.
W drugiej połowie nie było już zbędnych złudzeń. Gospodarze od razu przejęli inicjatywę i starali się podwyższyć przewagę. Grzegorz Tomala po raz pierwszy interweniował w 54 minucie po niegroźnym zagraniu Sebastiana Zadwornego. Do tego czasu wodzisławianie mogli prowadzić conajmniej 3:0, ale we znaki dała się im fatalna skuteczność. Już w 47 minucie Wojciech Sałek minimalnie minął piłkę po dośrodkowaniu Dzierżęgi. O przewadze wodzisławian świadczyć może także słupek Łukasza Dzierżęgi w 50 minucie. Bezpańskiej piłki dopadł jeszcze Skrzypek, ale z kilku metrów nie trafił do siatki Olczyka.
Z najlepszych sytuacji Górnika można wyróżnić tą z 58 minuty, kiedy Tomala na raty bronił silny strzał Krzysztofa Dziwisza. W 66 minucie Tomala popisał się znakomitą interwencją po strzale Krzysztofa Błaszczyka z ok. 20 metrów.
Druga bramka padła w 76 minucie. Aleksander Kwiek uderzył tuż zza linii 16 metrów technicznie nad Kobusem i piłka wpadła do siatki.
Marcin Macha