Ściany straszą
Sprawa dotyczy bloków, którymi administruje Spółdzielnia Mieszkaniowa „Orłowiec”. Przez 21 lat nasze klatki nie były odnawiane. Proszę zobaczyć jak tutaj wygląda - skarży się jeden z lokatorów. Dlaczego mamy sami je malować, skoro co miesiąc płacimy spore pieniądze na remonty? To nie jest w porządku. Pracownicy spółdzielni tłumaczą, że na remont nie ma pieniędzy, a mieszkańcy osiedla sami wielokrotnie zwracali się do nich po farby, deklarując chęć pomalowania klatek na własną rękę.
Chcę podkreślić, że spółdzielnia istnieje niespełna osiem lat, a wcześniej bloki należały do Rybnickiej Spółki Węglowej. Majątek przejęliśmy w nie najlepszym stanie technicznym i w pierwszej kolejności musieliśmy ratować kondycję substancji mieszkaniowej - mówi Iwona Zganiacz, wiceprezes Zarządu SM „Orłowiec”. Pieniądze z funduszu remontowego wykorzystywane są zgodnie z przeznaczeniem. Wykonujemy wiele prac, których nie widać, a wynikają one z wymogów zawartych w normach prawa budowlanego. Chodzi w tym przypadku o remonty, wynikające z okresowo dokonywanych przeglądów, jak również o usuwanie skutków i przyczyn występujących awarii, zagrażających bezpieczeństwu mieszkańców. Ponadto zaangażowaliśmy się w remont chodników i budowę miejsc postojowych na osiedlu. Przed nami są jeszcze prace związane z kontynuacją wymiany okien. Sprawa malowania klatek, w hierarchii potrzeb, nie została pominięta, ale zajęła dalsze pozycje. Inicjatywę wcześniejszej jej realizacji przejęli sami mieszkańcy, proponując wykonanie prac we własnym zakresie, pod warunkiem dostarczenia przez spółdzielnię farby - dodaje I. Zganiacz. Lokatorzy klatki nr 48, 27 września, zwołali nawet zebranie i postanowili, że każdy z dziesięciu mieszkańców, do 10 października, powinien zapłacić 45 zł na pomalowanie klatki. Pewnie, że dam, pożyczę ale dam, bo co mam zrobić? Pytam tylko, czy to jest w porządku? Wydaje się, że nie. Czy obowiązkiem najemcy lokalu jest przeprowadzanie tam remontu? Przecież o to powinna zadbać strona, która czerpie korzyści majątkowe, a nie odwrotnie. Wreszcie proszę mi powiedzieć, skąd będzie ten malarz? Może poleci nam go spół-dzielnia, a my zapłacimy? - pyta zniecierpliwiony mieszkaniec. Na pewno nie jest tak, że klatki schodowe malują pracownicy spółdzielni w godzinach pracy i dodatkowo biorą za to pieniądze od mieszkańców - odpowiada I. Zganiacz.
Sytuacja jest niezrozumiała dla wielu mieszkańców, jednak większość z nich mówi o tym nieśmiało, wybierając święty spokój. Niech im będzie, choć mam poważne wątpliwości co do wykorzystania naszych pieniędzy, to zapłacę - w końcu będzie czyściej - mówi kolejna z osób. Należy dodać, że w planowaniu zakresu robót finansowanych ze środków funduszu remontowego kierujemy się głównie opinią Rady Osiedlowej, którą raz na pięć lat wybiera Zebranie Grupy Członkowskiej. Tworzą ją przedstawiciele mieszkańców. Wnioski o uwzględnienie malowania klatek w planowaniu budżetu na każdy kolejny rok, mieszkańcy mają prawo składać do swojej Rady. Sprawa była już przedstawiana na zebraniu mieszkańców i nie znalazła poparcia. Zebrani odrzucili wniosek o realizację tego zakresu robót w zamian za inne podejmowane remonty - wyjaśnia I. Zganiacz. Tak więc problem pozostaje. Jeżeli mieszkańcy nie zapłacą, będą żyli pomiędzy brudnymi i odrapanymi ścianami swoich klatek schodowych. Warto się jednak zastanowić, czy owe ściany są wizytówką jedynie ich samych, czy także spółdzielni, która budynkami na Orłowcu administruje.
Rafał Jabłoński