Opóźnienia, opóźnienia...
W sali widowiskowej wodzisławskiego MOK-u zgromadziło się kilkuset studentów. Zgodnie z tradycją odbyło się ślubowanie oraz uroczyste wręczenie indeksów. Oprócz władzy uczelni, obecni byli również przedstawiciele samorządu lokalnego oraz politycy z naszego regionu zasiadający w parlamencie RP. To właśnie im najdłużej dziękowano podczas kilkuminutowych przemówień. Rektor WSHE prof. dr hab. Andrzej Cader stwierdził nawet, że nigdy wcześniej nie spotkał się z tak przychylnym stanowiskiem władz lokalnych, zaangażowanych w powstanie uczelni wyższej. Kilku z nich otrzymało honorowe statuetki WSHE, a wicestarostę wodzisławskiego Czesława Karwota rektor nazwał nawet pierwszym sympatykiem uczelni. W wypowiedzi prof. A. Cadera pojawiło się także śmiałe stwierdzenie, jakoby uczelnia, którą on kieruje, była największą niepubliczną uczelnią w Polsce. Nie tylko on przekonywał zebranych, że wybrali właściwą drogę rozpoczynając naukę właśnie w WSHE. Wszyscy jednym tchem mówili o jej zaletach, perspektywach rozwoju oraz profesjonalizmie. Dobitnie przekonywała również o tym, przygotowana przez organizatorów, prezentacja multimedialna.
W Wodzisławiu szkoła pojawiła się w zeszłym roku, póki co studenci uczą się w trybie eksternistycznym i ciągle nie wiadomo, czy WSHE otrzyma pozwolenie na uruchomienie tutaj wydziału zamiejscowego. Zajęcia odbywają się w budynku Liceum Ogólnokształcącego nr 2 (byłe LO 3) oraz na Wilchwach. W tym roku naukę rozpoczęło tutaj ponad 270 osób. Ile dokładnie, nie wiadomo, bowiem władze uczelni (5 października) informowały nas, że ostateczna lista kandydatów nie jest jeszcze znana. Można tutaj studiować pedagogikę (koszt - 270 zł miesięcznie) i informatykę (305 zł miesięcznie). W pierwszym przypadku nauka trwa trzy lata, a absolwent otrzymuje tytuł licencjata, natomiast w drugim, okres ten jest o pół roku dłuższy i kończy się zdobyciem tytułu inżyniera. Rektor uczelni zapewnił nas, że nauka odbywa się również na zarządzaniu, jednak okazuje się, że póki co, to nie jest jeszcze pewne. Kiedy chcieliśmy dowiedzieć się szczegółów o tym kierunku odsyłano nas „od Kajfasza do Annasza” - bez konkretnej odpowiedzi. W programie uroczystej inauguracji był również czas na występ Zespołu Pieśni i Tańca „Mała Vladislavia” oraz „Jaskólinek”. Niewiele brakowało, aby na deskach MOK-u oba zespołu w ogóle się nie pojawiły. Ich występ ciągle się opóźniał, a zdenerwowani rodzice zamierzali z dziećmi wracać do domu. Ostatecznie maluchy wystąpiły, jednak z ponad dwugodzinnym opóźnieniem.
Rafał Jabłoński