Odra lepsza od Wisły
Piłkarze obu drużyn, mimo grząskiego i śliskiego boiska, stworzyli w niedzielę ciekawe i emocjonujące widowisko. Od samego początku wodzisławianie szturmem ruszyli na bramkę Angelo Huguesa i po kwadransie prowadzili już 2:0! Po raz pierwszy golkipera Wisły, w 7 min spotkania, pokonał Rafał Jarosz. Po świetnym dośrodkowaniu Jacka Ziarkowskiego strącił on piłkę głową, która przelobowała krakowskiego bramkarza i wpadła do siatki. Ponad sześciotysięczna publiczność nie zdążyła jeszcze ochłonąć, kiedy to w 14 min, po problematycznym faulu Stolarczyka na Rockim, sędzia podyktował rzut karnym. Skutecznym wykonawcą był kapitan wodzisławskiej jedenastki Paweł Sibik. Goście byli zupełnie zaskoczeni takim przebiegiem wydarzeń. Mieli sporo problemów z zatrzymaniem szarżujących wodzisławian, a sami nie potrafili przedostać się przez skuteczny blok defensywny Odry. Pomimo bezpiecznego prowadzenia, piłkarze Odry nie rezygnowali z ataków i dążyli do zdobycia kolejnych bramek. Doskonałych sytuacji nie wykorzystali jednak: Myszor i Wojciech Górski.
Dobra organizacja gry oraz ofiarność wodzisławian w końcu zaowocowały kolejną bramką. W 40 min. najpierw dwukrotnie w kierunku bramki gości strzelał Górski, jednak w ostatniej chwili skutecznie został zablokowany przez krakowskich obrońców. Kilka sekund później piłkę przejął Rocki, celnie dośrodkował na głowę Ziarkowskiego, a ten mimo asysty obrońców wbił piłkę do siatki. Było już 3:0, a gospodarze w szale radości, pod kierunkiem Rockiego, odtańczyli Krakowiaka. Niewiele jednak brakowało, aby ów taniec był przedwczesny, bowiem druga połowa należała już do krakowskiej Wisły. W 48 minucie podopiecznych Henryka Kasperczaka poderwał do boju celnym strzałem zza linii pola karnego Kazimierz Moskal, który zaraz potem kontuzjowany opuścił pole gry. Kwadrans przed końcem meczu, po świetnym dośrodkowaniu Patera, głową kontaktowego gola uzyskał Kuźba. Krakowianie w 83 min gry zdobyli nawet trzecią bramkę, jednak ze spalonego i sędzia jej nie uznał. Odra z rzadka wyprowadzała kontrataki, ale po jednym z nich, w ostatniej minucie meczu, będący sam na sam z Huguesem Wojciech Grzyb mógł podwyższyć rezultat, jednak krakowski bramkarz wyszedł z tego pojedynku obronną ręką. Również Marcin Bęben do końca meczu zachował czyste konto i wynik nie uległ już zmianie. Zawiedzeni pseudokibice Wisły nie opanowali swoich emocji i po końcowym gwizdku sędziego wszczęli rozróby. Policja użyła gumowej amunicji i zatrzymała 11 najbardziej agresywnych chuliganów.
Orda Wodzisław: Bęben, Madej, Sablik, Górski, Myszor, Grzyb, Górski, Sibik (84 min. Kłus), Rocki (55 min. Pluta), Jarosz, Ziarkowski (75 min. Chałbiński).
Wisła Kraków: Hagues, Baszczyński, Głowacki, Jop, Stolarczyk, Kalu Uche (61 min. Pater), Strąk, Moskal (53 min Brożek), Kosowski, Kuźba, Żurawski. Sędziował Zbigniew Marczyk z Piły. Żółte kartki: Wojciech Górski i Piotr Rocki (Odra), Marcin Baszczyński i Kamil Kosowski (Wisła).
Po meczu powiedzieli
Trener Wisły, Henryk Kasperczak: Na tak trudnym, grząskim boisku trudno było o finezyjną grę. Odra przeważała w pierwszej połowie, my w drugiej. Gole straciliśmy po indywidualnych błędach w kryciu. Wodzisławianie pokazali, że są na swoim terenie bardzo wymagającym rywalem. Mimo to mieliśmy możliwość wywiezienia z Wodzisławia lepszego wyniku. Po przerwie dyktowaliśmy warunki gry, zabrakło jednak czasu i skuteczności. Myślę, że reakcja naszych chłopaków była pozytywna, trzeba iść w tym kierunku. W najbliższym czasie zagramy mecz pucharowy i ligowy z Katowicami więc trzeba się dobrze przygotować.
Trener Odry, Ryszard Wieczorek: To, że był to mecz walki to cieszy, ponieważ my grając z zespołem Wisły Kraków nie możemy sobie pozwolić na to, że będziemy grać zachowawczo i ostrożnie. Przed tym co pokazali moi zawodnicy to trzeba czapkę z głów chylić. W pierwszej połowie pokazaliśmy futbol z najwyższej półki. Piłkarze zrealizowali założenia taktyczne. Wiedzieliśmy jak gra Wisła i jak się do niej dobrać. Mogliśmy prowadzić nawet wyżej. W drugiej części gry goście pokazali swój wielki potencjał piłkarski i wyszkolenie, a z nas wyszło zmęczenie.
Rafał Jabłoński, Marcin Macha