Powrót pomidorowej
Podobnie jak w 2001 roku z kranów znacznej części mieszkańców często leci brudna woda. Zanieczyszczenia tym razem spowodowane są ciągłymi awariami instalacji.
Problem brudnej wody znany jest w mieście od dawna. Już w październiku 2001 r. przedstawiciele Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji tłumaczyli, dlaczego na oś. XXX-lecia i Piastów leci woda określana przez jednych „zupą pomidorową” przez innych natomiast „szkocką whisky”. Okazało się wówczas, że za zanieczyszczenia odpowiedzialny jest dostawca wody, czyli Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągowe, a ich usunięcie nie jest łatwe, dlatego też czysta woda pojawiła się dopiero na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. O tym, że problem powraca przekonaliśmy się również w grudniu tego roku. To jest koszmar. Tej wody nie można używać. Proszę zobaczyć jak ona wygląda - mówi zdenerwowany mieszkaniec ul. 26 Marca prezentując nam butelkę rdzawego płynu pochodzącego z jego domowego kranu, która przyniósł do redakcji. To jest niebezpieczne, junkers mi się zapchał, miałem szczęście, że w porę wyłączyłem pralkę. W tym jednak przypadku przyczyna zanieczyszczeń jest zupełnie inna. Do 22 grudnia mieliśmy 11 awarii - podkreśla Wiesław Blutko z PWiK. Temperatura dostarczanej wody wynosi 2 stopnie, natomiast rury, w których ona płynie są znacznie cieplejsze. Z tego też powodu dochodzi do przykurczu materiału i rury pękają. Zanieczyszczenia wody natomiast spowodowane są każdorazowym przywracaniem instalacji do ruchu. W trakcie postoju gromadzą się nieczystości, które po uruchomieniu przemieszczają się wraz z wodą. Co w tej sytuacji mogą zrobić mieszkańcy? Każda z osób borykająca się z tym problemem i zamieszkująca budynki należące do spół-dzielni mieszkaniowej powinna wystosować do dyrekcji spółdzielni wniosek o rekompensatę. Spółdzielnia natomiast będzie w tej sprawie negocjować z PWiK. Osoby mieszkające poza zasobami spółdzielczymi powinny z kolei indywidualnie zgłaszać problem do PWiK. Wystosowaliśmy już pismo do Wodociągów i czekamy na reakcję - mówi Ryszard Kühn, zastępca dyrektora ds. technicznych Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej. Będziemy negocjować wysokość upustów i wówczas przełożymy go na cenę wody w indywidualnych przypadkach. Ich wysokość naliczana jest procentowo od zużycia wody poszczególnych mieszkańców. W 2001 r., kiedy pojawiły się zanieczyszczenia, było to bodajże 5 procent ceny wody. Wówczas sprawa dotyczyła całości naszych zasobów, w tym ostatnim przypadku brudna woda pojawiła się jedynie w niektórych budynkach - dodaje.
Rafał Jabłoński