Wójt lubomi
Derby bez agresji
Imię: CzesławNazwisko: Burek
Data urodzenia: 7.06. 1961 r.
Stan cywilny: żonaty
Wzrost: 180 cm
Waga: 82 kg
Dzieci: syn Adam - 13 lat, uczeń I klasy gimnazjum w Syryni, córka Katarzyna - 9 lat, III klasa szkoły podstawowej w Syryni
Wykształcenie: wyższe, magister prawa, studia podyplomowe z prawa samorządu terytorialnego, w trakcie studiów doktoranckich
Hobby: podróże, sport a przede wszystkim piłka nożna, kibicował m.in. polskiej reprezentacji na Wembley; jednak interesuje się głównie rozgrywkami na szczeblu lokalnym zwłaszcza derbami Lubomia-Syrynia; jest wędkarzem, ma własny staw, który sam zarybia - pływają w nim takie ryby jak lin, płotka, okoń, karp, węgorz, sum, tołpyga i amur, metrowy szczupak, którego złowił znalazł się nawet na zdjęciu w „Magazynie Wędkarskim”.
Dotychczasowe stanowiska pracy: od 1984 do 1990 r. - przewodniczący ZSMP w Lubomi i Raciborzu, 1990-2000 r. prezes firmy remontowo-budowlanej a od 1999 r. również Niepublicznego Zes-połu Opieki Zdrowotnej.
Lata pracy w polityce: 10 lat
Która kadencja: druga
Stan majątkowy: dom i nieruchomość o powierzchni 0,83 hektarów w Syryni
Służbowo jeździ samochodem: nie ma samochodu
Prywatnie jeździ samochodem marki: Mercedes 200 E Compressor rocznik 2000
Szybko, krótko, ciekawie
1. Codziennie pracuję średnio: wójtem jest się nie tylko w urzędzie, także na zebraniach wiejskich i organizacji społecznych, w sklepie, na ulicy a nawet w domu, wszędzie tam można spotkać się z pytaniami, czy wyrazami krytyki; mieszkańcy przychodzą w swoich sprawach i dzwonią również do domu, nie można przewidzieć pory dnia, w której wójt będzie potrzebny; nawet w nocy alarmowano wójta, gdy poziom wody w Odrze osiągnął stan alarmowy a trąba powietrzna dokonała zniszczeń w Bukowie - wójt nie może powiedzieć wtedy, że jest po szychcie.
2. Największą wartością w życiu jest dla mnie: rodzina i ciekawa praca, w której można się zrealizować.
3. Nie pozwalam pracownikom: na opryskliwość wobec petentów.
4. Największą motywacją do pracy jest dla mnie: tworzenie czegoś nowego; prezentuję kierunek zdecydowanie inwestycyjny, dlatego za mojej kadencji płace w urzędzie prawie stoją w miejscu, co pozwala wygospodarować pieniądze na inwestycje; chcę, żeby pozos-tało po mnie coś namacalnego, co służy ludziom.
5. Najlepiej wypoczywam: zimą w górach, latem w ciepłych krajach - byłem już na Majorce, Wyspach Kanaryjskich, Kubie i Dominikanie; ze względu na pełnioną funkcję coraz trudniej jest wypoczywać w domu.
6. Gdy wstaję lewą nogą to: nigdy się nad tym nie zastanawiam, którą nogą wstaję, jeśli chodzi o przesądy to mam obawy tylko, gdy czarny kot przebiegnie mi drogę.
7. Moją największą wadą jest: naiwność - uważam, że nawet najwięksi przeciwnicy, gdy uznają moje postępowanie za dobre, zmienią swój pogląd o mojej osobie, jednak mam w tym względzie złe doświadczenia.
8. Jestem wyśmienity: w przyrządzaniu jajecznicy na szynce z pomidorami.
9. Moją słabością jest: gorący taniec z przerzutami - polega to na przerzucaniu partnerki przez plecy i powrocie do pozycji wyjściowej, chwytu nauczyłem się trenując judo, jest to rzut przez biodro, który kończy się przewróceniem przeciwnika; na ogół udaje mi się zabezpieczyć partnerkę przed upadkiem, choć kilka razy to się nie powiodło.
10. Nie udało mi się w poprzedniej kadencji: wielu rzeczy nie udało się zrobić, ale za najistotniejsze spośród nich uważam kapitalny remont stacji uzdatniania wody w Lubomi; projekt i kosztorys zostały przygotowane, jest koncepcja źródeł finansowania tej inwestycji, ale ujęcia wody znajdują się na terenie zalewowym i trudno uzyskać pozwolenie na taką inwestycję ze względu na planowany zbiornik Racibórz Dolny.
11. Moim idolem jest: nie mam idola, ale pewnych ludzi podziwiam; w sferze polityki jest to prezydent Aleksander Kwaśniewski, który wywodząc się z „komuny” potrafił pokonać Wałęsę - człowieka, który w znaczny sposób przyczynił się do zmiany ustrojowej w Polsce, Kwaśniewski przeprowadził „komuchów” przez Morze Czerwone.
12. Szczególny nacisk postawię w gminie na: rozwój i modernizację infrastruktury komunalnej i oświatowej - budowę dróg, chodników, remonty szkół podstawowych i gimnazjów; chcę też trzymać rękę na pulsie jeśli chodzi o budowę kanalizacji, ale ten problem nie jest możliwy do zrealizowania ze względu na wysokie koszty.
13. Gdy spóźnię się na kolację mówię żonie: żona przyzwyczaiła się do tego, zawsze zna przyczynę mojej nieobecności, niepokoiłaby się tylko gdybym wrócił w późnych godzinach nocnych i wcześniej nie zadzwonił.
14. W mojej gminie nie podoba mi się: ciągle dziurawe drogi, mimo modernizacji nawierzchni i chodników; również szkoły i gimnazja nie wyglądają tak jakbym to sobie wyobrażał.
15. W kinie byłem ostatnio na: filmie Trzaskalskiego „Edi”, dawno nie widziałem tak wzruszającego i pełnego głębi moralnej filmu, życzę reżyserowi, żeby dostał Oskara.
16. Największą klęską w poprzedniej kadencji było dla mnie: tragedią dla naszej gminy jest zbiornik Racibórz Dolny - znajduje się on w planie zagospodarowania przestrzennego, który Rada przyjęła ze względu na rządowy dyktat; przez 25 lat mówi się o zbiorniku i nie pozwala ludziom budować a konkretów brak.
17. A największym sukcesem: modernizacja i budowa nowych nawierzchni asfaltowych, dróg i chodników o łącznej długości ok. 16 km; częściowa modernizacja placówek oświatowych i budowa ekologicznej kotłowni w Lubomi; postępująca integracja społeczności gminy.
18. Lubię w mojej gminie spacerować po: rzadko spaceruję - ja muszę wiedzieć gdzie idę i po co, nie mogę sobie chodzić dla zdrowia, muszę mieć jakiś cel; lubię wypoczywać w dolinie nadodrzańskiej w ośrodkach w Bukowie i Nieboczowach oraz dzikich terenach w Ligocie Tworkowskiej.
Funkcję wójta sprawował pan stosunkowo niedługo, ale pokonał pan swoich rywali zdecydowanie już w pierwszej turze wyborów.
Rozmówki
Czy spodziewał się pan takiego wyniku?
Myślałem, że dojdzie do drugiej tury. Byłem wójtem przez dwa lata, ale czuję się włodarzem gminy przez trzy lata. Mój poprzednik Andrzej Osiecki nosił się z zamiarem odejścia i powiedział mi: Czesław, ty się już wprowadzaj w to wszystko, ja ci nie będę przeszkadzał, bo za rok i tak odejdę. Miałem więc pełną swobodę w podejmowaniu decyzji i praktycznie przez trzy lata udawało mi się swoje pomysły przeprowadzać przez Radę. Źródłem moich obaw o wynik wyborów było to jak zachowa się największa wieś, czyli Lubomia z Grabówką, ponieważ pochodzę z Syryni. Wydaje mi się, że konflikt między Lubomia a Syrynią stopniowo odchodzi w przeszłość o czym świadczy to, że w Lubomi i Grabówce uzyskałem prawie 700 głosów. Podczas meczów derbowych między Silesią Lubomia i Naprzodem Syrynia nie widać już agresji ani u zawodników, ani u kibiców. Dwa lata temu poprosiłem zawodników obu drużyn na wspólny poczęstunek i rozmowę, od tej pory ten zwyczaj jest kontynuowany. Zawodnicy idą po meczu razem na piwo i ciepły posiłek. Nie spodziewałem się, że tak szybko ta integracja będzie postępować. Okazuje się, że mieszkańcy Lubomi patrzą na to co człowiek robi, a nie skąd pochodzi. Ja staram się udowodnić, że nie jestem wójtem Syryni, ale wszystkich sześciu sołectw. O tym świadczy również to, że w ciągu trzech lat w każdej wsi wykonaliśmy jakiś odcinek nawierzchni asfaltowej w mniejszym lub większym wymiarze. Gdy wybierała mnie na stanowisko wójta Rada, przedstawiałem swoją kandydaturę na spotkaniu radnych z Lubomi i część z tych ludzi, którzy powinni świecić przykładem w dążeniu do integracji stwierdziła, że owszem posiadam odpowiednie kwalifikacje i dałem się poznać jako dobry gospodarz, ale wójt powinien być z Lubomi. Werdykt wyborczy powinien wyleczyć tych ludzi z tego rodzaju animozji.
Były wójt, nieżyjący już Andrzej Osiecki cieszył się wśród mieszkańców gminy dużym poważaniem. Czy nie obawiał się pan, że porównania z poprzednikiem będą ciążyć na pana pracy?
Szanowałem wójta Osieckiego, był człowiekiem wysokiej kultury i nie było między nami konfliktów w czasie naszej współpracy. Był politykiem dużego formatu, ale nie miałem żadnych kompleksów w tym względzie. Zawsze starałem się robić jak najwięcej dla społeczności lokalnej, radnym byłem po raz drugi. Kompleksy nie leżą w mojej naturze.
Na gminie ciąży cień zbiornika wodnego na Odrze. Jak się gospodarzy, gdy losy dużej części gminy są niepewne? Nie wiadomo, czy tam prowadzić poważniejsze inwestycje czy też nie.
Nie ma takiej alternatywy - inwestować czy nie. W takim zakresie, jak to jest możliwe, gmina inwestuje w dolinie nadodrzańskiej. Wykonujemy tam nowe nawierzchnie drogowe, zbudowaliśmy połączenie wodociągowe Lubomia-Nieboczowy, żeby w razie powodzi mieszkańcy nie zostali odcięci od wody. My traktujemy te miejscowości tak jakby miały istnieć na zawsze. Boli to, że ludzie nie mogą budować, my nie możemy budować nowych ujęć wody i studni, że w planie zagospodarowania przestrzennego gminy jest niebieska plama - zbiornik. Gmina znajduje się w zawieszeniu. Smutne jest to, że wiele innych gmin, które skorzystałyby z dobrodziejstwa zbiornika traktuje nas jako zaścianek, który nie chce, żeby ratować tysiące czy miliony ludzi przed zagrożeniem. My mamy tylko się poświęcić, ale nie wiadomo jaką rekompensatę mieszkańcy uzyskaliby za to poświęcenie, za utracone gospodarstwa i posesje.
Jakie są najważniejsze zadania do wykonania w tej kadencji?
Konieczna jest intensyfikacja budowy i modernizacji infrastruktury komunalnej - dróg, chodników, odnowienie placówek oświatowych. Chcielibyśmy, żeby szybko ruszył program budowy kanalizacji na terenie sześciu gmin górnej Odry, w którym jesteśmy ujęci. Ale zależy to od pozyskania znacznych środków zewnętrznych. Liczymy bardzo na fundusze przedakcesyjne a potem strukturalne Unii Europejskiej. Odnieśliśmy już w tym względzie pierwszy sukces - uzyskaliśmy zobowiązanie do sfinansowania z funduszu SAPARD 45% kosztów inwestycji drogowej, budowy nawierzchni ulic Akacjowej i Jesionowej z kanalizacją. Chciałbym stworzyć w naszym urzędzie komórkę organizacyjną do spraw integracji europejskiej i inwestycji, która zajmowałaby się tymi sprawami.