Wystarczy, że są!
Starzik, starka, stareczka, oma, opa tak niegdyś mówiło się na Górnym Śląsku na babcię i dziadka. To ostatnie słowo źle się dawniej na Śląsku kojarzyło. Utożsamiano go z biedakiem, żebrakiem, niezaradnym dziadem. Nie do pomyślenia było w niektórych rodzinach by nazywać go dziadkiem lub babcią. W powszechnym użyciu te określenia pojawiły się tu dopiero po II wojnie św. Wielopokoleniowa rodzina, mieszkająca pod jednym dachem, to jeszcze do dziś charakterystyczna cecha śląskiej ziemi. W takiej rodzinie bycie dziadkiem i babcią to bycie... instytucją, zwłaszcza pomocową. Ale najważniejszą rolą dziadków jest to, że są. Rodzice często są zajęci a starziki dycko majom czas.
Pomoże uwarzyć obiodpomyje po jedzyniu
i jeszcze jaki maszkiety wywroży
porobi w zegródce
wnuki popiastuje i do im jeść
krauzy zaprawi
kołocz upiecze na niedziela
za wszystkich i za wszystko porzyko
posztopuje fusekle, połoce galoty
po głowie pogłasko
bojki połosprawio
pieśniczek nauczy
tytka szkloków z wertika wyciągnie
z Pómbóczkiym pożegno
nóż na grucza przyłoży
w hacce ponosi
przed rejmatykom ostrzeże
poczesze jak noleży
zamówi mszo za ciotka Tila
Płot posztrajchuje
w zegródce poryje
śniyg połodgarnio
wonglo w kiblu naniesie
drzewka pobiyli
na szlincuchach nauczy
kiełzać
na roraty z wnukiym pódzie
koło naprawi
kartofle ostruże
jak mo dobry dziyń to
i po głowie pogłasko
lalce urwano szłapa
przyłonaczy
Boże pomogej nauczy
stare fotografki wyciągnie
i poopowiado
hasioków na chałupa narobi
papynsztuba zrobi
Dlo babci i dziadka
Żeby był mały człowiek szczynśliwy,
To mu nie styknie nie wlyźć w pokrziwy.
Nie styknie mu mieć psa, rybek, kota,
Nie styknie jak je w modnych galotach,
Nie styknie jak mu kupią komputer,
No i moplika, to znaczy skuter.
Żeby szczynśliwy był człowiek mały,
To trza mu, by go piastowały,
Rynce od babci, od dziadka rynce
I nic do szczynścio nie trza mu wiyncyj!
(Marek Szołtysek)
Dlo babci
Na Dziyń Babci do starki Cile,
przyjechały dwie wnuczki i ich familije.
Cila łokropnie sie uradowała,
bo wnuków z pół roku już nie widziała.
Do izby ich prosi,
stawio woda na kawa,
ale tak drapko bo w telewizorze
jeszcze leci reklama.
Wszyjscy posiodali i łosprawiać napoczynajom,
ale Cila koże im być cicho,
bo film łod ni puszczajom.
Oni sie chcom z niom pogodać, przeca to som jeji wnuki i dzieci,
ale nie mogom bo Esmeralda leci.
Moga ci coś pedzieć starko?
Wnuczka sie pyto,
ale Cila patrzy w ta skrzinia
i nawet nie dycho.
Tyn odcinek drapko sie skończyć musi,
inakszy Cila sie chyba udusi.
Myśli se dziołcha, mogłaby starka
w ta skrzinia przestać kukać,
bo chca i pedzieć,
że bydzie mieć prawnuka.
Ale czy sie ucieszy z taki nowinki?
Przeca Esmeralda je w ciąży
co dwa odcinki.
Ale jak sie przed starką tukej nie asić,
powiym i wtedy jak telewizor wygasi.
Kej Cila serial już obejrzała,
to sie kapła, że woda na kawa wywrała.
Do kuchni drapko leci,
stawio świyżo woda,
przipolonego garca i trocha szkoda.
Wnuki wołajom:
Pódź starko na ciebie czekomy!
Siednij se z nami to se pogodomy.
Ale ona woło: Błagom ni tera,
patrzcie puszczajom Big Brothera.
Powiydzcie bajtlom niech nie tyrajom,
bo cały łobroz mi zasłoniajom.
Potym se obejrzała jeszcze kabaret, kryminał i wiadomości,
oroz patrzy po izbie, ni ma już gości.
Tak se pod nosym buczy:
Co jo se tym wnukom nagodom,
niech pedzom choć słowo,
że idom do dom.
Wnuki, moje wnuki durch sie
kajś uwijajom,
nawet ze starkom se nie pogodajom.
Tóż obejrza se jeszcze
roz Wielkigo Brata
i ida spać bo rano zaś leci:
Kawa czy Herbata.
(Krzysztof Zaremba)