Lider rozbity
Siatkarze Górnika Radlin pokonali we własnej hali dotychczasowego lidera serii B AZS Politechnikę Warszawa. Widać zimny prysznic, jaki otrzymali po bardzo słabym meczu w Bielsku-Białej, bardzo im się przydał - na parkiet w Domu Sportu wyszła zupeł-nie odmieniona drużyna, inna niż ta która przegrała z BBTS-em tydzień wcześniej. Górnicy zagrali bardzo ambitnie, nie poddawali się nawet w trudnych sytuacjach i zasłużenie wygrali z warszawiakami obejmując przodownictwo w tabeli. Tym razem trener Błaszczak miał powody do zadowolenia a siatkarze w pełni zasłużyli na owacje jakie otrzymali od kibiców po ostatniej piłce. Radość była tym większa, że w ostatnim secie górnicy dosłownie zdeklasowali rywali pozwalając im uciułać zaledwie 12 punktów.
Mecz radlinianie zaczęli bardzo dobrze, dzięki silnym zagrywkom Mariusza Wiktorowicza objęli prowadzenie 6:1. I wyraźną przewagę utrzymywali do końca seta nie pozwalając gościom na nawiązanie równorzędnej walki. Skutecznie atakował Marcin Grygiel, rehabilitując się w pełni za nieudany występ w Bielsku. Górnicy dobrze bronili i dużo lepiej odbierali niż tydzień wcześniej. Kolejnego seta nasi siatkarze znów rozpoczęli od prowadzenia, jednak goście wyrównali. Po dwóch udanych blokach na Terleckim i Gryglu wynik brzmiał 9:7 dla warszawiaków. Przyjezdni cały czas utrzymywali tę dwupunktową przewagę, ale w końcówce radlinianie ich dogonili. Po autowym ataku jednego z gości zrobiło się 20:20. Wymiana punkt za punkt trwała do stanu 23:23. Trener Błaszczak na zagrywkę wprowadził za Arkadiusza Terleckiego Leszka Kurowskiego. Niestety zaserwował on w siatkę a ostatni punkt w secie warszawiacy zdobyli skutecznym atakiem. Kolejna partia meczu była również bardzo wyrównana. Po zablokowaniu Terleckiego goście prowadzili 8:5, radlinianie szybko jednak wyrównali. Końcówka była znów bardzo emocjonująca. Gdy Marcin Wika zaserwował w aut wynik brzmiał 24:23 dla Politechniki i goście byli o krok od objęcia prowadzenia w meczu. Sprytną kiwką Dariusz Luks doprowadził do wyrównania. Grygiel nie pozwolił warszawiakom wykorzystać drugiego setbola. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy - po bloku piłka spadła na pole AZS-u tuż przy linii. Seta skończył Wiktorowicz atakując od bloku w aut. W czwartej odsłonie górnicy grali jak w transie. Tylko do stanu 6:5 goście byli w stanie nawiązać wyrównaną walkę. Potem gospodarze niepodzielnie panowali na parkiecie. Przy zagrywce Wiki zdobyli 4 punkty pod rząd i było już 11:5. W ważnym momencie dwa punkty zdobył rozgrywający Luks. Najpierw zbił po nagraniu piłki przez Michała Brzozę, potem skutecznie zaserwował - przydało się doświadczenie z plażówki. Niedługo potem wyśmienitymi zagrywkami popisał się Wiktorowicz. Najpierw posłał asa, potem kolejne silne serwy ułatwiły radlinianom ustawienie dwóch bloków, które przyniosły punkty. Po następnym bloku Górnik miał meczbola przy stanie 24:11. Goście zdobyli wprawdzie jeszcze jeden punkt, ale było to tylko odłożenie nieuchronnej egzekucji. Sami zresztą zakończyli mecz posyłając piłkę w aut.Dzisiaj zagraliśmy poprawnie i konsekwentnie - cieszył się po meczu trener Zbigniew Błaszczak. Dość nieszczęśliwie przegraliśmy drugiego seta. Ostatnio psuliśmy bardzo dużo zagrywek, szczególnie w Bielsku, ale tym razem kazałem zawodnikom serwować ostro. I w odpowiednim momencie nam to wyszło. Po przegranej w Bielsku ciężko pracowaliśmy i taki tryb pracy utrzymamy - będziemy trenować dwa razy dziennie. Jeżeli gra będzie wyglądać tak jak dzisiaj, to jesteśmy blisko tego o co chodzi. Największy przeskok w porównaniu do poprzedniego meczu zrobił Grygiel. Nie psuł zagrywek, dobrze atakował z kontry i blokował. W bloku ma jeszcze duże rezerwy.
Górnik Radlin - AZS Politechnika Warszawa 3:1 (25:20, 23:25, 27:25, 25:12). Górnik: Luks, Wiktorowicz, Brzoza, Wika, Grygiel, Terlecki - Rusek (libero), Kurowski, Macionczyk.
(jak)