Nazywają go „Masakra”
Wracał po południu ze szkoły do domu, kiedy stał na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu ul. Matuszczyka i Radlińskiej razem z czterema innymi kolegami, niespodziewanie zaatakował ich dorosły mężczyzna. Najpierw uderzył Wiktora, potem zaczął bić jego kolegów, jeden po uderzeniu aż przewrócił się na ulicę, a w efekcie doznał wstrząsu mózgu. Wiktor stanął w obronie kolegów i siebie.
To był jedyny dzień, kiedy Wiktor Matysiak, który od 9 lat trenuje wschodnie sztuki walki, musiał użyć swych umiejętności poza matą. Udało mu się pokonać przeciwnika. Rodzice chłopców, których uratował, dzwonili do niego z podziękowaniami, dostał także podziękowanie od policji za obywatelską postawę. Jestem dobry w walkach i nie muszę tego wykorzystywać, nie atakuję, ale potrafię się obronić - mówi Wiktor Matysiak. Wiktor Matysiak ma 15 lat i jest uczniem Gimnazjum nr 2 w Wodzisławiu Śl. Już od wczesnych lat dziecięcych interesował się wschodnimi sztukami walki. Jako sześciolatek zaczął uczęszczać do Pszczyńskiej Akademii Sztuk Walki, potem była Polska Unia Kung Fu, a obecnie trenuje w Centrum Sportów Walki Keyko. Przez sześć lat trenował kung fu, a od trzech jego pasją jest taekwon - do. Na macie jest niepokonany, co udowodnił podczas VII Mistrzostw Polski Kadetów Taekwon - do, które odbyły się 15 i 16 marca w Opolu. Z mistrzostw tych Wiktor przywiózł dwa złote medale, jeden zdobył w kategorii light, a drugi w semi. Okazał się on nie tylko najlepszy wśród kadetów, ale także jako jedyny wygrał aż w dwóch kategoriach. W kategorii semi wystartowało 26 zawodników, Wiktor stoczył w sumie pięć walk i w każdej był najlepszy. Kiedy inni zawodnicy wygrywali różnicą 2 - 3 punktów, on najczęściej nokautował swych przeciwników i kończył walki z wynikiem 8:0, 11:0, a zdarzały mu się także nokauty techniczne, tzn. gdy zdobył przewagę 12 punktów nad przeciwnikiem sędziowie przerywali walkę, bo ten nie miał już szans zmienić wyniku walki. Przeciwnicy nazywają go „Gladiator” lub „Masakra”. W tej kategorii wszyscy zawodnicy stawili się do walki, inaczej było już w kategorii light, na 26 zgłoszonych, tylko 10 stawiło się na macie. Przeciwnicy się mnie boją, sędzia powiedział, że przeze mnie ľ zawodników zrezygnowało z walki - mówi W. Matysiak. Miałem stoczyć pięć walk, a przed finałem była tylko jedna, no i finał, który wygrałem. Tytuł Mistrza Kadetów zdobył już po raz trzeci. Trzeba jednak podkreślić fakt, że do tych mistrzostw Wiktor nie przygotowywał się prawie wcale, bo uczył się fizyki. Chłopak, który posiada 3 dany, czyli według stopni jest o wiele wyżej niż ja, przegrał ze mną walkę. Gdy trzeba było stanąć na podium jego trener kazał mu zdjąć pas, a on podszedł do mnie i poprosił o pamiątkowe zdjęcie, by pokazać z kim przegrał - wspomina W. Matysiak.
Sposób walki Wiktora zachwyca wszystkich. Potwierdzają to także komentarze sędziów w czasie walk, którzy ciągle powtarzają to było wspaniałe, ktoś nawet powiedział, że to, co wydaje się niemożliwe, dla Wiktora jest możliwe. Wiktor jest jedyną osobą w klubie, która podczas walki używa też głowy, tu trzeba myśleć - powiedział trener. W czasie zawodów i bezpośrednio przed walką przeciwnicy Wiktora ciągle go obserwują, jakby chcieli sprawdzić, w jakiej jest formie, a może podpatrzeć, jak przygotowuje się do walki. Nam Wiktor zdradził jeden sekret. Najczęściej zawodnicy, gdy walczą, patrzą sobie w oczy, a w oczach można wiele wyczytać, przewidzieć następny ruch. Ja nie tylko, że sam nie patrzę w oczy przeciwnikowi i nie ma on szans odgadnąć moich myśli, ale już sam fakt, że nie patrzę mu w oczy, dekoncentruje go, bo zachowuję się inaczej niż inni przeciwnicy - mówi Wiktor.
Tytuły, jakie dotychczas Wiktor wywalczył w taekwon - do to: Wicemistrz Pucharu Polski, Wicemistrz Pucharu Świata, Mistrz Polski Młodzików, dwukrotny Mistrz Polski Kadetów, Mistrz Śląska Kadetów i Mistrz Małopolski Kadetów. Szansą na kolejny tytuł będzie Puchar Polski, który odbędzie się w czerwcu br.
Wiktor na razie posiada niebieski pas, jest to najwyższy stopień uczniowski, jaki można osiągnąć. Teraz trzeba postarać się o stopnie mistrzowskie. Nie raz udało mu się już nawet pokonać osoby, które posiadały stopnie mistrzowskie, bez obaw można więc powiedzieć, że umiejętnościami dorównuje najlepszym. Dowodem na to jest także pewna sztuczka, a mianowicie gaszenie świecy za pomocą podmuchu, jaki powstaje przy uderzeniu. W Japonii, skąd wywodzi się taekwon - do, uważa się, że tę sztuczkę potrafią wykonać tylko mistrzowie. Wiktor kilkakrotnie, gdy go obserwowałam, zgasił świecę. Wszystko dzieje się jednak tak szybko, że obiektyw nie jest w stanie tego uchwycić.
Taekwondo to olimpijska dyscyplina sportu, trzeba jednak mieć na uwadze fakt, że jest to dyscyplina dosyć brutalna. Po niektórych kopnięciach przeciwnik traci na kilka sekund przytomność, zdarzają się także urazy szyi, kończyn. Podczas każdych zawodów na sali obecny jest lekarz, który udziela pomocy poszkodowanym. Mikro urazy sumują się, to najkrótsza droga do kalectwa - powiedział nam jeden z lekarzy. Zdajemy sobie sprawę z ryzyka, dbamy o to, by chłopcy mieli dobre ochraniacze, poza tym kontrolujemy walki, tzn. gdy widzimy, że przeciwnik jest starszy i ma dużą przewagę fizyczną, to nasi synowie nie startują. Dlatego zawodnicy są podzieleni na kategorie, by mieli równe szansy - mówi mama Wiktora. Trenowanie taekwon - do ma także pozytywne strony, przede wszystkim uczy szybkiego podejmowania decyzji, logicznego myślenia, a badania udowodniły także, że osoby trenujące taekwon - do nie mają problemów z dysleksją czy dysgrafią. Gdy Wiktor zaczął trenować, to przebywał z osobami starszymi od siebie, tym samym sam szybciej stał się dojrzalszy. Nigdy nie sprawiał kłopotów wychowawczych. On ma swój cel, do którego dąży.
Taekwon - do to nie jedyna pasja Wiktora, on kocha się uczyć i jest na to wiele dowodów. Jako jedyny uczeń w szkole przeszedł do wojewódzkiego finału olimpiady z fizyki, w zeszłym roku zdobył nagrodę I stopnia w konkursie matematycznym „Kangur”, jako jeden z 20 najlepszych gimnazjalistów uczestniczy w zajęciach matematycznych razem ze studentami V roku matematyki, zdawał egzamin MENSY. Aż trudno w to uwierzyć, ale Wiktor ma także pewne osiągnięcia jako humanista. Udało się zdobyć wyróżnienie w ogólnopolski konkursie prac literackich. Temat brzmiał „Uczymy się całe życie. Czy wykształcenie otwiera przed nami większe możliwości?”. Pani, która uczy mnie języka polskiego, nie oceniła tej pracy najlepiej, za lepsze uznała wypracowanie mego kolegi, ale na konkurs wysłała obie prace. Tam jednak za lepszą pracę uznano moje wypracowanie - mówi Wiktor. W tym roku, w ramach uznania, prezydent miasta przyznał mu stypendium naukowe.
O tym, że Wiktor jest kimś wyjątkowym, jego rodzice wiedzieli już od najmłodszych lat. Gdy miał trzy lata, bioenergoterapeuta położył ręce nad jego głową i powiedział, że jeszcze nigdy nie widział kogoś, kto miałby tak poukładane w głowie. Stwierdził, że jest to osoba bardzo mądra, która w życiu wielu rzeczy dokona - wspomina mama Wiktora. Janina Piwowar, która ma siódmy stopień wtajemniczenia w medycynie niekonwencjonalnej, stwierdziła, że Wiktor ma tzw. trzecie oko, czyli posiada umiejętność przewidywania pewnych sytuacji - dodaje tata. I to się sprawdziło. Pewnego dnia dziadek chciał z wnukami pojechać na narty. Wiktor stwierdził, że on zostaje w domu, a wtedy młodszy brat, też nie chciał jechać. Dziadek nie był zadowolony, ale został w domu. Później przyszedł do wnuczka mu podziękować, bo okazało się, że tego dnia, gdy mieli być w górach, zerwał się wyciąg orczykowy, z którego zwykle korzystają. Wiele osób było ciężko rannych, była też jedna ofiara śmiertelna. Myślę jednak, że to nie ta zdolność przewidywania pomaga mi zwyciężać na macie, tam raczej liczy się logiczne myślenie - mówi Wiktor.
Wiktor ma już swego naśladowcę, a jest nim jego dwa lata młodszy brat, Artur. Artur już jako czterolatek chodził z bratem na treningi, ale mógł tylko obserwować, bo był za mały, by stanąć na macie do walki. Potem jednak poszedł w ślady brata. Na swoim koncie ma on takie tytuły w taekwon - do jak: Mistrz Polski Młodzików, Mistrz Pucharu Polski, Wicemistrz Pucharu Świata, Mistrz Małopolski. Bracia razem trenują, a także wspomagają się w czasie walk, tzn. gdy jeden walczy, to drugi jest jego sekundantem. Kolejną cechą wspólną braci jest zamiłowanie do przedmiotów ścisłych. Jestem dobry z wszystkiego, ale największe osiągnięcia mam z matematyki - mówi Artur. Tych dwóch naprawdę wyjątkowych i utalentowanych młodzieńców dostrzegł senator, Adam Graczyński, który przysłał im gratulacje i życzył dalszych sukcesów. Dla całej rodziny nadal jest jednak tajemnicą, skąd senator dowiedział się o ich sukcesach.
W całej karierze obu chłopców, bardzo ważną rolę odgrywa ich tata, który jest kronikarzem rodzinnym. Dla każdego z synów założył specjalny segregator, gdzie gromadzi wszelkie dyplomy i wyróżnienia. Dodatkową pamiątką są także kasety wideo, na których ojciec uwiecznia sukcesy synów. Choć ręka czasem mu drży, bo przecież to jego syn toczy walkę, to dla zawodników to prawdziwa frajda móc potem zobaczyć swoją walkę. Pasje dzieci pochłonęły także rodziców, którzy nie tylko zapewniają im sprzęt, płacą za wyjazdy na turnieje, ale także szukają trenerów, dowożą na treningi. Wiele czasu spędzają razem i każdą chwilę starają się jak najpełniej wykorzystać. Gdy chłopcy byli bardzo mali, to w drodze na treningi ojciec uczył ich tabliczki mnożenia. Nie była to jednak tabliczka mnożenia do 100, jakiej uczą się dzieci w szkole podstawowej, oni nauczyli się mnożyć liczby dwucyfrowe przez dwucyfrowe i do dziś nie sprawia im to problemu.
Beata Palpuchowska