Wyniósł dziecko z płomieni!
Niewiele brakowało by doszło do tragedii. W ubiegły wtorek, 25 marca, palił się dom jednorodzinny
w Gołkowicach. W płonącym budynku została dwuletnia dziewczynka. Jeden ze strażaków, choć nie był na służbie, nie zawahał się i wszedł do płonącego domu i uratował życie dziecku.
We wtorek 25 marca o godz. 8.40. Powiatowa Straż Pożarna odebrała zgłoszenie o pożarze w domu jednorodzinnym w Gołkowicach przy ul. 1 - Maja. Nieszczęściu zapobiegł jednak trzydziestoletni strażak tej jednostki, który w tym czasie nie był na służbie. Byłem u kolegi, jego żona zauważyła, że pali się dom sąsiadów. Najpierw powiadomiłem jednostkę PSP Wodzisław, a potem udałem się na miejsce pożaru wraz z kolegą. Przed domem stała zszokowana właś-cicielka budynku, zapytałem ją, czy ktoś jest w środku. Odpowiedziała, że w kuchni jest jej dziecko. Wszedłem do płonącego budynku i próbowałem zlokalizować, gdzie ono jest. Zadymienie było ogromne, widać było jedynie 10 cm nad ziemią. Już za pierwszym razem doszedłem do kuchni, ale nie udało mi się odnaleźć dziecka. Musiałem wyjść i zaczerpnąć powietrza, w środku panowała bowiem strasznie wysoka temperatura. Podjąłem kolejną próbę ratunku, ale ta też się nie powiodła. Dopiero gdy trzeci raz wszedłem do kuchni dziecko zapłakało. Było schowane pomiędzy meblami a stołem. Udało mi się wynieść je na zewnątrz. Przez cały czas dziecko było przytomne - mówi Wiesław Knura, starszy sekcyjny. Pomimo tego, że matka, ani dziecko nie odniosły poważniejszych obrażeń, pogotowie zabrało je na obserwację do szpitala. W czasie tej akcji nie myślałem o zagrożeniu, to był odruch. Najważniejsze było uratowanie życia - dodaje W. Knura.Jako pierwsza na miejscu wypadku pojawiła się jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Gołkowic i przystąpiła do gaszenia pożaru. Później do akcji włączyła się Państwowa Straż Pożarna z Wodzisławia Śl. Akcja gaszenia zakończyła się o godz. 12.45. Pożar zniszczył jeden pokój, część kuchni oraz instalację elektryczną. Straty oszacowano na 20 tys. zł. Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Matka z dzieckiem znalazły na razie schronienie u rodziny w Gorzycach. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zainteresował się losami osób poszkodowanych i na pewno udzielimy im pomocy - powiedziała nam Mirela Tront, kierownik GOPS.
(bmp)