Ogarnęła mnie furia
W niedzielę rano cała rodzina zjadła śniadanie. Potem Krystian P. kazał dwóm synom iść do swojego pokoju. Kiedy został sam z żoną zaczął ją bić. Skończył po południu. Nieprzytomną kobietę zostawił na wersalce i poszedł grać na komputerze.
Tej niedzieli w krzanowickim koś-ciele zamówiona była msza za rodziców żony Krystiana P. Nie poszli na nią. Zjedli śniadanie. P. wyprosił z kuchni synów, po czym wpadł w jakiś amok. Bił i kopał żonę gdzie popadnie. Kobieta otrzymała wiele uderzeń. Po południu leżała już nieprzytomna. Oprawca przeciągnął ją do pokoju gościnnego i ułożył na wersalce. Zmierzył puls. Był słabo wyczuwalny - wyjaśnił podczas przesłuchania. Mimo to zasiadł przed telewizorem i grał na komputerze. Po godzinie znów podszedł do żony. Pulsu już prawie nie było. Ofiara jeszcze żyła, bo „charczała”. P. na poważnie się przestraszył. Synom kazał spać, wsiadł w samochód i pojechał do lekarza.Trafił do mieszkającej w ośrodku zdrowia lekarki pediatry. Była godz. 13.20. Niech pani idzie szybko, bo chyba zabiłem swoją żonę - oświadczył nerwowo. Biłem ją od rana, a teraz się nie rusza - dodał. Lekarka poleciła wezwać policję i pogotowie. Nie można tego jakoś prywatnie? - odparł. W końcu jednak wycedził przez słuchawkę dyżurnej Pogotowia, co się stało.
Lekarka z Krzanowic natychmiast pobiegła do domu P. Oprawca już tam był. Kiedy próbowała ratować zmaltretowaną kobietę, P. uciekł do innego pokoju. No szkoda jej - rzucił na odchodne zanosząc się płaczem. Pierwsza reanimacja nie przyniosła niestety efektu. Nie pomogła również pomoc lekarza pogotowia. O godz. 14.00 podpisał kartę zgonu. Po kilku dniach sekcja zwłok wykazała liczne urazy głowy i złamania żeber.
Na miejscu zjawiła się policja. Zabezpieczyła ślady krwi w kuchni i pokoju gościnnym. Krystian P. został zatrzymany w policyjnym areszcie. Sąd Rejonowy w Raciborzu postanowił o jego tymczasowym aresztowaniu. Dziećmi zaopiekowała się rodzina. Lekarka z Krzanowic, w dniu zbrodni, zastała chłopców w swoim pokoju. Młodszy 2-latek leżał w swoim łóżeczku. Starszy 6-letni leżał w ubraniach przykryty kołdrą. Wyznał lekarce, że tata go bił. Na ciele widoczne były liczne siniaki. W aktach sprawy znajduje się odpowiednie zaś-wiadczenie. Nie wiadomo czy chłopcy byli świadkami zbrodni. Ich ojciec zaprzecza. Przyznał jednak, że „mogły coś słyszeć”.
Prawo pięści
Małżeństwo P. trwało od 1994 r. On 36-latek, pochodzący z okolic Kietrza, wżenił się do Krzanowic i zamieszkał w domu rodzinnym 31-letniej w chwili śmierci żony. Początkowo związek układał się pomyślnie, choć, jak wyjaśnił P. prokuratorowi, nie miał najlepszych układów z teś-ciem. Dość często dochodziło pomiędzy nimi do awantur. Raz nawet przyjechała policja.
Po śmierci teścia małżeństwo zaczęło się psuć. W 1997 i 1998 r. dochodziło do awantur. W 2000 r. P. został skazany za znęcanie się nad żoną. Z jej rodziną oboje nie utrzymywali kontaktów. Twierdził, że go „nie uważali”. Podejrzany pracował w Niemczech i Holandii. Nie zarabiał mało, około 5 tys. miesięcznie. Rodzinie nic nie brakowało poza zrozumieniem. Kłótnie były coraz częstsze. P. tłumaczy dziś mętnie, że żona była dla niego zimna i mu dokuczała. Coraz częściej zaczął ją bić. Upust swojej frus-tracji dawał na dyskotekach wespół z kolegami z Baborowa. Powziął też zamysł wyprowadzenia się do domu w Dzielowie, który chciał wyremontować.
Rodzina zmarłej przyznaje dziś, że awantury były w tym domu na porządku dziennym. Sekcja wykazała u kobiety znacznie starsze, zaleczone złamania żeber. Mówili jej by sprawę oddała na policję. Kiedy przyjeżdżali funkcjonariusze, odmawiała złożenia podpisu pod zawiadomieniem o przestępstwie. Morderca przyznaje: żona kochała synów. Wciąż jednak powtarza, że była dla niego zimna. Starszy chłopiec też stał się ofiarą złości ojca. Kiedyś po uderzeniach miał widoczne siniaki na twarzy. Nie poszedł wtedy do przedszkola. Ojciec twierdzi dziś, że „został w domu, by odpocząć”.
Dramat z 23 marca zaczął się właś-ciwie 22 marca wieczorem. Wtedy kobieta została poważnie pobita. Wskutek kopnięcia od tyłu upadła na krawędź kredensu. Efekt? Rozbicie łuku brwiowego. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie powodu tej awantury - wyjaśnił P. prokuratorowi. Noc oboje spędzili w osobnych łóżkach. Co się stało w niedzielę rano, już wiadomo. „Ogarnęła mnie jakaś furia” - zapisano w protokole przesłuchania oprawcy.
Prokuratura Rejonowa w Raciborzu postawiła Krystianowi P. zarzut z artykułu 148 par. 2 pkt 1 Kodeksu Karnego. Krewni wystąpili do sądu o ustanowienie ich rodziną zastępczą dla chłopców. Dalsze śledztwo ma ustalić wszystkie okoliczności dotyczące życia małżeństwa P. Na razie organy ścigania dysponują jedynie wyjaśnieniami podejrzanego. Sąsiedzi tego dnia nie słyszeli żadnej awantury.
(waw)