Pogrożą palcem?
Zespół Kontrolny powołany przez Komisję Rewizyjną w sprawie wysypiska śmieci przy ul. Raciborskiej przedstawił swoje wnioski, przewodniczący Rady Miasta nie przewidział jednak w programie ostatniej sesji dyskusji na ten temat.
Sprawa nielegalnego wysypiska śmieci ciągnie się od wielu lat, radni tej kadencji postanowili dokładnie ją zbadać. Powołano Zespół Kontrolny, któremu przewodniczył Jerzy Francuz. Prócz niego radni wchodzący w skład tego Zespołu, czyli: Bogumił Kosowski, Zbigniew Szurek, Henryk Machnik i Andrzej Strzelec przejrzeli wszystkie dokumenty związane z nielegalnym wysypiskiem śmieci. Ta analiza pokazała, że wielu rzeczy w tej sprawie jeszcze dokładnie nie zbadano, dlatego też Zespół Kontrolny wnioskuje o wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do osób odpowiedzialnych za straty wynikłe z eksploatowania nielegalnego wysypiska odpadów komunalnych. Proponuje on także wystąpić do spółki „Naprzód” o spisanie porozumienia w partycypacji w kosztach, jakie poniosło miasto z tytułu rekultywacji wysypiska śmieci oraz nałożonych kar. W przypadku braku porozumienia wnioskuje sprawę skierować na drogę sądową. Radni zaproponowali także aby zintensyfikować kontrolę Straży Miejskiej w celu wyeliminowania miejsc, gdzie nielegalnie są składane odpady komunalne. Proponują także wprowadzić nowy system kar dla zaśmiecających, jak i właściciela zaśmiecanego terenu. Z protokołu Zespołu Kontrolnego wynika, że Rada i Zarząd Miasta wiedzieli o istnieniu nielegalnego wysypiska śmieci przy ul. Raciborskiej już w 1992 r. Brak jednak jakichkolwiek dokumentów regulujących budowę i eksploatację wysypiska. Nie poczyniono wtedy żadnych kroków w kierunku rekultywacji. W efekcie mieszkańcy okolicznych terenów złożyli skargę do Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska w Katowicach w 1994 r. Ówcześni radni zostali zapewnieni, że mieszkańcy okolicznych terenów mieszkają w miarę znośnych warunkach, jak jednak zauważył Zespół Kontrolny brak opinii sanitarnej wysypiska. W roku 1995 Zarząd Miasta rozpatrywał sprawę opłat za dzierżawę. „Zespół Kontrolny zauważył fakt, iż do Urzędu Miasta nie wpłynęły żadne środki finansowe za dzierżawę gruntu przez firmę „Naprzód”. Wątpliwości budzi, że według pisma firmy wysypisko zostało zamknięte po protestach mieszkańców w maju 1993 r., natomiast spółka „Naprzód” wypowiedziała umowę dopiero z dniem 15.10.1993 r. (...)Zastępca burmistrza wydał w dniu 26.06.1993 tylko zakaz wysypywania śmieci i gruzu (...). Zdaniem Zespołu Kontrolnego należało uwzględnić zawarty w zarządzeniu pokontrolnym WIOŚ z dnia 08.08.1994 nakaz wykonania kanalizacji przez spółkę „Naprzód” na jej koszt w terminie do 15.09.1994. Natomiast w sprawozdaniu z wykonania planu budżetowego za I półrocze 1995 r. w pozycji dotyczącej porządkowania wysypiska znalazła się kwota 5 004,66 zł przeznaczona na wysadzanie wierzby wiciowej i złotej porzeczki”. Kontrolerzy stwierdzili ponadto, że spółka „Naprzód” wywoziła śmieci na teren tego wysypiska nawet wtedy, gdy wydano już zakaz, co potwierdzają okoliczni mieszkańcy, radni, naczelnik Wydziału Komunalnego oraz fakt nałożenia kary przez Straż Miejską dnia 27.01.1994 r. „Po przejęciu terenu przez Urząd Miasta przyjęto stróża - inkasenta na umowę zlecenie. W okresie od 1.06. 1995 do lutego 1996 prowadzona była szczegółowa rejestracja wjeżdżających samochodów na teren wysypiska śmieci. Według uzyskanych przez Zespół Kontrolny informacji podczas administrowania terenu przez Urząd Miasta śmieci były nadal składowane m.in. za zezwoleniem naczelnika Wydziału Komunalnego (kilkadziesiąt zezwoleń dołączonych do „zeszytu”, w którym była prowadzona rejestracja). Po licznych interwencjach mieszkańców i odmawianiu wwożenia śmieci śmieciarkami, według oświadczenia stróża na wysypisku, śmieci były przeładowywane w spółce „Naprzód” i przewożone samochodami ciężarowymi z podwyższonymi burtami. Następnie rozplantowywano je i przykrywano ziemią za pomocą spychacza, który był obsługiwany przez pracownika spółki „Naprzód”. Potwierdzają to dane zawarte w „zeszycie”. Zespół Kontrolny uważa, że Urząd Miasta wiedział o procederze na podstawie zezwoleń wydanych przez naczelnika Wydziału Komunalnego i poświadczenia kontroli „zeszytu” przez Kierownika Referatu Komunalnego”.
Co ciekawe, podczas kontroli WIOŚ w 1995 r. ustalono, że według ogólnego planu zagospodarowania przestrzennego, na terenie, gdzie znajdowało się wysypisko śmieci, powinny być tereny zielone, ogrody, budownictwo mieszkalne, drogi i obiekty użyteczności publicznej. Z dokumentów zaś wynika, że w okresie od 25 maja do 30 czerwca 1995 r. na teren nielegalnego wysypiska śmieci przywieziono aż 728 t. odpadów !
Dokładnie 17 lipca 1995 r. burmistrz Rydułtów poinformował WIOŚ o zamknięciu wysypiska. Ruszyły prace związane z rekultywacją. Potem rozpoczęły się sprawy związane z nałożeniem kar przez WIOŚ, które spowodowały nawet zablokowanie kont gminy. Zespół kontrolny dopatrzył się także wielu nieścisłości, a nawet zaniedbań proceduralnych, które spowodowały, że kary za wysypisko śmieci przy ul. Raciborskiej były bardzo wysokie. Obecnie kara za 1995 r. przedawniła się, ale sprawa roku 1996 jest nierozstrzygnięta. Nad gminą nadal wisi widmo kary w wysokości około miliona zł. Poczynając od roku 1997 kara może zostać umorzona, jeżeli zostanie zatwierdzona rekultywacja tego terenu. Będzie wtedy także możliwość umorzenia do 50% pożyczki, która została zaciągnięta na rekultywację wysypiska.
Radni otrzymali szczegółowe sprawozdanie z prac Zespołu Kontrolnego, jednak przewodniczący Rady Miasta nie dopuścił do dyskusji. Radni mają zapoznać się z materiałami, temat będzie poruszony na kolejnej sesji. To była bardzo trudna praca, mam nadzieję, że teraz już będziemy mogli zająć się sprawami bieżącymi - mówi Jerzy Francuz. Myślę, że nasza praca pomoże w znalezieniu osób odpowiedzialnych za całą tę sprawę. Dodatkowo Regionalna Izba Obrachunkowa zarzuciła włodarzom, że kary za nielegalne wysypisko śmieci nie zostały ujęte w budżecie. Sprawa trafiła do Rzecznika Dyscypliny Budżetowej. Burmistrz miasta i skarbnik musieli złożyć w tej sprawie pisemne wyjaśnienia. Jak twierdzi burmistrz miasta sprawa może skończyć się na „pogrożeniu palcem”, ale może także zostać wyznaczona nagana, co wiązałoby się ze skutkami finansowymi dla burmistrza i skarbnika.
Beata Palpuchowska