Próbuję nie być żarłokiem
Pszowska premiera książki prof. Jerzego Szymika „Błękit” odbyła się w ubiegłym tygodniu w Miejskim Ośrodku Kultury. Na spotkanie z autorem miłośników jego poezji zaprosiło Towarzystwo Przyjaciół Pszowa.
To zbiór 50 wierszy z lat 2000 - 2002. „Już choćby dlatego warto mieć w swej bibliotece tych pięćdziesiąt krótkich wierszy i wziąć do ręki co jakiś czas któryś z nich, by nieco otrząsnąć się z gęstej atmosfery codziennego pośpiechu, narzekania, wiecznej walki z kimś lub o coś. By nabrać nieco głębszego oddechu, by dostrzec błękit.” - napisał we wstępie rektor KUL-u Andrzej Szos-tek. Wiersze powstawały m.in. w czasie licznych podróży ks. prof. J. Szymika. Jak tłumaczy, stara się zawsze utrwalać chwilę, bez notatnika się nie rusza. W Pszowie, w rodzinnym domu, znajduje zaś czas by to dopieścić. Staram się nie wynokwiać, łapać to co mi jest dane, a nie marudzić, a tera nie zdążymy, a tego nie zobaczymy, staram się nie być łapczywym w łykaniu świata. Spot-kać życie w tym co jest - odpowiadał na pytanie o podróże. Pytania zadawały Grażyna Pardubicka i Maria Dembowy. Czy ksiądz się jakoś przygotowuje do wyjazdów? - pytały. Podróże kształcą, ale wykształconych, jest w tym, co niegdyś powiedział Łysiak, pewna doza snobizmu ale mimo to i prawda. Sporo więc czytam o tych miejscach do których jadę, by o ile to możliwe, orientować się w historii, geografii danego kraju. Życie nie polega jednak na mnożeniu informacji, ale na pogłębianiu ich. Z drobiazgów można się wiele nauczyć. Dlatego wolę dłużej kontemplować jeden fresk niż biegać i zaliczać kolejne zabytki. Próbuję nie być żarłokiem. Człowiek nie musi mieć wszystkiego - tłumaczył. Zachęcał też, że jeśli bariera języka jest do przełamania, należy to wykorzystać do poszukiwania kontaktu z ludźmi. Twierdzi bowiem, że najciekawsi w czasie podróży są zawsze ludzie. Co zresztą odnajdujemy w jego wierszach i dedykacjach.Dedykacja jest jedną z form pisania do ludzi - mówił. Mamie, Rodzinie, Najbliższym, Witkowi W. i Tomaszowi Wuwrowi - dedykuje niektóre z wierszy. Pokazuje w nich również właściwą postawę do ludzi. Nie waż się sądzić - pisze. Głębszą ewangeliczną postawą do ludzi jest współ-czucie niż sądzenie, nie można zbyt pochopnie ludzi potępiać, sądzić bez próby rozumienia. Pewne wymagania w stosunku do nich, które rodzą się w naszych głowach są po prostu nieludzkie. Próbuj ludzi przede wszystkim kochać, a nie potępiać. Bo tak robi Ten który cię wymyślił. Zachęca też do traktowania życia jako daru, do jego akceptacji. Nadzieja jeśli jest bierze się z wiary. Poza wiarą jest tylko dołowanie. W dzisiejszej sztuce jest gigantyczna doza rozpaczy, pokazywany jest tylko pesymizm, ciemne strony życia. Wszędzie dobrze kaj nas ni ma, ta postawa ilustruje błąd egzystencjonalny. Ja wiem, że jestem człowiekiem, który ma pracę, nie chcę więc grymasić nad postawą bezrobotnych. Mimo wszystko jednak, tak dobrze w tym miejscu nie było od 200 lat! Dlatego dołączenie do takiego skowytu byłoby czymś niewłaściwym. Akceptacja swojego losu jest bardzo ważna. Wyobrażanie sobie jak fajnie by było gdybym nie był księdzem jest bzdurą. Często ludzie na różnych spotkaniach zadają mi pytanie, czy nie starałam się odciągnąć syna od decyzji zostania księdzem - tłumaczyła nam mama księdza Jurka. Czy nie żal mi, że nie mam synowej, że nie piastuję jego wnuków. A przecież dla matki najważniejsze jest szczęście dziecka. Kto powiedział, że synowa byłaby dla mnie dobra, skąd wiemy, że by się z żoną nie wadziył i mioł kupa dzieci? Radujmy się z tego co jest.
(amk)