Płacili za katorgę
Podróżowali w fatalnych warunkach by dostać się na zachód. Organizatorzy przemytu wydzielali im niewielkie porcje ryżu, tak aby zapobiec ewentualnym niestrawnościom. Wielu z nich w ciągu trzech tygodni schudło nawet 20 kg. Wszystko na własne życzenie. Za dostanie się do przysłowiowego raju, każdy Azjata płacił od 8 do 10 tys. dolarów.
Przemytem nielegalnych migrantów zajmowała się zorganizowana grupa przestępcza, w skład której wchodzili Słowacy, Czesi oraz Polacy. Jak mówi Grzegorz Klejnowski, Rzecznik Prasowy Komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej w Raciborzu, do schwytania szajki przyczyniło się skuteczne działanie służb międzynarodowych. W ubiegłym tygodniu Prokurator Rejonowy w Cieszynie do miejscowego sądu skierował przeciw przemytnikom akt oskarżenia. W okresie od kwietnia do października 2002 roku zorganizowali oni przerzut kilkunastu grup migrantów z Azji. Działali nie tylko na całej południowej granicy, ale także na wschodnich i zachodnich krańcach naszego kraju. Obszar ich działania przysparzał służbom granicznym sporych trudności. Na trop grupy udało się wpaść m.in. funkcjonariuszom Śląskiego Oddziału Straży Granicznej, którzy zatrzymali kilku przestępców na gorącym uczynku. Dzięki skoordynowanym działaniom, podjętym także przez Komendę Główną Straży Granicznej, możliwe było zatrzymanie i przedstawienie zarzutów m.in. 13 obywatelom Polski. Trudnili się oni transportowaniem, przechowywaniem i przeprowadzaniem przez granicę nielegalnych migrantów. Azjaci podróżowali najpierw drogą lotniczą do Rosji, dalej lądem, w zależności od wybranej drogi przez Ukrainę, Słowację, Czechy, Polskę, przewożeni byli przez granice do miejsca docelowego. Większość nielegalnych migrantów, kończyła podróż w rękach Straży Granicznej a następnie powracała deportowana do swego kraju. Mimo tego, że każdy z nich płacił grube pieniądze, przewożeni byli w skrajnie złych warunkach. W małych samochodach dostawczych ładowano ich nawet po pięćdziesięciu i w zamknięciu wożeni byli niejednokrotnie setki kilometrów. Z uwagi na wykluczenie trudności, jakie mogły spowodować niestrawności, w trakcie transportu karmieni byli przede wszystkim ryżem, za który musieli dodatkowo płacić - nawet 3 dolary. Lekarze Straży Granicznej, którzy po zatrzymaniu migrantów opiekowali się nimi, w trakcie rozmów dowiadywali się, że niejednokrotnie cudzoziemcy tracili na wadze nawet do 20 kg w ciągu trzech tygodni - mówi G. Klejnowski. Dodaje ponadto, że migranci musieli płacić przewodnikom za każdą dodatkową pomoc. Nocami skrajnie wyczerpanych przeprowadzano trudno dostępnymi drogami do granicy. Niejeden w trakcie chwilowej przerwy w marszu usnął z wyczerpania. Jak mówili zatrzymani migranci, w czasie takiego marszu byli bardzo często liczeni aby nikt się nie zgubił w lesie. Teraz organizatorzy przemytu ludzi staną przed sądem, grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności.
(raj)