Najlepszy przegrał
Po raz pierwszy mieszkańcy obu miejscowości mogli podziwiać najlepszych rajdowców. W ubiegłym tygodniu rozegrano tutaj 51 Rajd Śląski.
Impreza zwana wcześniej Rajdem Wisły, to dla miłośników tej dyscypliny sportu największe wydarzenia całego roku. Podczas dwóch dni kierowcy walczyli na 18 odcinkach specjalnych. Po przejechaniu 9 z nich, czyli zakończeniu pierwszego etapu, zawodnicy pojawiali się na stadionie miejskim w Jastrzębiu. Trasę oblegały tłumy mieszkańców naszego powiatu, którzy przy pięknej pogodzie entuzjastycznie dopingowali rajdowców. Wielu z nich nie ukrywała, że po raz pierwszy widziała popisy najlepszych kierowców. Kiedy jechały służby porządkowe oznakowanymi samochodami testowymi myślałem, że już zaczęli, jednak prawdziwe ściganie rozpoczęło się kilka minut później. Ten huk jest niesamowity. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z wyszkolenia i klasy tych kierowców. Teraz już wiem, że przejechanie z prędkością 150 kmh, w miejscu gdzie ja miałem problemy przy sześćdziesiątce wymaga lat treningu - no i oczywiście porządnego auta - mówi pan Piotr z Mszany.
Tegoroczna edycja rajdu była piątą i zarazem przedostatnią rundą Mistrzostw Polski. Rywalizację rozpoczęto w ubiegły piątek w Jastrzębiu. Tego samego dnia ponad 60 załóg pojawiło się na odcinkach specjalnych w Marklowicach i Mszanie. W tym roku postanowiliśmy zorganizować ten rajd na nowym terenie. Bardzo dobre i życzliwe przyjęcie przez lokalne władze samorządowe dało nam podstawy, aby sądzić, że Rajd Śląski na stałe zagości na terenie powiatu wodzisławskiego. Już dzisiaj mieszkańcom Mszany i Marklowic dziękuję za przyjęcie rajdu na swoim terenie - mówił dyrektor imprezy, Andrzej Szkuta. Zgodnie z przewidywaniami od startu zdecydowaną przewagę wypracował Leszek Kuzaj, który na swoim subaru systematycznie poprawiał rezultat wygrywając wszystkie oesy pierwszego dnia rajdu. Najciekawsza walka rozgrywała się za jego plecami, bowiem po przejechaniu 9 odcinków specjalnych różnice pomiędzy Tomaszem Czopikiem, Sebastianem Fryczem, Michałem Bębenkiem i Zbigniewem Gabrysiem wahały się w okolicach 10 sek. Sprawa skomplikowała się drugiego dnia zawodów. Odcinek 10 wygrał Bębenek przed Gabrysiem i Fryczem, natomiast Kuzaj przedziurawił oponę i spóźniony dojechał do mety. Nie przeszkodziło mu to w wygraniu kolejnych oesów. Na odcinku 16 w samochodzie Gabrysia zepsuła się turbina i wycofał się z rajdu. Pecha miał także prowadzący z dużą przewagą Kuzaj. W jego samochodzie sprzęgło odmówiło posłuszeństwa i podobnie jak rywal musiał się wycofać z dalszej rywalizacji. Wykorzystał to Frycz i jako pierwszy dojechał do mety odcinka. W tej sytuacji tracił już do Czopika tylko 7,1 sek. Z kolei odległość czasowa Bębenka do Frycza wahała się w granicach 2 sek. Ostatecznie lepszy był Bębenek, który ustąpił miejsca jedynie Czopikowi. Ten wygrał cały rajd i został liderem klasyfikacji Mistrzostw Polski. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Jechaliśmy na drugiej pozycji. Po awarii auta Leszka Kuzaja wszystko zaczęło się dla nas toczyć dwa razy szybciej. Ze zdenerwowania popełniłem błąd na 17 odcinku, przez co sporo straciłem. Trasę ostatniego oesa musiałem przejechać na 100 procent możliwości - mówił na mecie zwycięzca, który zapewnił sobie tytuł Mistrza Polski.
(raj)