Zbrodnia na telefon
Policja zatrzymała 27-letnią mieszkankę Gliwic. Kobieta przyznała się do zamordowania 66-letniego mieszkańca Wodzisławia.
Motywem zabójstwa był prawdopodobnie rabunek. Do zdarzenia doszło 16 lutego w jednym z domków jednorodzinnych w wodzisławskiej dzielnicy Wilchwy. Życie stracił 66-letni mężczyzna, jego zwłoki znalazł 37-letni syn po powrocie z pracy ok. 22.30 i zawiadomił policję.
Zamordowany mieszkał z żoną i synem, jednak w czasie tragicznego zdarzenia był w mieszkaniu sam. Żona pracowała w jednym ze szpitali, a syn w jednej z jastrzębskich kopalń. Zwłoki znalezione przez syna leżały na tapczanie ułożone na brzuchu, na głowie denata stwierdzono obrażenia i krew. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zbrodni zabezpieczyli ślady, które zostały przekazane do badań. Powołani biegli z zakresu medycyny sądowej zajęli się ustaleniem przyczyn śmierci. Na głowie zamordowanego stwierdzono 7 ran rąbanych, zadanych siekierą. Ciosy musiały być bardzo silne, o czym świadczą obrażenia czaszki z tzw. wymóżdżeniem, które spowodowały śmierć. Na miejscu zdarzenia nie znaleziono śladów walki, nie było też śladów włamania. Z ustaleń biegłych wynika, że pierwsze uderzenie zadane denatowi spowodowało utratę przytomności, dalsze ciosy zadawano już leżącemu na brzuchu mężczyźnie. Z mieszkania zginął pojemnik z zawartością 3 tys. zł, portfel, w którym było 70 zł gotówki, obrączka oraz inne drobne przedmioty. W wyniku podjętych czynności policyjnych ustalono, że zbrodni dokonała 27-letnia kobieta. Była ona znana ofierze, bowiem mężczyzna korzystał z jej usług seksualnych. Braliśmy od uwagę różne wersje, jednak po przejrzeniu bilingu rozmów telefonicznych wykonywanych z mieszkania denata oraz z pobliskich budek telefonicznych, dotarliśmy do numeru kobiety, którą 66-latek zapraszał do domu - mówi Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu. Dalsze czynności były skomplikowane. Kobieta nie miała stałego miejsca zamieszkania. Znaleźliśmy ją korzystając z pomocy Kuratorium Oświaty w Katowicach. Ustaliliśmy do jakiej szkoły chodzi jej dziecko i tym śladem dotarliśmy do miejsca jej zamieszkania. 20 lutego w jej domu w Gliwicach znaleźliśmy resztę zrabowanych pieniędzy, discmen oraz obrączkę - dodaje E. Bazgier. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się do winy. Tłumaczyła, że dokonała zbrodni, bowiem 66-latek nie chciał wypuścić jej z domu. Przesłuchano także jej męża, jednak zwolniono go by zajął się dziewięcioletnią córeczką. 18 lutego Prokurator Rejonowy w Wodzisławiu zastosował wobec kobiety areszt tymczasowy na 3 miesiące. Grozi jej dożywocie.
(jak,raj)