Głód pracy
Miejscowe firmy pośredniczące na rynku pracy w Holandii, od wielu tygodni „oblegane” są przez osoby z niemieckim paszportem, poszukujące pracy.
Powszechny jest w okolicy pogląd, że kto nie wyjechał w kresie świątecznym, ten teraz pracy nie znajdzie. Holandia przeżywa stagnację gospodarczą, jest na ostatnim miejscu spośród krajów Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wskaźniki ekonomiczne - tłumaczy Roman Pośpiech z biura pośrednictwa pracy „In person”. Jaka jest skala problemu niech świadczy fakt, że w ciągu paru godzin nadawania w radiu informacji o naborze do pracy w hurtownii odzieżowej zainteresowanych nią poważnie było ponad 150 osób, przy 80 wolnych miejscach, jakie zgłosił zagraniczny pracodawca. Nowych ofert jest mało. Nie ma nawet co porównywać obecnego zastoju do prosperity w pośrednictwie na przełomie 2002/03. Holendrzy cenią sobie pracowników, których już znają. Dochodzi nawet do tego, że wraz z zapotrzebowaniem dostajemy fax z nazwiskami osób, które chcą zatrudnić - twierdzi R. Pośpiech. Problem dostrzega również Małgorzata Manterys z agencji pracy APM w Raciborzu, która potwierdza pewien regres gospodarczy w Holandii, ale tłumaczy mniejszą liczbę ofert okresem zimowym. Tak jest z roku na rok, że styczeń i luty są „słabsze”. Ofert przybywa w marcu, a najwięcej bywa ich jesienią - uważa M.Manterys. Dodaje, że Holendrzy decydują się na zgłoszenie potrzeby zatrudnienia niemal „na ostatnią chwilę”. Takie akcje rekrutacyjne cieszą się dużym zainteresowaniem raciborzan z niemieckim paszportem. Oczekujących na ofertę jest z reguły kilkudziesięciu, więc pracowników gotowych do szybkiego wyjazdu jest dosyć łatwo zwerbować. W obliczu niepewności co do ostatecznych rozwiązań w kwestii dostępu Polaków do unijnego rynku pracy, wyjeżdżający teraz chcą znaleźć stałego i pewnego pracodawcę.
(ma.w)