Południe, południowy zachód
Plany tzw. drogi południowej istnieją już od 30 lat, ale jak dotychczas wszystko kończyło się na rozmowach, uzgodnieniach i tworzeniu coraz to nowych map wyznaczających przyszły teren pod budowę obwodnicy. Czy mieszkańcy regionu, a zwłaszcza Pszowa, doczekają się konkretnych działań?
Tematem pierwszej w tym roku sesji Społecznej Rady Konsultacyjnej przy Burmistrzu Miasta były dwa ważne aspekty dotyczące miasta i mieszkańców. Pierwszym z nich było przedstawienie przez burmistrza Ryszarda Zapała budżetu, jaki został uchwalony przez Radę. Drugim tematem była realizacja „drogi południowej”, która interesowała przede wszystkim mieszkańców ulicy Pszowskiej. Na drugi temat wybraliśmy zagadnienia związane z „drogą południową”, bo mieszkańcy uważają, że w tej materii nic nie robimy, pozostawiając problem przypadkowi. A tak nie jest, bo nam również zależy na tym, aby odciążyć centrum miasta od ruchu zarówno tego ciężkiego jak i w ogóle od ruchu - mówi burmistrz Ryszard Zapał.
Problem nie jest jednak prosty i nie da się tego załatwić w przeciągu roku, a nawet kilku następnych lat. Burmistrz w uzasadnieniu uchwały, którą rozpatrzy Rada na marcowej sesji, sugeruje, że wielką szansą dla miasta są fundusze unijne. „Szczegóły ubiegania się o środki nie są jeszcze sprecyzowane, jednak wiadomo, iż w ramach tych funduszy będzie można ubiegać się o środki na budowę dróg oraz wykup gruntów pod inwestycje (do wartości 10% kosztów projektu)” - napisał burmistrz w uzasadnieniu.
Czy jest więc możliwość aby inwestycja ruszyła w niedługim czasie? Tak, jeżeli zostanie spełniony niezbędny warunek - wykonanie pełnej dokumentacji technicznej. Koszt tej inwestycji dla gminy wyniósłby około 300 tys. zł. Możemy obniżyć koszty o połowę czyli 150 tys. zł bowiem gmina planuje przystąpić do Programu łagodzenia w regionie Śląska skutków restrukturyzacji zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego - dodaje R. Zapał. Z kolei, aby spełnić warunki ubiegania się o to dofinansowanie Rada Miasta musi zabezpieczyć w budżecie miasta 50% środków na realizację wniosku.
Budowa odcinka „drogi południowej”, która obejmuje takie miejscowości jak Rydułtowy, Mszana, Wodzisław, Radlin, w granicach Pszowa ma długość 3 km, czyli 10 % całego planowanego odcinka. Problemem jest niezdecydowana postawa władz Wodzisławia. Jest również problem z gminą Mszana, która po wybudowaniu na swoim terenie odcinka trasy A1 i „drogi południowej” zostanie podzielona na cztery części - mówi R. Zapał. Rydułtowy są po naszej stronie, chociaż muszą uporać się z domami, które należałoby wyburzyć, bo leżą na terenie, gdzie ma przebiegać trasa. Jest to około 12 działek - dodaje Gilbert Kramarczyk, zastępca burmistrza Pszowa. Ale jak nas zapewniał Paweł Cieślik, mimo przychylności i chęci posiadania drogi południowej, wokół której można wyznaczyć tereny pod przyszłe inwestycje, miasto nie ma pieniędzy na projekt, a również uchwała budżetowa podjęta na rok 2004 nie uwzględnia takich kosztów.
Wszystko wraca więc do punktu początkowego, czyli rozmów. Jednak władze miasta są na tyle zdeterminowane, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia z władzami Wodzisławia w jak najszybszym czasie, to same wybudują odcinek drogi południowej łącząc go z ulicą Pszowską za osiedlem Biernackiego, lub tuż przy granicy z Wodzisławiem. Mamy dość czekania i rozmów. Tutaj musi być podjęta decyzja, w którą stronę idziemy, bo inaczej nie dojdziemy nigdzie przez kolejne lata - mówi R. Zapał , z czym członkowie społecznej rady całkowicie się zgadzają.
Problem nie jest jednak prosty i nie da się tego załatwić w przeciągu roku, a nawet kilku następnych lat. Burmistrz w uzasadnieniu uchwały, którą rozpatrzy Rada na marcowej sesji, sugeruje, że wielką szansą dla miasta są fundusze unijne. „Szczegóły ubiegania się o środki nie są jeszcze sprecyzowane, jednak wiadomo, iż w ramach tych funduszy będzie można ubiegać się o środki na budowę dróg oraz wykup gruntów pod inwestycje (do wartości 10% kosztów projektu)” - napisał burmistrz w uzasadnieniu.
Czy jest więc możliwość aby inwestycja ruszyła w niedługim czasie? Tak, jeżeli zostanie spełniony niezbędny warunek - wykonanie pełnej dokumentacji technicznej. Koszt tej inwestycji dla gminy wyniósłby około 300 tys. zł. Możemy obniżyć koszty o połowę czyli 150 tys. zł bowiem gmina planuje przystąpić do Programu łagodzenia w regionie Śląska skutków restrukturyzacji zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego - dodaje R. Zapał. Z kolei, aby spełnić warunki ubiegania się o to dofinansowanie Rada Miasta musi zabezpieczyć w budżecie miasta 50% środków na realizację wniosku.
Budowa odcinka „drogi południowej”, która obejmuje takie miejscowości jak Rydułtowy, Mszana, Wodzisław, Radlin, w granicach Pszowa ma długość 3 km, czyli 10 % całego planowanego odcinka. Problemem jest niezdecydowana postawa władz Wodzisławia. Jest również problem z gminą Mszana, która po wybudowaniu na swoim terenie odcinka trasy A1 i „drogi południowej” zostanie podzielona na cztery części - mówi R. Zapał. Rydułtowy są po naszej stronie, chociaż muszą uporać się z domami, które należałoby wyburzyć, bo leżą na terenie, gdzie ma przebiegać trasa. Jest to około 12 działek - dodaje Gilbert Kramarczyk, zastępca burmistrza Pszowa. Ale jak nas zapewniał Paweł Cieślik, mimo przychylności i chęci posiadania drogi południowej, wokół której można wyznaczyć tereny pod przyszłe inwestycje, miasto nie ma pieniędzy na projekt, a również uchwała budżetowa podjęta na rok 2004 nie uwzględnia takich kosztów.
Wszystko wraca więc do punktu początkowego, czyli rozmów. Jednak władze miasta są na tyle zdeterminowane, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia z władzami Wodzisławia w jak najszybszym czasie, to same wybudują odcinek drogi południowej łącząc go z ulicą Pszowską za osiedlem Biernackiego, lub tuż przy granicy z Wodzisławiem. Mamy dość czekania i rozmów. Tutaj musi być podjęta decyzja, w którą stronę idziemy, bo inaczej nie dojdziemy nigdzie przez kolejne lata - mówi R. Zapał , z czym członkowie społecznej rady całkowicie się zgadzają.
(ster)