Baszta w ogniu
Podpalenie to prawdopodobna przyczyna pożaru, który wybuchł w ubiegłym tygodniu w Baszcie Rycerskiej na Grodzisku. Wnętrze tego zabytkowego obiektu spłonęło doszczętnie. Pożar wstrząsną mieszkańcami miasta. To szczyt wandalizmu - mówią oburzeni.
Informację o pożarze strażacy odebrali od pracownika wodzisławskiej stacji PKP, który w ubiegłą środę ok godz. 6.30 zauważył unoszące się nad lasem kłęby dymu. Na miejsce wyruszyło sześć zastępów strażackich. Niestety podczas kilkugodzinnej akcji niewiele udało się już uratować.Spaliła się doszczętnie klatka schodowa, stropy oraz platforma widokowa. Ogień uszkodził także mury, na których pojawiły się niewidoczne wcześniej pęknięcia. To nietypowy obiekt i nietypowy pożar - mówi Marek Misiura, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu. Nie można bezpiecznie prowadzić akcji, ponieważ co rusz spadają z góry spalone elementy konstrukcji - dodaje.
Z pierwszych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru było podpalenie. Gdy na miejscu pojawiły się pierwsze ekipy okazało się, że drzwi baszty były wywarzone. Nie wyklucza się, że dokonali tego złomiarze, którzy próbowali wyciąć kraty oraz inne stalowe elementy baszty. Jak powiedział nam Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu, pierwsze ślady ich działalności w tym miejscu były widoczne już kilkadziesiąt dni wcześniej, gdy z wnętrza zniknęły drobne przedmioty.
Basztę na Grodzisku w 1857 roku wybudował Edward Braunsa. Przez lata obiekt stał zaniedbany, aż do 1991 r., kiedy to członkowie Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej zdecydowali się go odnowić. Tragiczne wydarzenie szczególnie mocno przeżywa Kazimierz Cichy, prezes TMZW. Osobiście mocno zaangażowałem się w ożywienie baszty. Kilkanaście lat wcześniej była ona w fatalnym stanie. Aby ją odbudować zostałem prezesem TMZW - to był główny cel mojej działalności. Mam poważne wątpliwości czy ponowne odnowienie obiektu jest możliwe - mówi K. Cichy. Pożar Baszty wstrząsnął również członkami bractwa rycerskiego Chorągwi Księżnej Konstancji, dla których baszta była miejscem spot-kań i treningów. Jak mówi Krzysztof Banaś, opiekun grupy, to szczyt wandalizmu. To miejsce zaczynało żyć. Baszta jest wyjątkowym zabytkiem, który mógł rozsławić Wodzisław. Za kilka dni mieliśmy tutaj kręcić reklamówkę dla telewizji. Informacja o tym miejscu poszłaby w Polskę. Pożar wszystko pokrzyżował - dodaje K. Banaś.
Rafał Jabłoński