To był dobry roczek
„Czasem się zastanawiam jak człowiek to wytrzymał. To była bardzo ciężka praca. Dziś praca przy żniwach to pestka w porównaniu z tą sprzed pół wieku. Maszyny przyniosły wiele udogodnień” - wspomina Agnieszka Rusok z Pstrążnej.
Jednych żniw nie zapomną nigdy, tych z 1970 r. kiedy mój mąż uległ śmiertelnemu wypadkowi, zostawiając 3,5-ha gospodarstwo oraz czworo nieletnich dzieci: 5-letniego Janka, 8-letniego Mariana, 13-letniego Jacka i 15-letniego Henryka. Gdyby nie kierownik Klubu Rolnika, działającego w naszej miejscowości, Leon Bajer który przysyłał mi przez kilka lat pięciu mężczyzn z ZSMW KWK „Rydułtowy” do pomocy przy żniwach, nie dałabym rady - wspomina A. Rusok
Dawniej praca rolników była bardzo ciężka, ponieważ nie było żadnych maszyn. Wszystkie prace wykonywano ręcznie, m.in. koszenie traw i suszenie, siew zboża i koszenie zbóż takich jak: żyto, pszenica, owies i jęczmień. Mężczyźni kosili kosą, a kobiety sierpem zbierały i wiązały je w snopy. Dzieci znosiły je i stawiały w rzędzie w kozły. Jeden kozioł składał się z 7 snopów żyta, 5 snopów owsa i pszenicy. W powojennych czasach, w połowie XX w., były już maszyny do koszenia, które ciągnęły konie. Ułatwiało to pracę mężczyznom, kobiety nadal wiązały snopy i stawiały kozły ręcznie. Przy sieczeniu zbóż maszyną sąsiedzi wzajemnie sobie pomagali.
Kiedy zboże wyschło zwożono je do stodoły, a ścierniska grabiono dużymi drewnianymi grabiami. Dzieci dodatkowo musiały iść na pole i każde niezagrabione kłóseczko pozbierać. Każdy kłos był na wagę złota. Przez prawie całą zimę młócono zboże cepami. Były również maszyny ręczne, które miały dwa duże koła obracane przez 4 osoby. U bogatszych gospodarzy był gepel, kierat, który ciągnęły konie i wprawiały maszynę w ruch. Po wymłóceniu zboże musiano oczyścić. Początkowo czyszczono na wietrze, później były już duże przetaki, którymi czyszczono ręcznie. Następnie był fachel (wialnia), który bardzo ułatwił pracę, do dziś można go spotkać w niektórych gospodarstwach. Przed II wojną światową była też elektryczna maszyna, tzn. sztyftówka, która młóciła zboże na długą słomę. Potrzebna była ona do wyrabiania powróseł i wypełniania sienników do łóżek. Po wojnie istniały już też młócarnie, tzn. rajnigierki, które młóciły i zarazem czyściły zboże. Były żyłą złota dla posiadaczy. Do pracy przy maszynie potrzebnych było siedmiu ludzi: dwie osoby w sąsieku, dwie na maszynie, jedna przy plewach, jedna przy odnoszeniu słomy i jedna przy odnoszeniu zboża. Praca ta była bardzo ciężka, dziś wszystkie te prace wykonuje kombajn.
Ziemniaki sadzono ręcznie i kopano kopaczką lub kopoczykiem. W późniejszych czasach wyprodukowano maszynę, tzn. fyrlaczkę. Obecnie ziemniaki kopią maszyny dwurzędowe i kombajny. Pole uprawiano konno. Podorowki, orki, kultywatorowanie, bronowanie. Ile kilometrów musiał rolnik przejść za pługiem i tymi maszynami?
Praca na roli i w gospodarstwie była przez cały rok. Zaczynała się wczesną wiosną siewem ręcznym zbóż, buraków, sadzeniem ziemniaków i plewieniem. Potem żniwa sienne, rżanne, ziemniaczane. Orki i znów siewy zbóż ozimych. Obecnie konie zastąpiły traktory, prace ręczne - maszyny, żniwa - kombajny.
Dawniej chwasty w zbożach wyrywaliśmy ręcznie. Dzisiaj są środki do zwalczania chwastów i stonki ziemniaczanej. Najpierw były opryskiwacze ręczne, plecakowe. Kiedyś nie było nawozów sztucznych ani środków ochrony roślin, urodzaj też był bardzo niski - wspomina A. Rusok. Jak namłócono 5 worków żyta z juterka mówiono: „To był dobry roczek”.
(amk)
Bibliografia: Fragment pracy Agnieszki Rusok - zarys dziejów - Pstrążna, która drukiem ukaże się z końcem roku.
Dawniej praca rolników była bardzo ciężka, ponieważ nie było żadnych maszyn. Wszystkie prace wykonywano ręcznie, m.in. koszenie traw i suszenie, siew zboża i koszenie zbóż takich jak: żyto, pszenica, owies i jęczmień. Mężczyźni kosili kosą, a kobiety sierpem zbierały i wiązały je w snopy. Dzieci znosiły je i stawiały w rzędzie w kozły. Jeden kozioł składał się z 7 snopów żyta, 5 snopów owsa i pszenicy. W powojennych czasach, w połowie XX w., były już maszyny do koszenia, które ciągnęły konie. Ułatwiało to pracę mężczyznom, kobiety nadal wiązały snopy i stawiały kozły ręcznie. Przy sieczeniu zbóż maszyną sąsiedzi wzajemnie sobie pomagali.
Kiedy zboże wyschło zwożono je do stodoły, a ścierniska grabiono dużymi drewnianymi grabiami. Dzieci dodatkowo musiały iść na pole i każde niezagrabione kłóseczko pozbierać. Każdy kłos był na wagę złota. Przez prawie całą zimę młócono zboże cepami. Były również maszyny ręczne, które miały dwa duże koła obracane przez 4 osoby. U bogatszych gospodarzy był gepel, kierat, który ciągnęły konie i wprawiały maszynę w ruch. Po wymłóceniu zboże musiano oczyścić. Początkowo czyszczono na wietrze, później były już duże przetaki, którymi czyszczono ręcznie. Następnie był fachel (wialnia), który bardzo ułatwił pracę, do dziś można go spotkać w niektórych gospodarstwach. Przed II wojną światową była też elektryczna maszyna, tzn. sztyftówka, która młóciła zboże na długą słomę. Potrzebna była ona do wyrabiania powróseł i wypełniania sienników do łóżek. Po wojnie istniały już też młócarnie, tzn. rajnigierki, które młóciły i zarazem czyściły zboże. Były żyłą złota dla posiadaczy. Do pracy przy maszynie potrzebnych było siedmiu ludzi: dwie osoby w sąsieku, dwie na maszynie, jedna przy plewach, jedna przy odnoszeniu słomy i jedna przy odnoszeniu zboża. Praca ta była bardzo ciężka, dziś wszystkie te prace wykonuje kombajn.
Ziemniaki sadzono ręcznie i kopano kopaczką lub kopoczykiem. W późniejszych czasach wyprodukowano maszynę, tzn. fyrlaczkę. Obecnie ziemniaki kopią maszyny dwurzędowe i kombajny. Pole uprawiano konno. Podorowki, orki, kultywatorowanie, bronowanie. Ile kilometrów musiał rolnik przejść za pługiem i tymi maszynami?
Praca na roli i w gospodarstwie była przez cały rok. Zaczynała się wczesną wiosną siewem ręcznym zbóż, buraków, sadzeniem ziemniaków i plewieniem. Potem żniwa sienne, rżanne, ziemniaczane. Orki i znów siewy zbóż ozimych. Obecnie konie zastąpiły traktory, prace ręczne - maszyny, żniwa - kombajny.
Dawniej chwasty w zbożach wyrywaliśmy ręcznie. Dzisiaj są środki do zwalczania chwastów i stonki ziemniaczanej. Najpierw były opryskiwacze ręczne, plecakowe. Kiedyś nie było nawozów sztucznych ani środków ochrony roślin, urodzaj też był bardzo niski - wspomina A. Rusok. Jak namłócono 5 worków żyta z juterka mówiono: „To był dobry roczek”.
(amk)
Bibliografia: Fragment pracy Agnieszki Rusok - zarys dziejów - Pstrążna, która drukiem ukaże się z końcem roku.