Bractwo pszczelarskie
Wielu mieszkańców gminy Gorzyce bawiło się na festynie zorganizowanym przez rogowskie koło Śląskiego Związku Pszczelarskiego. Zabawa pod znakiem pracowitych i pożytecznych owadów odbyła się w minioną niedzielę, w parku Dąbki w Rogowie.
Słoiki pełne miodu, świece z wosku pszczelego, propolis, plastry prosto z ula, stare narzędzia pszczelarskie - to wszystko znajdowało się na stoisku przygotowanym przez rogowskie Koło Pszczelarzy podczas zorganizowanego przez nie festynu. Zabawa pod znakiem pracowitych pszczół odbyła się w minioną niedzielę, w rogowskim parku Dąbki i przyciągnęła wielu mieszkańców z całymi rodzinami. W programie była m.in. zabawa taneczna, każdy mógł też spróbować pieczonej kiełbasy oraz domowych ciast. Nie zabrakło również prawdziwych pszczół, które od czasu do czasu przelatywały nad głowami uczestników biesiady. Na czas festynu schowały jednak swoje żądła. Wspomnienia pasjonatów
Do rogowskiego Koła Pszczelarzy Śląskiego Związku Pszczelarskiego należy obecnie 26 hodowców, nie tylko z Rogowa, ale również z Wodzisławia, Bukowa, Syryni, Bluszczowa i Odry oraz innych miejscowości. Najstarszy w tym gronie jest 84-letni Wiktor Musiolik z Rogowa, a najmłodszy - siedemnastoletni Piotr Godowski z Syryni. Na co dzień pszczelarze pracują w różnych zawodach, sporo czasu spędzają jednak w pasiekach. Hodują w sumie aż 460 rodzin pszczelich. Pszczelarstwem zajmuję się od dwudziestu pięciu lat. Zachęcił mnie do tego mój teść, Tomasz Mańczyk, który też miał pszczoły. Nigdy się nie bałem tych owadów, naprawdę nie są groźne - mówi Konrad Kamczyk, jeden z rogowskich hodowców.
Od prawie pięciu lat Kołu Pszczelarzy szefuje Daniel Świerczek. Przez dwadzieścia dziewięć lat, do 1999 roku, funkcję prezesa pełnił Franciszek Bańczyk. Nasze koło istnieje od pięćdziesięciu trzech lat - wspominają pszczelarze. Opowiadają o swoich doświadczeniach związanych z hodowlą. Najcięższe czasy przyszły w stanie wojennym, kiedy brakowało cukru i pszczoły musiały głodować. Dostawaliśmy niewielkie przydziały ze związku, ale i to nie wystarczało - wspominał w niedzielę Stanisław Toczek. Dodał, że w latach osiemdziesiątych przyszła też straszna zaraza, tak zwana warroza. Jest to zabójcza dla pszczół choroba. W latach 1988-1989 zimowaliśmy 204 rodziny pszczele, z czego przeżyło zaledwie 115 - opowiadał Edward Sowa. Festyn pszczelarski w Rogowie organizowany jest od dwóch lat. Pierwsza taka zabawa miała miejsce w 2002 rok i miała przynieść dochód na zakup sztandaru. Od tego czasu imprezy odbywają się co roku i stają się powoli miejscową tradycją.
Zdrowi i pracowici
„Pili miodek praojcowie, nie byli pijacy. Byli zdrowi, pracowici, bądźmy i my tacy” - takie słowa umieścił w kronice rogowskich pszczelarzy Edward Sowa, długoletni pszczelarz i zarazem kronikarz koła. Spisał on historię pszczelarstwa w Rogowie i sąsiednich miejscowościach, sięgnął do wspomnień najstarszych ludzi. Pamiątkową księgę otwiera portret św. Ambrożego, patrona hodowców pszczół. Jest to kronika wspomnień, w której wracamy do przeszłości. Wiele wydarzeń pozostało niestety nieudokumentowanych. Na podstawie opowiadań i wspomnień najstarszych ludzi udało nam się odtworzyć historię pszczelarstwa na naszym terenie od połowy XIX wieku, chociaż jest ona pewnie tak stara jak historia pasiecznictwa i bartnictwa w całej Polsce - mówi pan Edward. W kronice umieścił m.in. wspomnienie Pauliny Jargoń, córki Roberta Miki, pszczelarza z Rogowa, Huberta Bańczyka z Syryni, Wiktora Musiolika z Rogowa, Damiana Klimanka z Bluszczowa, Karola Siedlaczka również z Bluszczowa oraz Romana Płaczka z Beł-sznicy. Ciekawe opowieści urozmaicają archiwalne fotografie, na których można zobaczyć m.in. pasieki Augustyna Klimanka oraz Franciszka Iksala. Na współczesnych już zdjęciach uwiecznione zostały rozmaite wydarzenia z życia koła: wycieczki, dożynki oraz poświęcenie sztandaru Koła Pszczelarzy w 2002 roku.
Iza Salamon