Bruksela odkręci kurek
Raptem dwa miesiąca po integracji Polski z Unią Europejską, Racibórz zetknął się z unijną rzeczywistością. Najpierw legł w gruzach projekt podłączenia do raciborskiej oczyszczalni okolicznych, potem powstał nowy, zakładający rozbudowę i modernizację sieci wodociągowo-kanalizacyjnej w mieście. Miasto, jako jedne z pierwszych w kraju, ma szansę zdobyć ponad 100 mln z Funduszu Spójności.
Miało być prawie 290 mln zł unijnej dotacji na budowę sieci kanalizacyjnej w ościennych gminach i podłączenie jej do oczyszczalni w Raciborzu. Może być 100 mln zł na rozbudowę i modernizację infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej w samym Raciborzu. Na nadzwyczajnej sesji 13 lipca Rada Miasta podjęła uchwałę o zatwierdzeniu odpowiedniego wniosku, który powędruje teraz do Brukseli. Będzie jednym z pierwszych, jakie opracowano w Polsce.
Zamiast budowy sieci kanalizacyjnej dla całego powiatu (bez Krzanowic) projekt zakłada rozbudowę i modernizację infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej w samym Raciborzu. Ustalono, że wybudowane zostanie nowe ujęcie wody w Strzybniku w gminie Rudnik, zmodernizuje w niezbędnym zakresie sieć wodociągowo-kanalizacyjną, stacje uzdatniania wody, hydrofornie oraz zbuduje urządzenia czyszczące na wylotach kanalizacji sanitarnej.
Wszystko ma kosztować 101 mln zł. Jak wyliczyła firma Parsons Brinckerhoff Ltd. Unia Europejska może dać maksymalnie 71 proc. tej kwoty. Reszta ma pochodzić z pożyczki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz budżetu miasta. Do 2008 r., kiedy planowane jest zakończenie całej inwestycji, magistrat musiałby przekazywać z własnego budżetu ponad milion zł.
Na tym jednak nie koniec analiz, które przy ocenie racjonalności przedsięwzięcia dokonują urzędnicy w Brukseli. Oceniają oni bowiem, jaka jest zamożność statystycznego raciborzanina, bo wydatek 101 mln zł przekłada się na powstanie wartego kilkadziesiąt milionów złotych majątku, który trzeba w następnych latach utrzymać. Innymi słowy: nie można kupować mercedesa, skoro nie ma się pieniędzy na ubezpieczenie i paliwo.
Firma Parsons Brinckerhoff Ltd. obliczyła, że czysty dochód do wydania jednego raciborzanina to miesięcznie niecałe 450 zł. Racibórz uznano za średnio bogate miasto. Im dochód na mieszkańca większy, tym mniejsza dotacja i odwrotnie. Z jednej więc strony nasze miasto może liczyć na maksymalnie 71 proc. wsparcia z Brukseli, ale z drugiej trzeba pamiętać, że w latach 2004-2028 do 4,8 proc. miesięcznego dochodu raciborzanina będzie musiało być przekazane na koszty zakupu wody i oczyszczania ścieków. Spełniamy jednak unijne standardy (w oficjalnej terminologii nasze wskaźniki są akceptowalne), ale z roku na rok ceny usług będą rosły. Cenę metra sześc. wody i odprowadzenia ścieku w 2005 r. obliczono na 6,08 zł, w 2010 r. na 9,18 zł, w 2016 na 10,46, zaś w 2028 na 13,98 zł. Na szczęście unijni specjaliści szacują, że za 24 lata dochód na jednego raciborzanina wyniesie 928 zł na miesiąc.
Samo złożenie wniosku do Funduszu Spójności nie oznacza, rzecz jasna, że Racibórz otrzyma pieniądze. O tym zdecyduje Bruksela. Jak na razie jednak wszystkie wnioski przygotowane przez Parsons Brinckerhoff Ltd. przeszły pomyślnie.
Zamiast budowy sieci kanalizacyjnej dla całego powiatu (bez Krzanowic) projekt zakłada rozbudowę i modernizację infrastruktury wodociągowo-kanalizacyjnej w samym Raciborzu. Ustalono, że wybudowane zostanie nowe ujęcie wody w Strzybniku w gminie Rudnik, zmodernizuje w niezbędnym zakresie sieć wodociągowo-kanalizacyjną, stacje uzdatniania wody, hydrofornie oraz zbuduje urządzenia czyszczące na wylotach kanalizacji sanitarnej.
Wszystko ma kosztować 101 mln zł. Jak wyliczyła firma Parsons Brinckerhoff Ltd. Unia Europejska może dać maksymalnie 71 proc. tej kwoty. Reszta ma pochodzić z pożyczki Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz budżetu miasta. Do 2008 r., kiedy planowane jest zakończenie całej inwestycji, magistrat musiałby przekazywać z własnego budżetu ponad milion zł.
Na tym jednak nie koniec analiz, które przy ocenie racjonalności przedsięwzięcia dokonują urzędnicy w Brukseli. Oceniają oni bowiem, jaka jest zamożność statystycznego raciborzanina, bo wydatek 101 mln zł przekłada się na powstanie wartego kilkadziesiąt milionów złotych majątku, który trzeba w następnych latach utrzymać. Innymi słowy: nie można kupować mercedesa, skoro nie ma się pieniędzy na ubezpieczenie i paliwo.
Firma Parsons Brinckerhoff Ltd. obliczyła, że czysty dochód do wydania jednego raciborzanina to miesięcznie niecałe 450 zł. Racibórz uznano za średnio bogate miasto. Im dochód na mieszkańca większy, tym mniejsza dotacja i odwrotnie. Z jednej więc strony nasze miasto może liczyć na maksymalnie 71 proc. wsparcia z Brukseli, ale z drugiej trzeba pamiętać, że w latach 2004-2028 do 4,8 proc. miesięcznego dochodu raciborzanina będzie musiało być przekazane na koszty zakupu wody i oczyszczania ścieków. Spełniamy jednak unijne standardy (w oficjalnej terminologii nasze wskaźniki są akceptowalne), ale z roku na rok ceny usług będą rosły. Cenę metra sześc. wody i odprowadzenia ścieku w 2005 r. obliczono na 6,08 zł, w 2010 r. na 9,18 zł, w 2016 na 10,46, zaś w 2028 na 13,98 zł. Na szczęście unijni specjaliści szacują, że za 24 lata dochód na jednego raciborzanina wyniesie 928 zł na miesiąc.
Samo złożenie wniosku do Funduszu Spójności nie oznacza, rzecz jasna, że Racibórz otrzyma pieniądze. O tym zdecyduje Bruksela. Jak na razie jednak wszystkie wnioski przygotowane przez Parsons Brinckerhoff Ltd. przeszły pomyślnie.
Trochę historii
Już w poprzedniej kadencji władze Raciborza i okolicznych gmin obmyśliły, że skoro nowa oczyszczalnia ścieków na Proszowcu ma sporo niewykorzystanych mocy, to zamiast budować mniejsze w okolicznych wsiach, lepiej zbudować sieć kanalizacyjną i podłączyć ją do nowego obiektu w Raciborzu. Z powodu wysokich kosztów stało się oczywiste, że bez unijnego wsparcia z planów nic nie wyjdzie, bo gmin nie było i długo nie będzie stać na taki wydatek. Na zlecenie raciborskiego magistratu opracowano studium wykonalności. To potwierdziło, że zadanie jest realne do wykonania. Przyszła wiosna 2004 r. W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w drodze przetargu wybrano konsultanta w ramach pomocy technicznej. Firma Parsons Brinckerhoff Ltd. miała ocenić raciborski pomysł i przygotować wniosek o dofinansowanie, tak by został przyjęty w Brukseli. Prace Parsons Brinckerhoff Ltd. przyniosły jednak nieoczekiwany zwrot. Firma wyliczyła, że według unijnych standardów projekt nie ma szans na dofinansowanie. Powód? Koszt oczyszczania ścieków w podraciborskich gminach przekroczyłby 20 zł za metr sześc. Stało się jasne, że Bruksela nie da pieniędzy na coś, co nie ma ekonomicznego uzasadnienia, pomijając już sprzeciw mieszkańców, którzy mieliby płacić takie stawki. Nie wszystko było jednak stracone. Parsons Brinckerhoff Ltd. zaproponował, by zadanie podzielić na dwa etapy; w pierwszym usprawnić system gospodarki wodno-ściekowej w samym Raciborzu, w drugim podłączyć do oczyszczalni okoliczne gminy. W ekspresowym tempie, od kwietnia do maja, przenalizowano stan infrastruktury i sformułowano ostateczne wnioski. Te zaś brzmią: woda w mieście jest nieefektywnie uzdatniania i dużym kosztem, największe ujęcie głębinowe przy ul. Bogumińskiej jest u progu końca swojego żywota, ma za dużo siarczanów i niklu, sieć w wielu miejscach jest zużyta i skorodowana, kilka procent całej długości to rury azbestowo-cementowe i ołowiane, duże trudności ze spełnianiem swojej funkcji mają hydrofornie, oczyszczalnia ścieków choć nowa nieefektywnie oczyszcza części biogenne, sieci kanalizacyjnej nie mają dzielnice ościenne (Ocice, Sudół, Miedonia, Markowice, Stara Wieś, Brzezie), przez co trudno mówić o podłączeniu okolicznych gmin, wyloty kanalizacji deszczowej nie mają urządzeń czyszczących. Te inwestycje złożyły się na I etap.
Już w poprzedniej kadencji władze Raciborza i okolicznych gmin obmyśliły, że skoro nowa oczyszczalnia ścieków na Proszowcu ma sporo niewykorzystanych mocy, to zamiast budować mniejsze w okolicznych wsiach, lepiej zbudować sieć kanalizacyjną i podłączyć ją do nowego obiektu w Raciborzu. Z powodu wysokich kosztów stało się oczywiste, że bez unijnego wsparcia z planów nic nie wyjdzie, bo gmin nie było i długo nie będzie stać na taki wydatek. Na zlecenie raciborskiego magistratu opracowano studium wykonalności. To potwierdziło, że zadanie jest realne do wykonania. Przyszła wiosna 2004 r. W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w drodze przetargu wybrano konsultanta w ramach pomocy technicznej. Firma Parsons Brinckerhoff Ltd. miała ocenić raciborski pomysł i przygotować wniosek o dofinansowanie, tak by został przyjęty w Brukseli. Prace Parsons Brinckerhoff Ltd. przyniosły jednak nieoczekiwany zwrot. Firma wyliczyła, że według unijnych standardów projekt nie ma szans na dofinansowanie. Powód? Koszt oczyszczania ścieków w podraciborskich gminach przekroczyłby 20 zł za metr sześc. Stało się jasne, że Bruksela nie da pieniędzy na coś, co nie ma ekonomicznego uzasadnienia, pomijając już sprzeciw mieszkańców, którzy mieliby płacić takie stawki. Nie wszystko było jednak stracone. Parsons Brinckerhoff Ltd. zaproponował, by zadanie podzielić na dwa etapy; w pierwszym usprawnić system gospodarki wodno-ściekowej w samym Raciborzu, w drugim podłączyć do oczyszczalni okoliczne gminy. W ekspresowym tempie, od kwietnia do maja, przenalizowano stan infrastruktury i sformułowano ostateczne wnioski. Te zaś brzmią: woda w mieście jest nieefektywnie uzdatniania i dużym kosztem, największe ujęcie głębinowe przy ul. Bogumińskiej jest u progu końca swojego żywota, ma za dużo siarczanów i niklu, sieć w wielu miejscach jest zużyta i skorodowana, kilka procent całej długości to rury azbestowo-cementowe i ołowiane, duże trudności ze spełnianiem swojej funkcji mają hydrofornie, oczyszczalnia ścieków choć nowa nieefektywnie oczyszcza części biogenne, sieci kanalizacyjnej nie mają dzielnice ościenne (Ocice, Sudół, Miedonia, Markowice, Stara Wieś, Brzezie), przez co trudno mówić o podłączeniu okolicznych gmin, wyloty kanalizacji deszczowej nie mają urządzeń czyszczących. Te inwestycje złożyły się na I etap.
Grzegorz Wawoczny