Mieszko wkracza do Europy
Integracja z Unią Europejską stwarza raciborskiemu producentowi słodyczy ogromne możliwości rozwoju. Nie ma ograniczeń w handlu z państwami Europy Zachodniej, przez co jedynym kryterium powodzenia na tak dużym rynku jest zaawansowanie technologiczne i dobra jakość produktów. W Mieszku szykują się do poważnej walki o względy unijnych konsumentów.
Historia Mieszka dowodzi, że determinacja połączona z doświadczeniem może przynieść wymierne efekty. Firma powstała zaledwie jedenaście lat temu, a już dziś, obok znanych od lat Jutrzenki czy Wawela, zalicza się do czołowych krajowych producentów. Główny akcjonariusz - Central European Confectionary Holdings B.V. zapewnia stabilizację finansową. Działalność zarządu przekłada się na znaczący wzrost sprzedaży. Co więcej, spółka myśli o przejęciu innego producenta w branży. Chce w ten sposób zwiększyć roczną sprzedaż z prognozowanych obecnie 180 do ponad 300 mln zł.
Czy Unia Europejska oznacza dla Mieszka szanse na dalszy dynamiczny rozwój? Po 1 maja minął okres niepewności. Znamy już treść ustawy o nadmiernych zapasach, która obejmuje ponad 200 artykułów. Obawialiśmy się, że nasze zapasy przekroczą dopuszczalne limity, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Na czas uchwalono nową ustawę o VAT, a my dopełniliśmy wszystkie obowiązki rejestracyjne, umożliwiające nam operowanie na unijnym rynku oraz zdobyliśmy certyfikat HACCP. Przygotowaliśmy firmę na znaczący wzrost cen cukru dzięki czemu zminimalizowaliśmy skutki podwyżek - mówi Marek Moczulski prezes Mieszka. Dziś jesteśmy w komfortowej sytuacji. Nic nikomu w UE nie musimy udowadniać, nie obowiązują nas żadne maksymalne kwoty produkcji czy cła, do 1 maja dość wysokie. Liczy się jedynie jakość produktu I jego cena. Oznacza to, że w UE mogą funkcjonować firmy o zaawansowanej technologii. Mieszko, dzięki znacznym nakładom inwestycyjnym, bez wątpienia do nich należy. Polski pracownik jest tańszy od zachodniego, co pozwala nam konkurować cenowo - dodaje dyrektor handlowy Marek Malinowski.
W Mieszku zauważają już zwiększone zainteresowanie zachodnich odbiorców kooperacją z raciborskim producentem. O nasze słodycze pytają Francuzi czy Duńczycy. Dzięki Unii Europejskiej jesteśmy bliżej Pragi i Wiednia niż Warszawy. To ważny atut, bo tak naprawdę dopiero od 1 maja działamy w normalnych warunkach gospodarczych. Jedynie od naszej sprawności zależy, czy zachęcimy do raciborskich produktów np. Czechów - przekonuje prezes.
ZoZoLe z Mieszka to absolutny lider wśród cukierków dla dzieci i młodzieży w Polsce. Czy będą po niego sięgać młodzi Niemcy czy Francuzi? To jest właśnie nasz cel, aby była to znana i lubiana marka w całej Unii - dodaje Marek Malinowski. Słodycze z Raciborza, m.in. wysokiej jakości wyroby czekoladowe, mają już stałych odbiorców na całym świecie. Zarząd Mieszka liczy, że popularne praliny „Klejnoty” czy cukierki „Michaszki” zdobędą uznanie łasuchów całej wspólnoty.
Trzeba jednak pamiętać, że Unia Europejska to bardzo konkurencyjny rynek. To wymaga stałych nakładów na rozwój technologii, poprawę jakości słodyczy i marketing. O gusta klientów walczą przecież także inne przedsiębiorstwa z branży. Mieszko musi więc umacniać swoją pozycję. W tym celu zarząd planuje przejęcie innej polskiej firmy, co pozwoli zwiększyć asortyment a także sprzedaż. Duży może więcej - obrazuje prezes Moczulski. Ogromnych nakładów finansowych wymaga np. akcja promocyjna w Niemczech. Dziś Mieszka jeszcze na nią nie stać, ale w ciągu kilku lat - kto wie? - może reklamy słodyczy z Raciborza będziemy oglądać w zachodnich stacjach telewizyjnych.
Czy Unia Europejska oznacza dla Mieszka szanse na dalszy dynamiczny rozwój? Po 1 maja minął okres niepewności. Znamy już treść ustawy o nadmiernych zapasach, która obejmuje ponad 200 artykułów. Obawialiśmy się, że nasze zapasy przekroczą dopuszczalne limity, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Na czas uchwalono nową ustawę o VAT, a my dopełniliśmy wszystkie obowiązki rejestracyjne, umożliwiające nam operowanie na unijnym rynku oraz zdobyliśmy certyfikat HACCP. Przygotowaliśmy firmę na znaczący wzrost cen cukru dzięki czemu zminimalizowaliśmy skutki podwyżek - mówi Marek Moczulski prezes Mieszka. Dziś jesteśmy w komfortowej sytuacji. Nic nikomu w UE nie musimy udowadniać, nie obowiązują nas żadne maksymalne kwoty produkcji czy cła, do 1 maja dość wysokie. Liczy się jedynie jakość produktu I jego cena. Oznacza to, że w UE mogą funkcjonować firmy o zaawansowanej technologii. Mieszko, dzięki znacznym nakładom inwestycyjnym, bez wątpienia do nich należy. Polski pracownik jest tańszy od zachodniego, co pozwala nam konkurować cenowo - dodaje dyrektor handlowy Marek Malinowski.
W Mieszku zauważają już zwiększone zainteresowanie zachodnich odbiorców kooperacją z raciborskim producentem. O nasze słodycze pytają Francuzi czy Duńczycy. Dzięki Unii Europejskiej jesteśmy bliżej Pragi i Wiednia niż Warszawy. To ważny atut, bo tak naprawdę dopiero od 1 maja działamy w normalnych warunkach gospodarczych. Jedynie od naszej sprawności zależy, czy zachęcimy do raciborskich produktów np. Czechów - przekonuje prezes.
ZoZoLe z Mieszka to absolutny lider wśród cukierków dla dzieci i młodzieży w Polsce. Czy będą po niego sięgać młodzi Niemcy czy Francuzi? To jest właśnie nasz cel, aby była to znana i lubiana marka w całej Unii - dodaje Marek Malinowski. Słodycze z Raciborza, m.in. wysokiej jakości wyroby czekoladowe, mają już stałych odbiorców na całym świecie. Zarząd Mieszka liczy, że popularne praliny „Klejnoty” czy cukierki „Michaszki” zdobędą uznanie łasuchów całej wspólnoty.
Trzeba jednak pamiętać, że Unia Europejska to bardzo konkurencyjny rynek. To wymaga stałych nakładów na rozwój technologii, poprawę jakości słodyczy i marketing. O gusta klientów walczą przecież także inne przedsiębiorstwa z branży. Mieszko musi więc umacniać swoją pozycję. W tym celu zarząd planuje przejęcie innej polskiej firmy, co pozwoli zwiększyć asortyment a także sprzedaż. Duży może więcej - obrazuje prezes Moczulski. Ogromnych nakładów finansowych wymaga np. akcja promocyjna w Niemczech. Dziś Mieszka jeszcze na nią nie stać, ale w ciągu kilku lat - kto wie? - może reklamy słodyczy z Raciborza będziemy oglądać w zachodnich stacjach telewizyjnych.
Począwszy od dnia przystąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej wszystkie firmy zajmujące się produkcją i obrotem żywnością są zobowiązane do stosowania systemu HACCP. Jest to system analizy zagrożeń i krytycznych punktów kontroli. W świetle zapisów polskich regulacji prawnych system HACCP staje się obowiązkowy we wszystkich obszarach produkcji i przetwórstwa żywności a także obrotu żywnością, bez względu na wielkość i rodzaj prowadzonej działalności gos-podarczej.
G. Wawoczny