Kto pierwszy, ten bogatszy
Komitety kolejkowe, listy obecności i całodobowe dyżury, pilnujące, by nikt, kto wcześniej się nie zapisał, nie przedostał się poza kolejnością - to nie wspomnienie rzeczywistości rodem z PRL, lecz prywatyzacja PKO BP, największego polskiego banku. Poniedziałkowy ranek dla wielu klientów placówki oznaczał zamieszanie i problemy w załatwieniu nawet najdrobniejszych spraw.
W Wodzisławiu, podobnie jak w całym kraju, już na klika dni wcześniej ustawiły się kolejki chętnych, by założyć lokatę prywatyzacyjną, dzięki której staną się posiadaczami akcji PKO BP na preferencyjnych warunkach. Jednak nie siła nabywcza, czyli pieniądze, były gwarancją znalezienia się w gronie szczęśliwców, lecz prawo „kto pierwszy, ten lepszy”. Kwota, za jaką można było nabyć akcje banku była limitowana. Jedna osoba mogła zakupić udziały wartości od 500 zł do 20 tys. zł. Ograniczona była też pula akcji, rzuconych na rynek. Wynosiła 30 proc. Z tego powodu wielu odejdzie od bankowego okienka z kwitkiem. Być może wśród nich będą też ci, którzy już w piątek zapisali się na listę komitetów kolejkowych.(Adk)