Czyta się ją jednym tchem
Spełniło się jej największe marzenie. No może nie największe, bo największym były występy w zespole Śląsk. Czekała jednak na to wiele lat. Helena Kudla z Krzyżkowic wydała swój tomik wierszy.
Czytała wszędzie i wszystko, ukradkiem. Odkąd do oka wpadła jej ość ze zboża, a miała wtedy raptem trzy miesiące, oczy nie były już sprawne. W wieku sześciu lat założono jej na nos okulary, odtąd też słyszała: „Lynka nie czytej, oczy psujesz”.To był jedyny maminy zakaz, który łamała. Literatura interesowała ją od dzieciństwa, uwielbiała czytać. Niestety, w domu nie przelewało się więc książki były zbytkiem. Na czytanie też nie pozostawało dużo czasu, bo dzieciństwo pani Heleny nie było łatwe. Wyrosła w domu, który dziś nazywamy biednym. Do szkoły podstawowej chodziła pani Helena do Krzyżkowic, dwa lata po jej ukończeniu rozpoczęła naukę w Ośrodku Szkolenia Pielęgniarek w Rybniku. Tam zetknęła się z nauczycielami z Liceum Ogólnokształcącego im. Powstańców Śląskich. Pamięta szczególnie nauczyciela Frosa. Tam rozpoczęła się jej przygoda z literaturą, z poezją. Najbardziej rozbujałam się jednak na nocnych dyżurach - wspomina dziś. Po dwuletniej szkole rozpoczęła bowiem pracę w rydułtowskim szpitalu, na oddziale chirurgii. Czytała bardzo dużo, najbardziej jednak pociągało ją to co pisane było wierszem. Uwielbiała Marię Konopnicką, Adama Asnyka, Adama Mickiewicza.
Dziś to jej wiersze uwieczniono na kartach tomiku „Śląskie kwiotka”. Wśród 24 wierszy znajdują się takie jak: „Moja mama”, „Lipa”, „Zegrodka”, „Trzecio Izba”, itd. Większość napisana w języku serca pani Heleny, w gwarze śląskiej.
„Pani Helena najpiękniejsze swoje wiersze pisze o kwiatach. Ale w każdym z obecnych w tej książce jest obecny klejnot śląskiego myślenia i czułości: nostalgia głęboka, przywiązanie do miejsc, w których dopadła nas miłość. Szyb „Ignac” na pszowskiej Kalwarii, jadwiżki pod październikowym płotem, Krzyżkowice...” - napisał we wstępie ks. prof. Jerzy Szymik.
W książce przeczytać można także fragmenty z kroniki rodzinnej pani Heleny. To krótka, lecz niezwykle ciekawa historia z życia śląskiej rodziny. Czyta się ją jednym tchem. Tomik można zakupić m.in. w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Pszowa.
(amk)