Życie jak w kominie
Spór wokół piaskowni wybuchł ze szczególną siłą w zeszłym roku w związku z planami rekultywacji starego wyrobiska skałą płoną i pyłami dymnicowymi. Mieszkańcy się na to nie zgadzali i powołany został Społeczny Komitet Obrony Piaskowni. W związku z protestami władze gminy przychyliły się do stanowiska mieszkańców. Jednak pozostał problem uciążliwego transportu piasku drogą przebiegającą tuż obok domów mieszkalnych.
W ciepłe i suche dni samochody z piaskiem wzbijają tumany kurzu na wysokość kilku metrów. Wodzisławskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego, które eksploatowało piasek znajduje się w stanie upadłości i nie podjęło żadnych działań w celu wyeliminowania uciążliwości. Jak przypomniał podczas spotkania wójt Józef Pękała, w październiku zeszłego roku przedstawiciele WPBP zadeklarowali wolę rozwiązania tego problemu, ale ustalenia nie zostały zrealizowane. Niecka czyli kolejny konflikt
Chodziło o wykonanie niecki do mycia kół samochodów wyjeżdżających z piaskowni, utwardzenie oraz zraszanie drogi. Piaskownię przejęła firma Kruszbet, która powstała na bazie majątku WPBP. Z nadejściem wiosny konflikt z mieszkańcami wybuchł ponownie. Kruszbet przystąpił do wykonania niecki do mycia kół, ale jej umiejscowienie wywołało kolejne protesty.
Wasza firma ma nieczyste intencje w stosunku do mieszkańców – zarzucał przedstawicielom Kruszbetu Zbigniew Kwapis. Już sposób powołania tej spółki daje nam wiele do myślenia. Pierwsze pismo w sprawie uciążliwości piaskowni napisaliśmy w 2000 r., stosy dokumentów rosną a rozwiązania nie widać. My żyjemy tam nie jak pod kominem, ale jak w kominie. Kurz i pył zgrzyta nam w zębach. Ludzie mają popękane domy i poprzewracane płoty. Kobiety z wózkami muszą często uciekać przed autami. Teren został przez gminę przejęty od Wodzisławskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego za długi. Wytyczono działki, ówczesny wójt zapewniał nas, że zanim się wprowadzimy do domów to piaskowni już nie będzie.
Nie tędy droga
Jak zauważył jeden z mieszkańców droga, którą odbywa się transport piasku jest drogą budowlaną a nie transportową. Zagroził nawet wystąpieniem do sądu o zatrzymanie pracy piaskowni.
Budynki mieszkalne powstały, gdy droga już istniała – tłumaczył Robert Żurawski, wiceprezes Kruszbetu. – Nie twierdzimy, że nie ma uciążliwości, ale staramy się je redukować.
My się nie zgadzamy, żeby nam się kurzyło w oczy – replikował Jarosław Wojnar. – Albo ustalimy coś konkretnego, albo my jako mieszkańcy podejmiemy kroki, żeby wstrzymać eksploatację. Plandeki na samochodach muszą być zamykane i trzeba z tym zrobić porządek. Dzieci nam będą chorować na pylicę.
Wiceprezes Kruszbetu Jan Elsner zaproponował utwardzenie drogi klińcem, ale Zbigniew Kwapis uznał to za niewystarczające rozwiązanie. Jego zdaniem droga do piaskowni powinna zostać zaasfaltowana, tylko wtedy będzie można utrzymać na niej porządek.
Kliniec zraszany wodą jest najlepszym rozwiązaniem – twierdził Jan Elsner. – Na asfalt nie mamy pieniędzy. Po utwardzeniu drogi klińcem i wykonaniu niecki pylenie zostanie wyeliminowane w 75%.
Uczestnicy spotkania wzięli udział w wizji lokalnej na drodze prowadzącej do piaskowni. I można było stwierdzić, że dół pod niecką jest kopany przy wyjeździe z osiedla i – tak jak twierdzą mieszkańcy – w tym miejscu nie spełni swojej roli. Przedstawiciele Kruszbetu zgodzili się ma sugestie mieszkańców, by tzw. myjka została zbudowana w innym miejscu, bliżej samej piaskowni. Droga zostanie utwardzona klińcem, a robiono nadzieje, że w przyszłości może tam powstać nawierzchnia betonowa, lub zostanie poprowadzona droga dojazdowa z innej strony. Czy tym razem mieszkańcy doczekają się zrealizowania poczynionych ustaleń?
(jak)