Jak dobrze mieć sąsiada
Zapraszamy do udziału w naszym kolejnym konkursie: „Jak dobrze mieć sąsiada". Z każdej z pięciu gmin naszego powiatu pojawi się na naszych łamach opis jednego reprezenta - Twojego „sąsiada". Dziś mieszkańcy Godowa i Mszany. Czytelnicy głosujcie wysyłając SMS-y z poparciem dla niego. Ten, kto uzbiera ich najwięcej wygra główną nagrodę: talon do sklepu Oman w Raciborzu. Prócz tego zjawimy się w wygranej gminie i napiszemy o niej na całej stronie! Zachęcamy do głosowania wszystkich mieszkańców danych gmin, sąsiadów, znajomych prezentowanych osób, pracowników urzędów gmin oraz wszystkich czytelników. Głosujących losowo będziemy nagradzać upominkami! Dziś szansa dla Godowa i Mszany, za tydzień Lubomia, Gorzyce i Marklowice.
Urszula Santarius ze Skrzyszowa (GODÓW)
Pochodzi z Czeladzi, nie jest więc Ślązaczką z pochodzenia, ale dla tego regionu robi bardzo wiele. „W pierwszym wcieleniu na pewno byłam Ślązaczką" - żartuje zawsze. Po maturze w Państwowym Technikum Rolniczym wylądowała z nakazem pracy w Skrzyszowie. Był 1969 r. Początki były trudne. Młoda pani agronom miała zaopatrywać gospodarstwa. Przyszli więc ludzie po reż. Ale ja ryżu nie sprzedaję - odpowiedziała od razu pani Urszula. Zbulwersowani ludzie, widząc na własne oczy stojący obok niej reż, zdenerwowani niemożnością kupna, poszli na skargę do gminy. Niestety młoda pracownica nie wiedziała, że reż na Śląsku to żyto. - „Mimo tej wpadki 36 lat temu przyjęto mnie tu niezwykle serdecznie" - wspomina.W Skrzyszowie poznała swojego męża, mimo że do pracy na kopalnię przyjeżdżał aż z Cieszyna, jest Zaolziakiem. W 1971 r. postanowili iść wspólnie przez życie. Rok później urodziła się Beata, dwa lata później Joanna. Budowali dom, chodzili do pracy, wychowywali dzieci. Było ciężko, ale nawet została instruktorem ds. gospodarstwa domowego, później kierownikiem referatu rolnictwa Urzędu Gminy w Godowie, następnie inspektorem ds. rolnictwa i ochrony środowiska. Dzieci wyjechały do Cieszyna, zostali sami. Czas poświęcili na zamiłowania. Jako agronom gromadzki pracowała często z kołami gospodyń wiejskich. Kobiety na spotkaniach śpiewały, przy okazji więc wychodziły i sprawy folkloru. - „Mąż hoduje gołębie, ja realizuję się w pracy instruktora w Wiejskim Ośrodku Kultury w Skrzyszowie". W 1993 r. razem z byłą wójt Godowa, reaktywowały zespół, który dziś nazywa się „Familijo". To z nim najbardziej kojarzona jest pani Urszula. „- Wszystkich w zespole bardzo szanuję - mówi - nie wyobrażam już sobie bez nich życia. Bez Skrzyszowa i ludzi tu żyjących, moich sąsiadów".
Aleksandra Merta-Woryna z Połomi (MSZANA)
Pochodzi z Czeladzi, nie jest więc Ślązaczką z pochodzenia, ale dla tego regionu robi bardzo wiele. „W pierwszym wcieleniu na pewno byłam Ślązaczką" - żartuje zawsze. Po maturze w Państwowym Technikum Rolniczym wylądowała z nakazem pracy w Skrzyszowie. Był 1969 r. Początki były trudne. Młoda pani agronom miała zaopatrywać gospodarstwa. Przyszli więc ludzie po reż. Ale ja ryżu nie sprzedaję - odpowiedziała od razu pani Urszula. Zbulwersowani ludzie, widząc na własne oczy stojący obok niej reż, zdenerwowani niemożnością kupna, poszli na skargę do gminy. Niestety młoda pracownica nie wiedziała, że reż na Śląsku to żyto. - „Mimo tej wpadki 36 lat temu przyjęto mnie tu niezwykle serdecznie" - wspomina.W Skrzyszowie poznała swojego męża, mimo że do pracy na kopalnię przyjeżdżał aż z Cieszyna, jest Zaolziakiem. W 1971 r. postanowili iść wspólnie przez życie. Rok później urodziła się Beata, dwa lata później Joanna. Budowali dom, chodzili do pracy, wychowywali dzieci. Było ciężko, ale nawet została instruktorem ds. gospodarstwa domowego, później kierownikiem referatu rolnictwa Urzędu Gminy w Godowie, następnie inspektorem ds. rolnictwa i ochrony środowiska. Dzieci wyjechały do Cieszyna, zostali sami. Czas poświęcili na zamiłowania. Jako agronom gromadzki pracowała często z kołami gospodyń wiejskich. Kobiety na spotkaniach śpiewały, przy okazji więc wychodziły i sprawy folkloru. - „Mąż hoduje gołębie, ja realizuję się w pracy instruktora w Wiejskim Ośrodku Kultury w Skrzyszowie". W 1993 r. razem z byłą wójt Godowa, reaktywowały zespół, który dziś nazywa się „Familijo". To z nim najbardziej kojarzona jest pani Urszula. „- Wszystkich w zespole bardzo szanuję - mówi - nie wyobrażam już sobie bez nich życia. Bez Skrzyszowa i ludzi tu żyjących, moich sąsiadów".
Aleksandra Merta-Woryna z Połomi (MSZANA)
Wraz z mężem prowadzi gospodarstwo rolne. Zajmuje się głównie hodowlą jagody amerykańskiej. Jak mówi, na polu spędza codziennie ok. 8 godzin, a w pracy pomagają nie tylko trzy córki (w wieku 14, 18 i 20 lat), ale także sąsiedzi. „Można na nich liczyć - głównie przy sadzeniu krzewów. W okolicy nie spotykamy się z zawiścią czy zazdrością. Mamy bardzo dobrych sąsiadów" - mówi pani Aleksandra. „Widujemy się z nimi dość często, na festynach czy na wspólnie organizowanych ogniskach. Kiedyś częściej nas odwiedzali. Teraz mniej, głównie z powodu naszych dużych dwóch dobermanów. Nie wszyscy są odważni" -żartuje gospodyni z Połomi. Warto dodać, że dzięki sąsiadom okazałe zwierzęta mają świeże pożywienie. Jeden z nich pracuje w masarni i na bieżąco przynosi kości. Aleksandra Merta-Woryna interesuje się głównie ekologią. Ponadto lubi czytać książki i wyszywać. Niestety dzisiaj znajduje czas jedynie na ciekawą lekturę. O pracy w polu mówi z uśmiechem na twarzy. Wraz z mężem korzysta z dotacji europejskich. „Oczywiście zawsze jest ryzyko, że pogoda nie dopisze i zbiory będą słabsze. Naszym borówkom zagraża głównie grad. Mam nadzieję, że w tym roku się nie pojawi" - dodaje mieszkanka Połomi.
Wyślij SMS na numer 7101 wg schematu: NWA oraz jedno imię i nazwisko wyżej wymienionego sąsiada z danej gminy (np. NWA imię i nazwisko reprezentanta gminy). Konkurs trwa do północy 10 lipca. Koszt SMS-a: 1,22 zł z VAT, 1 zł bez VAT
Wyślij SMS na numer 7101 wg schematu: NWA oraz jedno imię i nazwisko wyżej wymienionego sąsiada z danej gminy (np. NWA imię i nazwisko reprezentanta gminy). Konkurs trwa do północy 10 lipca. Koszt SMS-a: 1,22 zł z VAT, 1 zł bez VAT