Tajemnicza para
Niemal codziennie dostojnie spacerują ulicą Rybnicką. Nierzadko na ławeczce spożywają pierwsze śniadanie. Odświętnie ubrani od lat budzą ciekawość przechodniów, pędzących o siódmej rano do pracy. Również i nam para ta nie dała spokoju.
Okazuje się, że ciekawość „męczyła” również naszych czytelników. Przejeżdżam tędy w drodze do Mszany, gdzie pracuję. Od dawna zastanawiałem się, kim są ci ludzie. Ubrani odświętnie nie dawali mi spokoju. To niesamowite. Dwie osoby ubrane w odzież charakterystyczną dla lat trzydziestych, spacerują beztrosko pomiędzy ludźmi pędzącymi z samego rana do pracy – mówi Krzysztof Łapka z Rybnika.
W ubiegłym tygodniu postanowiliśmy dowiedzieć się czegoś więcej na temat tajemniczej pary. Nie było z tym problemów. Okazało się, że Witold i Janina Bogdziewiczowie to mili, ciepli i otwarci na kontakt z drugim człowiekiem ludzie. Zapytani na wstępie o swój ubiór odpowiadają, że to nic nadzwyczajnego. Kreatorem mody jest mąż. To on robi poprawki. Jeszcze jako młody człowiek przeszedł kurs kroju i szycia. Wychodzi mu to nie najgorzej. Warto zrobić coś po swojemu by nie wyglądać jak inni – mówi pani Janina. Dodaje, że w ich domu wszystko jest zmodernizowane. Nawet telewizor jest przerobiony.
Tylko pieniądz
Witold i jego żona Janina od 20 lat mieszkają w Wodzisławiu. Przyjechali tutaj ze Złocienia - małej miejscowości Pojezierza Drawskiego. Mieszkają przy ul. Wyszyńskiego. Rankiem najczęściej spacerują ul. Rybnicką, Basenową i 26 Marca. Czasem, gdy mamy w planach zakupy, wypuszczamy się dalej – na ul. ks. Kubsza – śmieje się mężczyzna. Mają trzydziestoletnią córkę, która od 23 lat przebywa we Włoszech. Chętnie opowiadają także o 11-letniej wnuczce i rocznym wnuczku.
Do Wodzisławia przyjechali przed dwudziestoma laty. Trafili tutaj przypadkowo po rocznej pracy w Paryżu. Janina jeszcze kilka lat pracowała w Wodzisławiu jako pielęgniarka, natomiast Witold był już emerytem. Wcześniej, po zakończeniu służby wojskowej kształcił się w technikum ekonomicznym, uczył się także zaocznie w szkole muzycznej.
Oboje nie najlepiej oceniają obserwowaną przez siebie rzeczywistość. Oczywiście przemiany kapitalistyczne idą w dobrym kierunku. Powstają m.in. ogromne sklepy, jednak znacznie gorzej jest z samymi ludźmi. Są zamknięci w sobie i niechętni do rozmowy. Ludzie ogólnie nie mają nic do powiedzenia. Stale tylko chodzi o pieniądze – mówi z przekonaniem Witold.
#nowastrona#
Po pięćdziesiątce
#nowastrona#
Po pięćdziesiątce
W rozmowie bardzo często przewija się aspekt twórczości artystycznej. Państwo Bogdziewiczowie powtarzają, że ich przesłaniem życiowym jest hasło: „Życie w słowo wpisane i nutką zagrane”. Od trzech lat są autorami tekstów i komponują muzykę, którą wykonuje artystka z Nowego Sącza – Iza Konar. Nagrania odbywają się w Lublinie.Chęć tworzenia muzyki pojawiła się u nas po pięćdziesiątce. Przez lata straciliśmy chęć obcowania z ludźmi. Oboje się zagubiliśmy i w muzyce znaleźliśmy lekarstwo – mówi Witold.
Niestety nikt nie jest zainteresowany ich twórczością. Wielokrotnie zwracali się do rozgłośni radiowych z prośbą o zaprezentowanie ich dokonań. Wykonujemy nie tylko muzykę romantyczną, ale także rozrywkową a nawet pop-rock. W niej oddajemy siebie, swoje myśli i odczucia. Przelewamy też naszą miłość. Od 35 lat jesteśmy małżeństwem i nadal bardzo się kochamy – zapewnia „tajemnicze” małżeństwo.
(raj)